Nathan z przerażeniem szybko zawiózł mnie do szpitala, Max
pojechał z nami. Lekarze szybko się mną zajęli i położyli na
oddział. Robili mnóstwo badań jednak nie wiedziałam o co chodzi.
Dzięki lekom znieczulającym nie czułam już bólu, po pewnym
czasie zasnęłam i oczekiwałam co przyniesie następny dzień...
-Pani
Amy- Obudził mnie lekarz- Dzień dobry jestem pani lekarzem
-CO
Z MOIM DZIECKIEM?!- Poderwałam się. Spojrzałam na twarz lekarza i
jej wyraz był jednoznaczny.
-Bardzo
mi przykro... robiliśmy co mogliśmy ale było już za późno- Jego
słowa do mnie nie docierały.
-NIE!
NIE! To nie możliwe, nie znowu!!!- Zaczęłam okropnie płakać i
krzyczeć.
-Amy...-
wyszeptał Nathan, chciał podejść ale się odsunęłam
-ZOSTAWCIE
MNIE WSZYSCY W SPOKOJU!!! Ja, ja...- zaczęłam ponownie szlochać.
Nathan usiadł na łóżku wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Lekarz podał mi jakieś środki uspokajające i ponownie zasnęłam.
Obudziłam się sześć godzin później, ciągle w tej samej
pozycji, spojrzałam na twarz Nathana. Jego policzki były mokre od
łez. Pomyślałam sobie że wszystkich zawiodłam, że rozczarowałam
Nathana on zawsze chciał mieć dzieci a ja prawdopodobnie nie będę
mogła już ich mieć.
W szpitalu zostałam jeszcze trzy dni, później wróciłam do domu.
Z nikim nie rozmawiałam, po prostu nie miałam na to siły. W
mieszkaniu zachowywałam się równie melancholicznie. Wszyscy
przychodzili do mnie, rozmawiali, starali mnie pocieszyć jednak im
na to nie pozwalałam. Przeniosłam się nawet do innego pokoju. Na
dzisiaj zaplanowałam ucieczkę, spakowałam swoje rzeczy do torby i
usiadłam do pisania listu.
Drogi
Nathanie
Przepraszam
że cię rozczarowałam. Nie mogę ci dać tego co najbardziej
pragniesz czyli gromadki dzieci. Nie chcę żebyś był ze mną tylko
z litości. Mam nadzieję że znajdziesz kobietę swojego życia, i
to z nią będziesz szczęśliwy. Przeproś ode mnie Max, Toma, Sive
i Jaya. Jesteście moimi przyjaciółmi i wiem że zawsze mogę na
was liczyć, lecz tym razem muszę rozwiązać wszystko sama. Traktuj
ten list jako rozstanie, ja po prostu nie widzę przyszłości dla
naszego związku.
AMY
Kończąc
pisać ten list zaczęły łzy spływać po moich policzkach. Jednak
wiedziałam że nie ma teraz powrotu. Po cichu zeszłam na dół,
zostawiłam kartkę na blacie w kuchni i taksówką udałam się na
lotnisko. Wsiadłam w samolot do Nowego Jorku. Nie bardzo
zastanawiałam się nad konsekwencjami po prostu szłam na żywioł.
Wiedziałam że będę tego wszystkiego żałować ale musiałam
pozwolić Nathanowi być szczęśliwym, nawet kosztem własnego
szczęścia.
Amy
wiem że mnie zabijesz bo miałam nie mieszać... ale nie mogłam się
powstrzymać
Daj
mi znać czy chcesz jeszcze kontynuować tego bloga.
nieeee! ; ccc
OdpowiedzUsuńprzecież, przecież miało być happy. :c
musisz to odkręcić.
Błagam kocham tego bloga, nie usuwajcie go proszęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę
OdpowiedzUsuńO jejka... :(((( To się porobiło.... :/ Dlaczego ona go zostawiła??? ;((((
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i mam nadzieje, że Nathan po nią przyjdzie czy coś, no bo nie mogą nie być razem!!!!!!!!! ;/
No więc czekam! :)
Weny ;]
Boże, rozdział niesamowity Olga, na prawdę.
OdpowiedzUsuńChciałabym kontynuować tego bloga, ale za bardzo nie mam pomysłów, co dalej.. przepraszam też, że się nie odzywałam.
Gdybyś miała jakiś pomysł, albo wiadomość do mnie, to najlepiej byłoby gdybyś napisała do mnie w poście na swoim blogu. : )
Czekam na odpowiedź, a wtedy przedyskutujemy parę spraw.
To nie tak miało być ! Ale on ją znajdzie tam w Ny, prawda? Powiedz, że to prawda, że to tylko moja wyobraźnia płata figle, że to koszmar. To nie tak miało być!!! ;(((((
OdpowiedzUsuńBoże święty, to jest cudowne, ale smutne, ja wiem na jesień takie rozdziały się piszę no ale kobieto zlituj się nad moim humorem!
;< dawaj nexta ♥
Jezu, tego to się nie spodziewałam ...
OdpowiedzUsuńDlaczego to dziecko umarło ?!
Wrócą do siebie . ?
Mam tyle pytań bez odpowiedzi, ze masakra ...; /
Pisz szybko następnego, bo się doczekać nie mogę ; p
Zapraszam również do mnie : http://gladyoucame-storyofthewanted.blogspot.com/