Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 lipca 2012

NO I ZNOWU...

Kurcze no, naprawdę poszukuję drugiej autorki bloga, ponieważ po 1. nie mam zbytnio pomysłów, a po 2. mam mało czasu, aby myśleć nad rozdziałami i je dodawać. Fajnie by było, jeśli któraś z Was, z czytelniczek tego bloga zgłosiłaby się. Wtedy opowiadanie mogłoby się urozmaicić. Naprawdę, odezwijcie się chociaż co o tym myślicie. Dzięki : <

piątek, 27 lipca 2012

INFORMACJA

Dziewczyny, którym wysłałam wiadomość, proszę o odpowiedź w komentarzu. Uszanuję każdą Waszą decyzję, jak już mówiłam, ale zależałoby mi na drugiej autorce tego bloga. Odezwijcie się : )

MAM PROPOZYCJĘ : >

Słuchajcie, przyszedł mi do głowy pomysł, aby to opowiadanie pisała ze mną jeszcze jedna osoba. Nie wiem czy to wypali, ale mam nadzieję, że tak. Myślę, że gdyby była tutaj jeszcze jedna osoba, to opowiadanie mogłoby nabrać '' kolorów '', że tak powiem. A więc, jeśli ktokolwiek z Was byłby chętny do '' współpracowania '' ze mną, proszę zostawić komentarz. Wtedy podam tej osobie mój numer gg, lub e-mail'a, na który mogłaby mi przysłać '' próbny '' rozdział. Jeśli byłybyście chętne, a obawiacie się, że nie dacie rady lub w jakimś czasie zabraknie Wam pomysłów, nie martwcie się, w razie czego zawsze będziecie mogły zrezygnować. PROSZĘ O ZGŁASZANIE SIĘ, MIŚKI : 3

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 22.


Gdy tylko wyszliśmy z tego nieszczęsnego samolotu, od razu poczułam się lepiej. Czyli widocznie po prostu źle na mnie działa podróż samolotem. Wzięliśmy swoje walizki, pozałatwialiśmy jeszcze sprawy niezbędne na lotnisku i ruszyliśmy taksówką do naszego hotelu. Nie wiedziałam gdzie on jest, jak wygląda i ile kosztuje, ponieważ Nath nic mi nie mówił. Zawsze starałam się go jakoś podpytać, nawet uwieść, ale nic się nie dowiedziałam. Przez drogę taksówką trzymaliśmy się za rękę i od czasu do czasu całowaliśmy się:
-Spodoba Ci się, zobaczysz – uśmiechnął się do mnie Nath
-Jeśli Ty coś planujesz, to zawsze mi się podoba – odwzajemniłam uśmiech i cmoknęłam go w policzek. Po jakimś czasie odezwał się kierowca:
-Proszę bardzo. Już jesteśmy pod hotelem ‘’ La vita e bella ‘’ ( informacje o Teneryfie, będą moje – z głowy, nigdy tam nie byłam, wiec nie wiem jak tam jest, jak coś.. : ) ). Wysiedliśmy i mnie zamurowało. Ten hotel wyglądał jak zamek, ale jednocześnie był taki nowoczesny. Nath przytulił mnie od tyłu i się uśmiechnął. Wzięliśmy swoje walizki i ruszyliśmy do pokoju. Gdy weszliśmy, przeżyłam jeszcze większy szok. Pokój był wielki, wielkie łóżko, wielkie szafy, wielkie okno.. i to jeszcze z widokiem na calutkie morze. No po prostu bajka ! Łazienka również była świetna. Rzuciłam torby i powiesiłam się Nathanowi na szyję:
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! Kocham Cię, skarbku ! – krzyczałam do niego, przytulając Go. On się tylko śmiał.
-Dobra, dobra. Cieszę się, że Ci się podoba – uśmiechnął się. – Zaraz mamy zaplanowany obiad, więc jak chcesz to się tam przebierz czy coś i zaraz schodzimy na dół do restauracji. – zakomunikował. Przygryzłam wargę, wzięłam swoją walizkę z ciuchami i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ‘’ zmyłam z siebie ‘’ tą całą podróż samolotem. Wyszłam owinięta w ręcznik i podeszłam do lustra. Najpierw ogarnęłam twarz, potem włosy, a na końcu ciuchy. Postawiłam na kremową, zwiewną sukienkę, aż do stóp i beżowe gladiatorki. Włosy rozpuściłam. Gdy wyszłam, zobaczyłam Natha, który był również ubrany na luzie i przygryzał wargę. Posłałam mu tylko całusa i się zaśmialiśmy.  Wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę restauracji. Kelner podszedł do nas i się spytał co chcemy. Nath coś zamówił, a ja nie mogłam się napatrzeć na widoki z knajpy. Również było tam duże okno, tylko z niego było bardziej widać plażę. Kelner przyniósł to co Nath zamówił, zjedliśmy, podziękowaliśmy i wyszliśmy. Postanowiłam, że wyciągnę mojego męża do wody, pokąpać się i poodpoczywać. Za bardzo to on nie prostestował. Przebraliśmy się w kostiumy kąpielowe, a na nie założyliśmy jakieś zwiewne ciuchy. Na plaży zajęliśmy leżaki, odstawiliśmy swoje rzeczy, a Nath od razu wziął mnie na ręce i popędził w stronę wody. Tym razem się go nie trzymałam, tylko postanowiłam położyć się na wodzie i zrelaksować. On tam pływał, a woda mnie utrzymywała na powierzchni. Było cudownie. Gdy już nam się znudziło, a słońce zaczynało nas przypiekać, wzięliśmy swoje rzeczy, ubraliśmy się i ruszyliśmy spacerem koło brzegu. Szliśmy trzymając się za ręce, obejmując i śmiejąc się:
-Mogłabym tu zamieszkać ! Jest tak cudownie.
-Tak, to prawda. Ale wydaję mi się, że po jakimś czasie by Ci się znudziło. – puścił mi oczko.
-No, w sumie. Być może. W Anglii też jest pięknie.  Mam nadzieję, że pozostałe 7 dni minie nam tak wspaniale jak ten dzisiejszy.
-Na pewno. Dobrze nam zrobią takie wakacje. – objął mnie Nath
-Jeszcze raz Ci dziękuję. Nie wiem jak ja Ci się odwdzięczę, kotku ! – pocałowałam Go
-Ee tam.. nie przejmuj się. Odwdzięczysz się w naturze. – uśmiechnął się zadziornie.
-Ja Ci zaraz dam ! W naturze, zboczuchu ! – śmiałam się i klepałam Go po plecach. Objął mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Przytrzymał mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy dalej.
-A ! No i mam nadzieję, że nasza dzieciarnia, nie rozniesie nam domu. O to się akurat boję ! – zaśmiałam się
-Jak będziemy wracać, to pewnie będą na nas czekać, a jeśli coś zepsuli to pewnie zamaskowali to tak, że nawet nie zwrócimy na to uwagi. – też się zaśmiał. – Wracamy ?
-Tak, tak. Idziemy !
Ruszyliśmy w stronę hotelu. Miałam przeczucie, że pod koniec pobytu tutaj coś się stanie. Ale nic wielkiego. Po prostu…


______________________________________________________________________________
JAKIE NUDY.
JEJU… NIE CZYTAJCIE TEGO. MASAKRA JAKAŚ. NIC MI NIE WYCHODZI. CORAZ GORZEJ PISZĘ TE ROZDZIAŁY : < PRZEPRASZAM, MISIACZKI : 3
komentujcie ! :>


środa, 18 lipca 2012

Rozdział 21.


Rano obudził nas dźwięk budzika. Byłam w samej bieliźnie i Nath też. Mamy taki zwyczaj, że zawsze po ‘’ skończonym ‘’ ubieramy się chociażby w bieliznę i od razu przypomniała mi się wczorajsza noc. Na samą myśl zaczęłam się uśmiechać, po czym wygramoliłam się z łóżka, wzięłam jakiś zestaw z garderoby i poszłam do łazienki się naszykować. Po 45 minutach wyszłam i zobaczyłam, że Natha już nie ma w pokoju. Nie było również naszych walizek – pewnie je zniósł na dół. Gdy już byłam na parterze, walizki stały ustawione przy wejściu, a Nath był w pralni i darł się na cały dom:
-Amy ! Czy Ty możesz mi wytłumaczyć, jak to się dzieje, że pralka pożera moje skarpetki ?!
-Nie wiem, może jej się podobają ? – zaśmiałam się
-A wiesz, nie pomyślałem o tym.
Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam tylko do Jay’a i Roxy poinformawać ich, że zaraz wyjeżdżamy i dać im klucze od domu. Przechodząc przez ogród podlałam jeszcze kilka roślinek i posprzątałam butelki po alkoholu. Skąd one się tu wzięły ? Mniejsza. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi Roxa:
-Hej, przyniosłam Wam tylko klucze od domu – przywitałam się z nią
-Dalej, wejdź jeszcze na chwilę ! – wpuściła mnie do środka. Grali chyba na konsoli, bo Jay leżał rozwalony na kanapie. Usiadłam na fotelu, a Roxa koło Jaya, klepiąc go w ramię, że ma się posunąć. Przywitał się ze mną:
-Oo, hej Amy ! Jak, wyjeżdżacie już ?
-No właśnie przyszłam Wam to powiedzieć i dać klucze od domu. W razie czego, to zapasowe są w pralni w drugiej szafce. Jak coś, to sobie możecie u nas spać, czy co tam chcecie. Nie chcemy po prostu brać tam na Teneryfę kluczy ze sobą, bo po co. Gdy będziemy wracać, a nie wiem o której to będzie, to dam Wam wcześniej znać, żeby potem Was nie obudzić, czy coś. I dzięki, że się zgodziliście. – skończyłam swoją wypowiedź, a oni tylko przytaknęli głowami i powiedzieli, że mamy się o nic nie martwić. Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Pod domem widziałam  już Nath’a pakującego walizki do taksówki, więc szybko przebiegłam przez ogród,( przez ogród,  ponieważ klucze od domu już oddałam )i do niego dołączyłam. Wskoczyłam do taksówki i ruszyliśmy. Rozmawialiśmy o tym, co będziemy tam robić. Postawiliśmy na leniuchowanie. Oboje byliśmy zgodni. Dotarliśmy na lotnisko i wyciągneliśmy swoje walizki. Każde wzięło swoją i za rękę wsiedliśmy do samolotu. Zajęliśmy miejsca. Ludzi nie było dużo, więc spoko. Nath cały czas się mnie pytał, czy mi czegoś brakuje, czy dobrze się czuję i czy chce mi się jeść. Zawsze gdy pytał, zaczęłam się śmiać, a on całował mnie w czoło, co sprawiało, że czułam się nieziemsko bezpieczna. Siedziałam oparta o jego ramię, a on o moją głowę. Ten lot nie był moim najlepszym. Byłam przymulona i cały czas siedziałam z zamkniętymi oczami. Po cichu powiedziałam do Natha, że jestem głodna, ale wytrzymam do końca lotu, a ten już od razu:
-Halo ! Proszę pani, moja żona jest głodna. Może jej pani coś przynieść ? – pytał Nath. Ja się tylko uśmiechnęłam i spojrzałam na kobietę. Była trochę spłoszona, ale po chwili uśmiechnęła się i powiedziała, że zaraz coś przyniesie.
-Nath.. wytrzymałabym. A Ty tylko nie potrzebnie męczysz tą kobietę. – odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Po chwili zjawiła się pani z waflami ryżowymi i wodą. Podziękowaliśmy jej i wzięliśmy od niej przekąskę. Zjadłam tylko 2, ponieważ gdy patrzyłam na więcej, chciało mi się wymiotować. Nagle Nath spytał czule:
-Nie długo będziemy lądować. Wytrzymasz jeszcze trochę ? – cmoknął mnie w poliko. Na co mu tylko przytaknęłam porozumiewawczo i spowrotem się o niego oparłam. Zaczęliśmy lądować. Z całej siły ścisnęłam Natha rękę i słyszałam tylko ‘’ Ałłł ‘’ które jęczał przez zamknięte usta.


________________________________________________
LIPA jednym słowem : < 
nie wiem, kiedy będzie kolejny... ostatnio mi nie idzie, ale dziękuję tym, co to czytają : 3
jesteście WIELCY. 

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 20.

Na następny dzień strasznie nam się nudziło. Nath powiedział, że pójdziemy dzisiaj na miasto. Chętnie się zgodziłam. Zaczęliśmy się jeszcze oczywiście przepychać, kto pierwszy wejdzie do łazienki w naszej sypialni, norma. Zjedliśmy jeszcze na szybko śniadanie i w razie czego, gdyby ktoś do nas wpadł zostawiliśmy kartkę na lodówce, że jesteśmy w mieście i będziemy około 17.00. Wyszliśmy z domu, Nath objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę ‘’ rynku ‘’. Idąc rozmawialiśmy o moich i Nath’a marzeniach:
-A moim marzeniem to byłoby gdzieś tak wyjechać. Chociażby na tydzień. Odciąć się od codzienności. – rozmarzyłam się patrząc w niebo.
-A gdzie chciałabyś na przykład wyjechać ? – podpytywał mnie Nathan.
-No nie wiem.. Gdzieś nad jakąś wodę. Zawsze marzyła mi się Teneryfa. No, ale to tylko marzenia…
-Ale wiesz, że to nie jest głupi pomysł. Chodź ! Tu zaraz jest biuro podróży.
-No ale Nathan. Skąd weźmiemy na to pieniądze ? I w ogóle jak to tak ? Teraz. Zaraz. Już ? To nie takie proste jak Ci się wydaje.
-O pieniądze to Ty się nie martw. Jesteśmy małżeństwem i mamy wspólne konto – pocałował mnie – A co w tym złego, żeby zrobić wypad na spontana ?
-W sumie.. co nam stoi na przeszkodzie ?
-No właśnie.. a tam to może lepiej by nam wychodziło ‘’ myślenie ‘’ o dziecku ? – uśmiechnął się łobuzersko Nath. 
-A Ty tylko o jednym ! – uśmiechnęłam się do niego i walnęłam w ramię. Byliśmy już w biurze podróży. Pracująca tam pani zaproponowała nam wylot na Teneryfę, na 1 tydzień. Wylot byłby już jutro o 10.00 rano. Lecielibyśmy 10 godzin. Hotel, jedzenie, wszystko. Full wypas jednym słowem. Cena też nie była zła. Nath zupełnie nie pytając się mnie o zgodę zarezerwował miejsca:
-Mhm, okej. To proszę zarezerwować pokój 2-osobowy. Jutro zjawimy się na lotnisku. Dziękuję. Do widzenia. – odpowiedziałam tylko ciche ‘’ do widzenia ‘’ i wyszliśmy.
-Nath.. na pewno ?
-No pewnie ! Mówię Ci. Będzie super ! – i ruszyliśmy spowrotem do domu. Cieszę się z wyjazdu. W końcu spełni się moje marzenie. Po drodze zobaczyliśmy tylko Maxa, który wychodzi ze sklepu z pieluchami. Pokiwaliśmy mu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Gdy już byliśmy w domu, poszliśmy do sypialni i zaczęliśmy się pakować. Spakowałam już część rzeczy i Nath też. Nagle zaczął mnie od tyłu całować i obrócił w swoją stronę:
-A może by mi się tak należała jakaś nagroda w zamian za ten wyjazd, co ? – uśmiechnął się cwaniacko
-Ach no tak ! Zapomniałam. Musisz niestety poczekać, aż do momentu gdy będziemy już tam. Na miejscu. Przykro mi – zrobiłam smutną minkę i go pocałowałam. Widziałam, że posmutniał, więc całowałam Go coraz namiętniej. Gdy poczułam, że już się rozchmurzył oderwałam się od niego, robiąc mu tym samym na złość i zaczęłam się dalej pakować:
-Czy Ty zawsze musisz mi tak robić ? Zachęcać i tak nagle.. kończyć ?! Jeszcze Cię złapię ! Pamiętaj ! – pogroził mi palcem. Na co się tylko zaśmiałam i wystawiłam mu język.  Gdy skończyliśmy się pakować, wykąpaliśmy się i położyliśmy do łóżka. Jak na złość nie mogliśmy zasnąć. Ale nam to nie przeszkadzało… Wskoczyłam na Nath’a i zaczęłam Go całowac… Tak jakoś… Mnie wzięło. Zdjął mi koszulkę, a ja jego bokserki. Odwdzięczył mi się tym samym. Tylko, że ja miałam strigni, a nie bokserki. Zaczęliśmy się coraz namiętniej całować, ja byłam już pod nim. Wiłam się po całym łóżku, a Nath tylko się uśmiechał pod nosem… I tak dalej, i tak dalej (…) : )



 ___________________________________________________________________________
1. Chciałam tylko dodać, że Jay z Roxą mieszkają obok domu Amy i Nath’a, tak jakby na ogrodzie. Jest tam zbudowany oddzielny domek. Spędzają tam dnie i noce. Jest on piętrowy ale nadaje się tylko na lato, więc na razie w nim mieszkają. Często wpadają do Amy i Nath’a, żeby chociażby pooglądać telewizję, lub wyżreć im coś z lodówki. Piszę to, ponieważ mam pewnie plan i ta informacja pewnie się przyda  
2. Nie umiem opisywać scen + 18 i właśnie przykładem tego jest końcówka tego rozdziału. Starałam się go napisać najszybciej jak mogę i wyszło co wyszło… Przepraszam Was : <
3. I przepraszam, że zasypywałam Was postami typu : ‘’ pomocy, informuję, itp. ‘’

JESTEŚCIE NAPRAWDĘ KOCHANI, MIŚKI, że to wytrzymujecie :*

CHCĘ WAS TYLKO POINFORMOWAĆ

A więc tak, miśki - chcę was tylko poinformować, że rozdziały się TWORZĄ. Jestem w TRAKCIE i nie wiem kiedy skończę je pisać. Chcę, żeby były one dobrze napisane, więc muszę trochę nad tym posiedzieć, a ze względu na to, że są wakacje, aż tak dużo czasu nie mam. Ale staram się, aby były one dodane jak najszybciej ! Mówiłam Wam, że Was kocham ? Chyba nie - a więc Kocham Was, misiaczki ; 3




_______________________________________________________
Do szybkiego " przeczytania " ? : >

niedziela, 15 lipca 2012

A WIĘC TAK..

A więc tak, dostałam propozycję od jednego misiaka w komentarzu, żeby był jakiś SEXYTIME ( hahahahahahahahahahhahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahhaahahaahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahah, dobra nazwa : > ), tylko jest problem.. nie umiem opisywać takich scen. I chodzi też o jakiś dramacik. Tak, myślałam o tym. Chciałabym trochę namieszać w ich życiu, ale namieszać tak, żeby potem i tak wszystko wyszło na dobre. Pogłębcie swoje pomysły, dając jakiś przykład. Ale i tak wam BARDZO, BARDZO, BARDZO dziękuję, dzióby <3

POMOCY !

Moje kochane, nie mam zupełnie pomysłu co napisać. ; < Brak weny i takie tam. Jeśli macie JAKIEKOLWIEK pomysły, to piszcie w komentarzach ! Bardzo będę wam za to wdzięczna !



_____________________________________________
Kocham Was, miśki ; 3

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 19.


Nath obudził się pierwszy, a zaraz po nim Amy. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się. Nath na nią patrzył i nie mógł się napatrzeć. Pocałowali się na przywitanie:
-Witam kochanie !
-Dzień dobry, od której już nie śpisz ?
-Przed chwilą się obudziłem. Wiesz, że jesteś taka.. piękna.. i moja ? – uśmiechnął się i pocałował Amy
-Dobra, dobra.. co potrzebujesz mój mężu ? – zaakcentowałam ostatnie słowo.
-No bo.. pomyślałem, że może byśmy dzisiaj obdzwonili wszystkich i byśmy się jakoś zebrali na plaży i zrobili ognisko czy coś. Nasi ‘’ rodzice ‘’ wezmą swoje dzieciaki, my zadzwonimy jeszcze po Ann i Adama. Fajnie by było. Co ty na to żono ?
-Świetny pomysł. Pobędziemy troche razem. Tylko by trzeba było to wszystko zorganizować, a mi się zbytnio nie chcę wstawać z tego ciepłego łóżeczka. – wtuliłam się w Nath’a i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, aby on to wszystko zrobił.
-Eh.. no dobra. Wstanę, zrobię Ci śniadanko i potem ich poinformuję. Ty się tylko ubierz i za 15 min zejdź na dół – cmoknął mnie w policzek, założył dresy i zszedł na dół. Ucieszyłam się, że nie muszę nic robić. Założyłam tylko spodnie dresowe i i top na górę. Zeszłam na dół, a na stole już były pyszne kanapeczki i sok w szklankach. Nie było Nath’a przy stole, pomyślałam, że pewnie jest w łazience. Gdy kończyłam jeść kanapkę wszedł Nathan:
-Patrz, co kupiłem ! Patrz, jakie malutkie ! – usiadł obok mnie i pokazał mi malutkie błękitne skarpetki dla dziecka. Zaśmiałam się.
-Jakie śliczne ! Nath.. czy Ty na poważnie myślisz o dziecku ? – spytałam. Bardzo chcę mieć dzieci i uważam, że Nath jest do tego odpowiedni. Skoro kupuje takie rzeczy, to widocznie jest już na to gotowy i mu zależy.
-Coraz częściej o tym myślę. Gdy tak patrzę na Maxa, Sivę czy Toma to wyobrażam sobie Ciebie i mnie z dwójką dzieci w tym właśnie domu. Zależy mi. Naprawdę. A Tobie ?
-Nath ! Nie myślałam, że kiedyś tak odmieni się moje życie. Nie myślałam, że spotkam Ciebie i resztę tych zwariowanych ludzi. Wszyscy jesteście kochani. Nigdy nie spodziewałam się, że będę gotowa na dzieci. Gdy byłam młoda w ogóle nie chciałam ich mieć. A teraz ? Teraz jest zupełnie inaczej ! Kocham Cię i chcę mieć z Tobą dzieci. – mówiłam to, patrząc mu w oczy. Uśmiechał się tylko coraz szerzej.
-To co ? Trzeba by było chyba robić to w ‘’ praktyce ‘’, nie ? – łobuzersko się uśmiechnął, wziął mnie na ręce i przenieśliśmy się na kanapę. Droczyliśmy się tylko i łaskotaliśmy. Gdy zaczęliśmy się coraz namiętniej całować nagle odezwał się dzwonek do drzwi. Nath tylko wzdychnął nerwowo, puścił mi oczko i poszedł otworzyć. Nagle usłyszałam krzyki i zobaczyłam wlatujących do salonu Maxa, Toma i Sive z dzieciakami na rękach. Siva miał na rękach tylko Ashley, a Natasza niosła Allan’a. Za Maxem i Tomem szły Mich i Kelsey. Przywitały się ze mną, wzięły dzieci od chłopaków i dosiadły się do mnie na kanapę. Rozmawiałyśmy o dzieciach i o tym co się u nas działo. Opowiedziałam im też, że z Nathem myślimy o dziecku. Dziewczyny nie mogły uwierzyć, że z takiego rozrywkowego i niezależnego Nathana stał się kochający mąż i niedługo raczej też ojciec. Śmiałyśmy się, to z niego, a to z chłopaków, którym odbija na punkcie swoich pociech. Faceci rozmawiali o dzisiejszym wypadzie na plażę. Max z Mich odpadają, ponieważ Nina jest jeszcze za mała, aby ją brać w takie miejsca. Natasza z Sivą raczej też, bo muszą się dzisiaj pakować, ponieważ planują wypad do swoich rodziców. Czyli zostaje Tom z Kelsey, Jay z Roxą no i Ann z Adamem. Do nich Nath już dzwonił i wszystko ustalone. Gdy wszyscy już się sobą nacieszyli i poszli, ja usiadłam spowrotem na kanapie, a Nath do mnie podszedł i zaczął całować po ramieniu i szedł coraz wyżej. Wtedy ja się od niego oderwałam, wstałam i powiedziałam:
-O nie, nie, nie kochany. Ty teraz szykujesz jedzenie na ognisko i te sprawy, a ja idę się trochę odświeżyć i ubrać. – Nath podniósł brew i do mnie podszedł, jakby myślał, że to co mówię jest żartem i znowu zaczął mnie całować – Powiedziałam coś ? Ja idę, powodzenia – wystawiłam mu język, a Nath mnie tylko klepnął w tyłek i powiedział – I tak Cię dzisiaj złapię, słońce ! – ruszył w stronę kuchni, a ja do sypialni.Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się, ubrałam, wzięłam torbę na plażę i wpakowałam tam jakieś bluzy moje i Nath’a na wypadek, gdyby zrobiło się zimniej. Zeszłam na dół, weszłam do kuchni, a Nath już kończył pakować jedzenie:
-Ooo, naszykowana ?
-Tak, tak. Wpakowałam też nasze bluzy w razie czego.
-Ok. Ja jedzenie też już zapakowałem, a o alkohol miał zadbać Adam.
-Ciuchy już Ci naszykowałam. Odśwież się i ubierz. – poinformowałam Go. Wchodził już na schody, gdy jeszcze go zawołałam:
-Nath! Poczekaj. Pójdziemy dzisiaj na nogach, bo wiem, że będziesz coś pił. Ale proszę Cię.. nie za dużo, dobra ? – podeszłam do niego, przytuliłam i patrzyłam w oczy
-No wiem przecież. – pocałował mnie w czoło, uśmiechnął się i poszedł na górę. Ja w tym czasie spiłowałam sobie jeszcze paznokcie i postawiłam torby przed drzwiami. Słyszałam, że Nath już wyszedł spod prysznica, więc poszłam zakładać buty. Po chwili dołączył się do mnie i byliśmy już gotowi. Wyszliśmy z domu, idąc za rękę. Nath się mnie pytał czy umiem pływać. Odpowiedziałam, że nie. Zrobił cwaniacką minę i się uśmiechnął pod nosem:
-Nath.. co ty kombinujesz ? Ja pływać nie umiem. Wody się boję !
-Spoookojnie. – uśmiechnął się i mnie pocałował. Doszliśmy już na plażę, gdzie byli Jay z Roxą, a z daleka było widać Ann i Adama. Toma z Kelsey jeszcze nie było. Po chwili Nath dostał sms, że jednak nie przyjdą. No trudno. Rozkładaliśmy jedzenie, a chłopacy rozpalali ognisko. Piekliśmy kiełbaski, opowiadając sobie historie. Zrobiło się już ciemno, ale były światła. Wszyscy byli już pod wpływem, więc śmialiśmy się z byle czego. Nagle Nath wziął mnie na barana i popędził w stronę jeziora:
-Naaaaaath ! Ja pływać nie umiem. Haha, zostaw mnie, głupku ! – Krzyczałam przez śmiech
-Zaufaj mi, nie puszczę Cię w wodzie – biegł dalej. Nagle byliśmy już w wodzie, Nath rzeczywiście mnie nie puścił, a ja się Go trzymałam i nie miałam zamiaru puszczać. Śmiał się ze mnie, że się do niego przyssałam. Fajnie było. Obiecał mi, że nauczy mnie pływać. Była już 01.00, więc wszyscy się zwinęli, a my mokrzy szliśmy spacerkiem w stronę domu.


_____________________________________________________
Pff, zupełnie bez sensu jest ten rozdział. ; / Nie wiem kiedy będzie kolejny, ponieważ zupełnie nie mam żadnych pomysłów ! Nic. Zero. Pustka. Jeśli któraś z was ma jakieś pomysły, jak można rozwinąć akcję, proszę o komentarze. Jeśli nie macie, to i tak komentujcie, miśki ; 3 Kocham Was.

piątek, 13 lipca 2012

NIE NIE NIE !

NIE, TO NIE JEST KONIEC OPOWIADANIA. JAKBYM MOGŁA ?! PO PROSTU CHCIAŁAM PRZYŚPIESZYĆ AKCJĘ, MISIAKI ; 3

Rozdział 18.


ROK PÓŹNIEJ
Przez ostatni rok w życiu Amy i Nathana działo się strasznie dużo. Z resztą nie tylko u nich. Amy i Nath wzięli ślub. Są już teraz 100 % małżeństwem. Dogadują się ze sobą, zgadzają, kochają i co najważniejsze – szanują. Jest im razem dobrze i tak pewnie już zostanie. Amy utrzymuje kontakt ze swoimi rodzicami, dzwonią do siebie raz w miesiącu, a czasami odwiedzają siebie nawzajem. W domu Nath’a jest podobna sytuacja, tylko, że jego ojciec wyjechał gdzieś do Kanady, ponieważ tam ma pracę. Pozostają im tylko rozmowy telefoniczne, a mama Nath’a, właściwie to też Amy, wpada czasami do nich. Mieszkają nadal w tym samym domu. W dawnym domu The Wanted i nie zamierzają tego zmieniać. Jay rozstał się z Kate, ponieważ zorientował się, że była z nim tylko dla kasy i tego, że jest sławny. Znalazł sobie teraz nową dziewczynę, właściwie to już narzeczoną, jest bardzo fajna i dogaduje się ze wszystkimi. Ma na imię Roxa. Max z Michelle doczekali się dziecka. Mają dziewczynkę o imieniu Nina. Jest rozpieszczana przez rodziców. Max z Mich również się pobrali i tworzą wspaniałą rodzinkę. Siva z Nataszą mają upragnione bliźniaki. Chłopca i dziewczynkę. Ashley i Allan’a. Siva kompletnie stracił głowę dla tych dzieciaków. Są po ślubie, dogadują się i nic im tego nie popsuje. Tom z Kelsey mają chłopca Matt’a, wszędzie jeżdżą razem, a Tom od najmłodszych lat pokazuje swojemu brzdącowi świat. Już dawno są po ślubie, kochają się i nic tego nie zmieni. Wracając od Amy i Nath’a – Josh pojawił się i namieszał jeszcze pare razy w ich życiu, ale szybko się go pozbyli. Sylvia odczepiła się od razu i zaćpana trafiła do psychiatryka. Vicky od jakiegoś czasu zaczęła odzywać się do Amy, ale ona nie chce utrzymywać z nią kontaktu, więc szybko się to skończyło. Amy ma już 20 lat, a Nath 21. Zaczynają myśleć coraz intensywniej o dzieciach, ale starają się robić to w ‘’praktyce ‘’. Poza tym całe The Wanted odnosi coraz większe sukcesy, teraz grają tylko koncerty, ponieważ nic więcej robić nie muszą. Jednym słowem: wszystko wszystkim się układa i miejmy nadzieję, że tak już zostanie. : )

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 17.


Na drugi dzień obudziłam się sama w łóżku. Szybko założyłam koszulkę Natha i zeszłam na dół. Poczułam zapach przygotowywanej jajecznicy. Weszłam do kuchni i ujrzałam Nathana w dresach pichcącego ją. Zaszłam go od tyłu i powiedziałam:
-Dzień dobry, kochanie. Jak się spało ?
-Dobrze, bardzo dobrze. Z Tobą zawsze się świetnie śpi. – obrócił się do mnie i spojrzał w oczy. Uśmiechnął się do mnie – Pomyślałem, że może byśmy dzisiaj wyszli do klubu, aby odreagować wczorajsze wydarzenia ? Potańczymy trochę ? Co ? Fajnie będzie – zaproponował
-Świetny pomysł jestem za ! – pocałowałam Go. Przyciągnął mnie do siebie mocniej i zaczął namiętnie całować, próbowałam się od niego oderwać, ale nie potrafiłam. Mówiąc przez pocałunki udało mi się go poinformować:
-Na.. Nath.. Jajee.. Jajecznica ! – oderwał się ode mnie i szybko odwrócił w stronę patelni. Zaczęłam się z niego śmiać, a on zapewnił mnie, że wszystko w porządku. Możemy jeść. Jedząc jajecznicę nie obyło się bez śmiechu. Następnie Nath poszedł na zakupy, ja zaczęłam sprzątać, a potem szykować na imprezę. Założyłam świecącą cielistą sukienkę i do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam. Nathanowi też już naszykowałam ciuchy. Wrócił z zakupów, ja je rozpakowywałam, a on poszedł się przebrać. Była już 18.00, więc wyjechaliśmy z domu. Podjechaliśmy pod klub, a Nath objął mnie ramieniem i w ten sposób weszliśmy do środka. Od razu od wejścia pobiegliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy ze sobą cały czas, aż w końcu Nath spotkał jakiegoś kumpla, a ja zaproponowałam, że pójdę po drinki. Gdy już niosłam napoje, aby wręczyć je chłopakom, od tyłu w talii złapał mnie jakiś zalany chłopak. Zaczął mnie obmacywać i całować. Nie mogłam się wyrwać z jego uścisku, więc drinki, które miałam w rękach rzuciłam na niego.
-Ooo, lubię na ostro ! – zaczął się cwaniaczyć
-Zostaw mnie ! Puszczaj ! – Wyrywałam się, ale on złapał moje dłonie w jedną i zaczął do siebie przybliżać. Już mi odpinał sukienkę gdy przyleciał Nath:
-Koleś, nie za dobrze Ci ?! Zostaw ją ! – Nath Go ode mnie odepchnął i przywalił mu z pięści. Facet tylko się pozbierał i odszedł szybkim krokiem, ponieważ Nathan go co jakiś czas popychał.
Nath chwycił lewą dłonią moją twarz i spojrzał na mnie opiekuńczo:
― Nic Ci nie jest ?!
― Nic mi się nie stało, jak widać… Dziękuję, gdyby nie Ty to pewnie… ― nie zdążyłam dokończyć, bo Nathan pocałował mnie namiętnie.
Nie potrafiłam mu odmówić. Narzeczony objął mnie lewa ręką i przytulił do siebie. Cos było nie tak… Czułam to. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na jego prawą rękę. Chował ją. Coś mu się stało!
― Nathan pokaż prawa rękę !
― Nic mi nie jest.
-Pokaż mi swoją rękę! ― powiedziałam prawie krzycząc.
Chłopak nie był zadowolony, ale gdy wymieniliśmy kilka złowrogich spojrzeń, uległ i wyciągnął rękę w moją stronę. Jego dłoń była cała sina ! Spojrzałam na twarz chłopaka, a on tylko się uśmiechnął…:
― To nic takiego… Pojedziemy do domu, to coś z tym zrobię… ― zwrócił się do mnie.
― Ty chyba śnisz ! Nigdzie z tą ręką nie pojedziesz ! Nie pozwolę Ci prowadzić ! ― powiedziałam stanowczo.
― Ale… ― Nathan urwał, bo podeszłam do niego i zaczęłam przeszukiwać jego kieszenie.
Nie zwracałam uwagi na minę chłopaka. Po chwili znalazłam kluczyki od samochodu, które chwyciłam w rękę oraz telefon Nathana. Dalej nie patrząc na niego,  zaczęłam szukać jednego kontaktu. Nathan przyglądał mi się z zaciekawieniem, ale nie przerywał. W końcu znalazłam to, czego szukałam ! Wybrałam numer i czekałam na odpowiedź. Po dwóch sygnałach usłyszałam:
― Hej młody, co tam? ― zawołał Max.
― Max to ja Amy… ― zaczęłam.
― Hej Amy… Czy coś się stało? Dlaczego dzwonisz z telefonu Nathana? ― zapytał zdziwiony Max.
― To trochę długa historia. Opowiem Ci ja później. A teraz mam prośbę… Czy mógłbyś przyjechać pod klub i zabrać Nathana ? A przy okazji też mnie ? ― wyjaśniłam krótko.
― Ale przecież Nath zawsze jeździ samochodem. ― Max był coraz bardziej zdezorientowany, a Natha cała ta sytuacja bawiła, bo zaczął się uśmiechać.
― Tak, Nathan właśnie tu stoi i szczerzy się do mnie… Ale niestety nie jest w stanie prowadzić… ― mówiąc to, wystawiłam chłopakowi język.
― Dobra zaraz tam będę.
Rozłączyłam się i podałam Nathowi telefon. Chłopak włożył go do kieszeni i złapał mnie za dłoń, przyciągając bliżej siebie.
― Nie musiałaś tego robić. Jestem już duży.― uśmiechnął się do mnie zniewalająco.
― Ja uważam wręcz przeciwnie… Nie można Cie zostawić samego, bo może Ci się cos stać… ― ponownie wystawiłam mu język.
Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i spojrzał w oczy z powagą.
Nathan chwycił mój podbródek i podniósł głowę, tak bym spojrzała mu w oczy. Chwilę przyglądał mi się, a następnie dotknął lekko moje usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się, na co chłopak odpowiedział tym samym i zaczął mnie całować. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.. To uczucie jego bliskości.. Marzyłam, żeby nigdy więcej nie wypuścił mnie ze swoich ramion:
-Nath.. obiecaj mi coś
-Hm ?
-Że nigdy nie pokochasz innej..
-Nie mogę.
-Jak to ?!
-Bo na pewno pojawi się inna.. tylko ona będzie wołać do Ciebie ‘’ mamusiu ! ‘’ – Nath wyszczerzył się do mnie, a ja walnęłam go w ramię i wtuliłam w niego.
-No… byśmy musieli o dzieciach pomyśleć…
-Spookojnie. Mamy dopiero 19 lat. Ja właściwie 18. Ale cieszę się, że zależy Ci na tym.
-Z  Tobą wszystko kochanie. – Zaczął mnie namiętnie całować.
― No nareszcie! ― usłyszałam głos Maxa.
Odsunęłam się od Nathana speszona, ale ten przyciągnął mnie z powrotem do siebie. Zobaczyłam, jak Max wysiada z samochodu i uśmiecha się do mnie, a za nim wychodzi jeszcze Siva i Tom.  Cała trójka podeszła do nas. Uwolniłam się delikatnie z uścisku Nathana, a Max podszedł do mnie i przytulił. ― To w końcu, co się stało ? Myśleliśmy, że Nathan jest pijany, czy coś… ― zaśmiał się Tom.
― Nie, ale w sumie, to to chyba też… ― spojrzałam na Natha zaśmiana
― Bardzo zabawne… Nie jestem pijany! ― Nathan przyciągnął mnie do siebie.
― To co się stało, że nie możesz jechać? ― zapytał Jay.
― Nic. To Amy twierdzi, że nie jestem w stanie prowadzić. ― Nathan uniósł brew.
Złapałam Go za rękę i wyciągnęłam, żeby chłopcy zobaczyli ją. Była teraz cała czerwona, a Max, Tom i Jay wytrzeszczyli oczy:
― Co Ci się stało?! ― zapytał szybko Max.
― Nic takiego… ― odpowiedział wymijająco Nath.
Spojrzałam na niego znacząco i zaśmiałam się.
― No pochwal się co zrobiłeś… ― puściłam do niego oczko.
― Po prostu jakiś napalony koleś zaczął się dobierać do Amy.. no to jak miałem zareagować ?! ― Nathan udał oburzenie.
― Mój bohater ! ― pocałowałam Go w policzek, a on zaczął mnie gilgotać.
Próbowałam się wyswobodzić, ale nawet z opuchniętą ręką był silniejszy. Naszą „zabawę” przerwał Jay:
― Dobra koniec migdalenia się… Jedziemy do domu i tam nam wszystko opowiecie.
Nath spojrzał na mnie i mi wyszeptał:
-Świetne odreagowanie wczorajszego dnia. Przepraszam..
-Nie ma za co. Powinnam się tym martwić, ale cieszę się, że nie doszło do niczego innego między mną, a tamtym kolesiem. I to dzięki Tobie. Kocham Cię ! – pocałowałam Go, a on się uśmiechnął.  *Nie było jeszcze chwili, abym czuła się źle przy Nathanie. Mam nadzieję, że tak już będzie. Zdziwiło mnie dzisiaj jeszcze tylko to, że Nath zaczął temat o dzieciach… Może rzeczywiście powinnam o tym pomyśleć. Ale nie, najpierw jeszcze ślub. Jesteśmy zaręczeni, ale ślubu nie było. Muszę to wszystko przemyśleć. *

_____________________________________________________
Dziękuję za wczorajsze 4 wspaniałe komentarze ! Kocham was, misiaki ; 3 OBY TAK DALEJ !

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 16.


Był zdenerwowany. Nie wiedziałam co zrobi. Doskonale, wiedział, że to jest Josh, ponieważ widział jego zdjęcia. Podbiegłam do Natha i się do niego przytuliłam. Odwzajemnił to, ale po chwili mnie puścił i uderzył pięścią w twarz Josh’a. Josh mu oddał i go kopnął:
-Ej ! Kurwa ! Przestańcie ! Nie ma się o co bić ! … Chłopacy !- Podnieśli się, a Nath pogroził tylko palcem Joshowi i mnie do siebie przytulił. On się odsunął od niego i spojrzał na mnie:
-Amy.. ty przeklinasz ?
-Jak tu nie przeklinać ?! Josh, lepiej będzie jak już stąd pójdziesz. Proszę Cię…
-Też tak myślę. Nathan, ciesz się, że ją masz… - odszedł.  Ja spojrzałam na Nath’a a on na mnie.
-Nic Ci nie jest ? Nic Cię nie boli ? Przepraszam Cię za niego.
-Nic mi nie jest, ale powiedz mi, dlaczego mi nie powiedziałaś, że się z nim spotkasz, przecież przyszedł bym tu z Tobą – objął mnie prawą ręką
-Nie chciałam Cię denerwować, ponieważ wiedziałam jak zareagujesz. Z resztą wychodziłeś z kumplami…
-No właśnie… z nimi nie wychodziłem…
-Jak to ?
-No, ja też popełniłem błąd. Wiem, że mnie ostrzegałaś. Spotkałem się z Sylvią… - wyczułam lekkie zakłopotanie u Nath’a – Mało co, a bym już wciągał prochy. Ale w ostatniej chwili się postawiłem i wyszedłem. Przepraszam. Ja też Cię okłamałem i nie jestem bez winy. Kocham Cię
-No to chyba… jesteśmy kwita, nie ? – spojrzałam się na niego i uśmiechnęłam.
-Ale obiecaj mi, że już nigdy do takiego czegoś nie dojdzie. Ty nigdy nie spotkasz się z Joshem, a ja z Sylvią. Po co nam to było ? Same problemy.
-Obiecuję. Kocham Cię – pocałowałam Go i ruszyliśmy w stronę domu.
*************************************N ATH************************************
Gdy doszedłem pod dom Sylvi, drzwi były otwarte. Lekko zapukałem i wszedłem do środka. Już od wejścia śmierdziało alkoholem i fajami. Wszedłem do salonu. Zauważyłem Sylvią, siedzącą na podłodze z fajką w ręce. Na stole pełno butelek i prochy.
-Cześć… - powiedziałem
-Ooo, Nathan ! Przyszedłeś !
-No tak, obiecałem… - czułem się niepewnie.
-Chodź, siadaj. Coś do picia ? – Pokiwałem głową na nie. Rozmawialiśmy. Opowiadała mi co u niej się zmieniło. Nie dużo. Nadal pije, ćpa i pali. Tak myślałem. Nie chciałem nic do picia, ale przyniosła mi herbatę. Gdy wziąłem łyk, smakowała dziwnie. Ale nie zareagowałem. Sylvia zaczęła się dziwnie do mnie uśmiechać, a mi po chwili zaczynało się kręcić w głowie. Powiedziała, że mam usiąść na podłodze i zacząć wciągać. Już kiedyś chciała mnie w to wrobić, ale odmówiłem. Byłem pod wpływem i zacząłem wciągać. Trzęsłem się. Sylvia siedziała i się śmiała. Przysunęła się do mnie i chciała mnie pocałować, ale w porę się odsunąłem i wyszedłem:
-Nath ! Poczekaj ! Będzie fajnie ! – mówiła zalana.
-Odczep się ode mnie ! Nigdy więcej ! – powiedziałem i wyszedłem. Już ochłonąłem. To co mi dosypała, to musiała być jakaś chwilówka. Teraz już jest wszystko ok. Postanowiłem iść przez park. Zobaczyłem parę która się przytula. Podszedłem bliżej i była to Amy i ten cały Josh ! Nie wytrzymałem i mu przywaliłem. Amy chciała mnie powstrzymać. Koleś po chwili wstał i mi oddał. Lekko bolało, ale nic się nie stało. Zaczął się odsuwać i odszedł. Byłem na początku na nią trochę zły, że nic nie powiedziała, ale w końcu ja zrobiłem to samo. Przejrzałem na oczy i doszło do mnie, że oboje popełniliśmy błąd. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko i ruszyliśmy w stronę domu.
* Razem na zawsze *- pomyśleli oboje.

___________________________________________________________________
Misiaczki, proszę o komentarze ! Zależy mi na nich !

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 15.


Obudziłam się, a Natha nie było przy mnie. Oparłam się na łokciach i zobaczyłam ubranego już Nathana psikającego się perfumami.
-Kochanie, a czy Ty się gdzieś wybierasz dzisiaj ? – spytałam jeszcze zaspanym głosem
-Tak… idę na spotkanie z kumplami. Dawno się nie widzieliśmy. Nie przeszkadza Ci to, że nie spędzimy tego dnia razem ?
-Nie no, pewnie. Rozumiem. Idź. Ja z resztą dzisiaj też raczej wyjdę. Przejdę się trochę. Może na zakupy, czy coś. Tylko nie wróć za późno, ok ?
-Okej, okej. Dziękuję. Kocham Cię kocie – przybliżył się do mnie i pocałował.
-Ja już będę spadał. Papa, do zobaczenia. Jak coś to dzwoń ! – oznajmił mi i wyszedł. Przeciągnęłam się i postanowiłam, że odpiszę Josh’owi i się dzisiaj z nim gdzieś spotkam. Nath raczej będzie z kumplami w jakimś domu, więc w parku nas nie zobaczy. Źle się czuję z tym, że mu o tym nie powiedziałam. Ale czuję, że prędzej czy później i tak to wyjdzie na jaw… Wzięłam laptopa i napisałam do niego.
Zadecydowałam, że możemy się spotkać. Ale dzisiaj i tylko jeden raz. Dzisiaj o 17.00 w parku ?
                                                                                                                                   xx Amy
Na odpowiedź  z jego strony nie musiałam długo czekać.
Dobrze, mi pasuje. Na pewno będę.                              ~Josh
Była dopiero 12.00, więc miałam jeszcze dużo czasu. Trochę się denerwowałam, nie powiem. Ubrałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Mama Nath’a pojechała chyba na zakupy. Zrobiłam sobie kanapki i herbatę. Gdy skończyłam jeść, wskoczyłam na kanapę i oglądałam telewizję. Postanowiłam napisać do Natha:
-Hej, jak się bawisz :* ?
-Dobrze, fajnie jest. Rozmawiamy :* a Ty co robisz ?
-Właśnie szykuję się na zakupy ; )
-Okej. To nie przeszkadzam. Do wieczora, papa :*
-No, pa ; 3
Nie chciałam mu więcej zawracać głowy.
******************************************NATH*******************************
Kurczę… Dziwnie się czuję, nie mówiąc Amy prawdy. Nie ma żadnych kumpli, nie ma żadnego spotkania, nie ma żadnych rozmów. Umówiłem się z Sylvią. Wiem… nie powinienem tego robić, wiem jaka ona jest. Ale nalegała. Chcę ją chociaż zobaczyć. Czy nadal jest ćpunką, czy nadal pije i pali ? Postanowiłem, że gdy wrócę do domu o wszystkim powiem Amy. Nie będę nic przed nią ukrywać. Umówiłem się z nią u niej w domu. Amy mnie ostrzegała, że mogą być z tego problemy… Dlaczego jej nie posłuchałem ? …
**************************************AMY************************************
Była już 15.00 więc zaczęłam się szykować. Nie ubieram się wyzywająco, tylko zwykłe rurki, trampki i bokserka. Minęło trochę czasu i wyszłam z domu. Miałam jeszcze pół godziny, więc szłam wolnym krokiem. W końcu doszłam na miejsce i usiadłam na ławce w widocznym miejscu, żeby nie musiał mnie szukać. Zauważyłam Go. Był ubrany tak jak zawsze, na luzie. Moje serce zaczęło mocniej bić gdy szedł w moją stronę. Przywitaliśmy się podaniem dłoni i usiedliśmy. Panowała niezręczna cisza, którą przerwał Josh:
-Amy… Wiem, że Ci już to pisałem, ale powiem to jeszcze raz… - mówił mi to, co napisał. Mimo, iż już to słyszałam, chciałam wysłuchać tego jeszcze raz. Mówił to spokojnie i widać było, że wziął na siebie poczucie winy. Chwilami przerywał i patrzył mi w oczy. Wcale nie było mi go żal. Gdy na mnie spoglądał, przypominały mi się jego słowa, które bardzo bolały. Nie przerywałam mu. Słuchałam. Gdy skończył, miałam ochotę mu wygarnąć, ale nie potrafiłam. Stać było mnie tylko na to:
-Ale wiesz, że mnie to strasznie bolało ? Strasznie bolały mnie twoje słowa ! Byłam w Tobie zakochana, ufałam Ci. A ty sobie od tak… tu z moją przyjaciółką, tam z jakąś blondynką. Jak gdyby nigdy nic. Jaka ja byłam głupia ! Spotkałam się z Tobą tylko dlatego, aby te słowa usłyszeć z Twoich ust…
-Ja… ja to rozumiem. Nic nie mogę zrobić, jak tylko Cię przeprosić… Mogę Cię jeszcze chociaż przytulić ? Tak ostatni raz… - Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy mu ulec, czy nie ? Zgodziłam się. W końcu widzimy się ostatni raz. Czułam, że jest szczęśliwy. Wiem, że robię błąd. Gdy tkwiliśmy w uścisku, zauważyłam Nath’a. Szybko oderwałam się od Josh’a, ale Nathan już szedł w jego stronę.

okej.

Dobra, postanowiłam, że dodam jeszcze jeden rozdział, ale jeśli zainteresowanych będzie tak mało jak do tej pory ( chodzi mi o komentarze ) to nie wiem co będzie dalej... Ale dziękuję tym, co to czytają : )

; c

Przepraszam Was, ale nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta. Więc postanowiłam zrobić tak, że jeśli będzie choć z 6, 7 komentarzy to wtedy pojawi się rozdział. Nie ma sensu udostępniać rozdziałów, skoro nikogo to nie interesuje. Proszę o komentarze i dziękuję : *

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 14.


Obudziliśmy się równo na dźwięk budzika. Nath musiał go nastawić. Przywitaliśmy się namiętnym pocałunkiem i zabraliśmy się do szykowania. Walizki mamy już spakowane, ponieważ zrobiliśmy to jeszcze wczoraj. Bardzo się cieszę na wyjazd do Paryża. Będzie na pewno cudownie. Mam nadzieję, że tylko Nathana mama mnie zaakcpetuje i nie będzie tam żadnych problemów… Gdy już się naszykowaliśmy, coś zjedliśmy to wpakowaliśmy walizki do samochodu i już byliśmy w drodze. Nath opowiadał mi o swoim dzieciństwie, rodzicach i o pewnej dziewczynie, o której nie mówił mi, aż do teraz. Ma na imię Sylvia, jest ćpunką. Wiele razy chciała Natha w to wciągnąć. Kochał ją najbardziej na świecie. Chciał jej pomóc, ale ona go odrzucała. Gdy Nathan przejrzał na oczy zostawił ją, ponieważ nie widział już sensu w tym związku. Ona przez cały dzień tylko ćpała i piła. Ale w gruncie rzeczy była bardzo dobrą dziewczyną. Gdy ją ktoś o coś prosił pomagała. Lubiła pomagać. Nath strasznie przeżywał tą rozłąkę, ale w końcu o niej zapomniał. Gdy jeszcze nie byliśmy razem Nathan utrzymywał z nią kontakt. Były to tylko sms-y. Ona również mieszka w Paryżu. Ich kontakt się urwał, gdy Sylvia znalazła sobie chłopaka. Teraz Nath cieszy się z tego powodu, że nie ma już z nią nic do czynienia i nie wie co go podkusiło, aby znowu nawiązać z nią kontakt. Gdy Nathan skończył mówić o tej Sylvi, przypomniał mi się znów Josh. Zauważył to. Ja też widziałam, że temat o Sylvi nie jest dla niego łatwy, ale teraz tak jakby ona dla niego nie istnieje. Skończyliśmy ten temat i zaczęliśmy się śmiać, ponieważ Nath dostał głupawki. Śmiał się z byle czego, a ja razem z nim. Reszta drogi minęła nam bardzo sprawnie. Gdy już podjeżdżaliśmy pod dom. Nath uścisnął moją rękę i mnie pocałował. Nie chciałam tego przerywać, ale musieliśmy wypakować walizki. Gdy już każde z nas miało swoją walizkę w ręce, przekroczylismy próg domu…:
-Hej ! Jesteście ? – krzyknął Nath. Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu tylnimi drzwiami. Była to mama Nath’a. Jest starszą kobietą, bardzo zadbaną i elegancką.
-Mamo, to jest właśnie moja żona Amy – Nath mnie przedstawił, przytulił do siebie, a ja podałam rękę jego mamie. Ona do mnie podeszła i mnie po prostu przytuliła. Uśmiechnęłam się i spojrzałam porozumiewawczo na Natha, chcąc powiedzieć * A nie mówiłam ? *. Jego mama była dla mnie bardzo miła, podała nam obiad i poopowiadała o Paryżu, oraz o swoim życiu. Pokazała nam pokój, który dla nas przygotowała. Był duży, z wielkim oknem i brązowymi ścianami. Na środku wielkie dwuosobowe łóżko. Gdy Natha mama zostawiła nas samych, odezwałam się:
-Przecież twoja mama jest dla mnie bardzo miła ! Mówiłeś, że będzie się o wszystko wypytywać, a tak nie jest.
-Sam w to nie wierzę… Rzeczywiście, jest strasznie miła. Nie wiem o co chodzi. No, ale trudno. Dobrze, że tak jest. Cieszę się – Nath mnie przyciągnął do siebie i posadził na kolanach. Pocałowaliśmy się, a potem rozpakowaliśmy walizki. Chcieliśmy iść jeszcze dziś na wieżę Eiflla, ale postanowiliśmy, że sobie odpuścimy. Była już 18.00, więc zjedliśmy kolację, a potem zaczęliśmy się trochę ogarniać. Nath siedział, oglądał mecz i grzebał coś w telefonie, a ja skorzystałam z laptopa i weszłam na twittera. Miałam jedną wiadomość. Zdziwiłam się i nie mogłam w to uwierzyć. Ta wiadomość była od Josh’a:
Amy, wiem, że Cię zraniłem. Chciałem Cię za to przeprosić, nie zdawałem sobie sprawy jakie miałem wielkie szczęście, że byłem z tobą. Na początku się tym nie przejmowałem. Ale dopiero po jakimś czasie doszło do mnie co straciłem. Z Vicky nie jesteśmy razem. Poleciała na jakiegoś bogatego kolesia. Wiem, że mi tego nie wybaczysz, ale chcę chociaż spróbować. Wiem, że ułożyłaś sobie na nowo życie w Anglii. Masz wspaniałych przyjaciół i kochającego… męża. A ja jestem sam. Wiem też, że jesteś w Paryżu razem z Nathanem u jego rodziców. Nie pytaj skąd wiem. Po prostu. Miałem w planach przyjechanie tutaj, ponieważ mam tu siostrę. To, że jesteśmy tutaj w tym samym czasie, to zwyczajny zbieg okoliczności. Chciałem Cię prosić o spotkanie. Zrozumiem, jeśli odmówisz, choć bardzo mi na tym zależy. Chcę Ci chociaż to wszystko wytłumaczyć, wyjaśnić… i Cię zobaczyć. Tęsknię za Tobą, a chciałbym już o tym zapomnieć. Proszę Cię, odpisz mi, oddzwoń, daj jakiś znak… cokolwiek. Jak się odezwiesz to ustalimy miejsce. Chciałbym Cię jeszcze upewnić, że nic Ci nie zrobię. Nie zrobię nic Tobie, ani nikomu z Twoich bliskich. Przemyśl to. Zależy mi.
                                                                                                                                     ~Josh
Czytałam tę wiadomość z wielkim zdziwieniem. Nath chyba to zauważył…
-Amy, co się stało ? Kogo zobaczyłaś ?
-Nie, nie… nic się nie stało. Po prostu przeczytałam szokujący materiał o kontuzji pewnego zawodnika. Nic takiego – odpowiedziałam.
-Ok., spoko. – Nie chciałam mu mówić o tej wiadomości, ponieważ wiem jakby zareagował. Teraz pozostaje mi tylko zdecydowanie, czy chcę się z nim spotkać. A tak w ogóle to skąd wie, o tym, że jestem tutaj ?! Skąd wie o Nathanie ?! Nad tym się zastanowie później. Z jednej strony chciałabym wysłuchać jego wyjaśnień i po prostu… zobaczyć Go. Ale z drugiej strony, przysięgałam sobie, że jeśli któreś z nich się do mnie odezwie, to nie będę ich słuchać. Na razie nie będę mu nic odpisywała. Zastanowię się jeszcze nad tym jutro rano. Gdy już skończyłam nad tym rozmyślać, spojrzałam na Nath’a. Uśmiechał się do komórki. Zaszłam Go od tyłu i zauważyłam, że dostał wiadomośc od jakiejś Sylvi… Chwila ! To ta Sylvia o której on mi opowiadał ! O co tu chodzi ?!
-Nath… czemu z nią piszesz ? Przecież, wiesz jaka ona jest.
-Odezwała się, to chyba wypada odpisać. Dawno ze sobą nie rozmawialiśy. A z resztą, wiesz, że ona ma chłopaka. A ja mam Ciebie. – mówił z uśmiechem na twarzy
-Dobrze, ale Nath… nie spotykaj się z nią. Jeszcze będą z tego jakieś problemy. – Usiadłam mu na kolanach i tłumaczyłam jak małemu dziecku. On mnie do siebie przyciągnął i zaczął całować. Wkładał mi ręce pod bluzkę i odpinał stanik. Podniósł mnie i przeniósł na łóżko. Zaczęliśmy się nawzajem rozbierać. Aż w końcu byliśmy blisko siebie… Nath całował mnie po całym ciele i przewrócił tak, że byłam na dole. Powoli we mnie wchodził i robił posuwiste ruchy. Było wspaniale. Kochaliśmy się przez 2 godziny. Aż w końcu położyliśmy się koło siebie i odsapnęliśmy. Nath już zasnął, a ja nadal myślałam, co mam zrobić. Czy się z nim spotkać ? A co jeśli z tego wynikną jakieś problemy ? Josh mnie zapewniał, że nic się nie stanie. Chyba się z nim spotkam. Co mi szkodzi. Najwyżej.

****************************************
Proszę o komentarze i o dodawanie się do obserwatorów ! Zależy mi na tym ; ) Z góry dziękuję misiaczki ; 3

Tak przy okazji ; )

Prosiłabym o lajki strony http://www.facebook.com/pages/Dupy-styl%C3%B3wki-i-kolorowe-ko%C5%84c%C3%B3wki/408243519225948 . Jest to strona mojej kumpeli. Obiecałam, że jej pomogę pozbierać lajki, więc tak robię. Z GÓRY DZIĘKUJĘ : *

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 13.


Obudziliśmy się wtuleni w siebie, Nath już nie spał. Uśmiechnął się do mnie i pocałował. Nie chciało mi się od niego odchodzić, ale poszłam na dół zobaczyć co się dzieje, ponieważ słyszeliśmy jakieś krzyki. Gdy zeszłam, przypomniałam sobie, że przecież nasza ‘’ dzieciarnia ‘’ się wyprowadza i się pakują. Mieliśmy w planach z Nathem odwiedziny u naszych rodziców, więc pomyślałam sobie, że z racji tego, iż dzisiaj tu w domu będzie zamieszanie, moglibyśmy skorzystać z okazji i wyjechać. Weszłam do naszego pokoju i akurat Nath się ubierał, bo wyszedł spod prysznica. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę. Zauważył to. Podszedł do mnie w bokserkach, cały mokry i zaczął przytulać. Właściwie to ściskać tak mocno, że nie mogłam się uwolnić. Zaczął się we mnie wycierać, a ja próbowałam się wyrwać i cały czas się śmiałam. Jemu widocznie podoba się dręczenie mnie i trzymał mnie jeszcze mocniej. Był już cały suchy, za to ja byłam mokra. Gdy mnie puścił, uderzyłam go w ramię i zaczęłam śmiać. On uśmiechnął się łobuzersko i mnie pocałował:
-Nath.. normalnie, zabiję Cię !
-Mnie ? Swojego kochanego Nathanka ? – widziałam, że już nie mógł ze śmiechu
-Tak, Ciebie ! – odgryzłam się. – A tak pozatym, to dzisiaj cała reszta się pakuje i jest zamieszanie w domu, więc moglibyśym z tego skorzystać i wyjechać do moich rodziców. Co ty na to ? – usiedliśmy na łóżku, a Nath wziął moją dłoń w swoją
-Świetny pomysł, ogarniemy się trochę i możemy jechać. Zjemy coś po drodze. – odpowiedział
-Ok, ubieraj się golasie, a ja pójdę im na dół to powiedzieć i się z nimi pożegnać. – Nath przytaknął, a ja wyszłam. Na dole wszyscy do siebie krzyczeli, przez cały dom, co mają jeszcze spakować i takie tam. Dziewczyny siedziały na kanapie i odpoczywały, ja do nich podeszłam i powiedziałam o tym co postanowiliśmy z Nathanem. Pożegnałam się z nimi. Nie trwało to długo, ponieważ będą mieszkać nie daleko nas. Krzyknęłam do Natha, że czekam na niego przed domem przy aucie. Po 10 minutach siedzieliśmy już w samochodzie i odjechaliśmy. Korzystając z pięknej pogody, smarowałam sobie nogi balsamem. Cały czas z Nathem się śmialiśmy i stanęliśmy przy jakiejś knajpce, żeby kupić tylko coś do picia, ponieważ nie byliśmy głodni. Po 3 godzinnej jeździe dojechaliśmy pod dom rodziców. Widziałam, że Nath się trochę denerwuje, ale go uspokajałam i mówiłam, że moi rodzice są naprawdę ok i że go zaakceptują. Nath przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Weszliśmy bez pukania i skierowaliśmy się do salonu. Zauważyłam rodziców siedzących na kanapie. Mama wypisywała jakieś papiery, a tata oglądał mecz. Zaszłam ich od tyłu i krzyknęłam:
-CZEŚĆ ! – krzyknęłam na cały głos, a mama aż podskoczyła ze strachu. Nath powiedział grzecznie dzieńdobry i podał tacie rękę, a mamie dał bukiet kwiatów i pocałował w dłoń. Mama zaczęła mnie przytulać, a Nath z tatą rozmawiali gdzieś na boku. Gdy już się wszyscy przywitaliśmy mama zaprosiła nas do stołu, na wcześniej przygotowany już obiad. Jak skończyliśmy jeść, zaczęły się pytania. Jak się poznaliśmy, jak doszło do zaręczyn, jak tam nam się wiedzie w Anglii, a tata z Nathem rozmawiali o sporcie. Cieszyłam się, bo widziałam, że się dogadują. Rozmawialiśmy przez cały dzień, a rodzice bez problemu zaakceptowali Nathana. Planowaliśmy, że przyjedziemy tutaj tylko na jeden dzień. Tak też zrobiliśmy, a że była już 20.00, zaczęliśmy się zbierać. Rodzice nalegali abyśmy zostali na noc, ale nie daliśmy się przekonać. Zrezygnowana mama powiedziała, że mamy chociaż ich częściej odwiedzać. Zapewniliśmy ją, że tak będzie i w końcu wyszliśmy z domu.
-No.. to moich rodziców mamy już zaliczonych. Teraz tylko twoi. Kiedy do nich jedziemy ?
-No nie wiem.. Ale wiesz, że z moimi nie będzie tak łatwo. Moja mama zawsze chciała, abym znalazł sobie wspaniałą żonę i jej życzenie się spełniło. – pocałował mnie, uśmiechnęłam się – Będzie Cię pewnie wypytywać o wszystko. Nie chcę, abyś się spłoszyła. I myślałem, że może byśmy odwiedzili ich jutro, co ? Już za jednym razem odwiedzimy ich wszystkich. Jeśli pojdzie wszystko dobrze, to będziemy mogli tam u nich zostać na parę dni. Ale będziemy musieli wyruszyć już od samego rana, bo do Paryża trochę się jedzie.
-Twoja mama na pewno nie jest aż taka straszna. Będę starała się na wszystko jej odpowiadać. Będzie dobrze. A ten pomysł z zostaniem na kilka dni, nie jest aż taki zły. To co, jutro około 7.00 wyjeżdżamy ?
-Ok, znowu będzie trzeba wcześnie wstać.. – westchnął Nath. Weszliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku domu. Współczuję Nathanowi, bo musi siedzieć za kółkiem. Ja korzystając z tego, że nie muszę prowadzić, nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam.
***************************************NATH**************************************
Rodzice Amy są naprawdę mili i ciepli. Poszło z nimi bardzo łatwo. Polubili mnie i cieszę się z tego powodu. Boję się tylko spotkania z moją mamą. Taty raczej nie będzie, bo będzie pewnie w pracy. Moja mama ma charakterek i czuję, że Amy nie będzie miała z nią łatwo. Jeśli będzie jej zadawać jakieś pytania nie na miejscu, to po prostu stamtąd wyjedziemy. Oby było dobrze… Jedziemy spowrotem do domu. Jazda samochodem jest naprawdę nużąca, ale muszę się trzymać, żeby nie spowodować wypadku. Gdy już została nam godzina jazdy. Zauważyłem, że Amy zasnęła. Spała tak słodko, że nie miałem serca jej budzić i musiałem ją przenieść do naszego pokoju, do łóżka. Jest leciutka, więc nie było żadnego problemu. Rozebrałem ją i przebrałem w piżamę. Nawet nie drgnęła. Ma bardzo twardy sen. Podziwiam ją za to. Z resztą za wszystko ją podziwiam i bardzo kocham. Dałem jej całusa w czoło, wykąpałem się i położyłem obok niej.


********************************************************
Prosiłabym o jakiekolwiek komentarze, czy coś w tym rodzaju. Nie wiem czy jest dalszy sens pisania tego opowiadania... : <

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 12.


Gdy zajrzałam do pokoju, zobaczyłam porozwalane ciuchy Natha po całym pokoju. Widocznie musiał się w nocy rozbierać. Usiadłam koło niego na łóżku, a on mnie pocałował i poprosił:
-Kochanie, błagam Cię, przyniesiesz mi wodę ? – mówił zachrypniętym głosem. Zaśmiałam się, poszłam do kuchni i przyniosłam mu butelkę wody.
-Masz, 2 litry wystarczą ?
-Mam nadzieję, że tak. Matko, ale mi łeb rozwala..
-Pomyślałam o tym. Masz tu tabletki. Bierz jedną co 2 godziny. – wręczyłam mu tabletki, a on od razu połknął jedną.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił ?
-Nie wiem, zginął byś marnie. – Wzruszyłam ramionami, dałam mu buziaka, uśmiechnęłam się i wyszłam. Zerkałam do każdego z pokoi po kolei i zobaczyłam, że chłopacy razem z dziewczynami już wrócili. Jay, Max, Tom i Siva się ubierali, a Kelsey, Michelle i Natasza były w łazienkach. Długo nie wracały, więc postanowiłam zapukać do jednej, w której znajdowała się Mich. Weszłam. Wymiotowała. Podeszłam do niej, podałam jej ręcznik i kazałam opowiedzieć co się stało. Powiedziała, że wczoraj chłopacy zabrali je do restauracji i że było naprawdę super. Potem pojechali do hotelu… reszty już mi nie musiała opowiadać. Wszystkie wymiotowały i się źle czuły. Cały czas po głowie krążyła mi myśl, że mogą być w ciąży, a raczej w ‘’ ciążach ‘’, ale nie chciałam im na razie nic mówić. Chłopacy musieli jechać do jakiegoś studia na wywiad. Nie chcieli jechać, widząc co się dzieje. Zapewniłam ich, że mogą być spokojni, bo się nimi zajmę, a w razie czego zadzwonię jeszcze po Ann. Nath żegnał się ze mną chyba z pół godziny. Reszta robiła to samo. W końcu wyszli. Kate poszła razem z nimi, a oni ją podrzucili po drodze do domu. Ona mogła iść, ponieważ czuła się dobrze. Chyba jako jedyna zabezpieczyła się z Jayem… Zaprowadziłam wszystkie dziewczyny do jednego pokoju w którym było 5 łóżek. Przynajmniej miałam je w jednym pokoju, a nie musiałam latać od jednego do drugiego.  Każda zajęła jedno łóżko i miała przy nim miskę. Przynosiłam im wody, paluszki i soki do picia. Muszą coś jeść, bo się odwodnią. Były osłabione i senne. Zadzwoniłam po Ann, bo gdyby coś się stało, to sama sobie z nimi nie poradzę. Ann była już po 10 minutach. Przywitałyśmy się i idąc po schodach opowiedziałam jej całą historię. Powiedziała, że chętnie mi pomoże. Przyszło jej do głowy to samo co mi… mogą być w ciąży. Ale postanowiłyśmy, że na razie nie będziemy nic mówić, ale jak będą nadal wymiotować, to zaprowadzimy je do ginekologa. Była godzina 15.00, a z dziewczynami coraz gorzej. W końcu powiedziałam:
-Dziewczyny.. zrobicie co chcecie, ale może warto byłoby iść do ginekologa… Żeby chociaż się upewnić ?
-No ale przecież to jest niemożliwe.. bierzemy tabletki i przyklejamy plastry.
-Plastry, plastrami. Wiesz jak to jest. Jechać na badania, żeby chociaż się upewnić ? Hm ? Dalej, dzwonie po taksówkę. Szykujcie się. – Nic się nie odzywały, chociaż widziałam, że się denerwują. Jeśli to będzie prawda, to mam nadzieję, że się ucieszą na tę wiadomość. Pod dom podjechała taksówka, razem z Ann pomogłyśmy dziewczynom zejść po schodach i wsiąść do taksówki. Pojechaliśmy prosto do szpitala. Było akurat 3 ginekologów i przyjęli je wszystkie w jednym gabinecie. Razem z Ann pozwolili nam wejść do środka. Badali każdą po kolei. Na pierwszy ogień poszła Kelsey. Okazało się, że jest w trzecim tygodniu ciąży, a ginekolog wytłumaczył jej, że te plastry nic nie dawają. Kelsey była w lekkim szoku, ale potem zaczęła się cieszyć i głaskać swój brzuch. Od razu poszła zadzwonić do Toma. W tym czasie na krzesło usiadła Mich. Ginekolog się zdziwił i spytał Michelle, dlaczego nie przyszła na badania i jakim cudem nie zauważyła tego, że jest już w 2 miesiącu ? Mich zrobiła wielkie oczy, uściskała lekarza i nas po kolei. Cieszyła się i też zadzwoniła do Maxa. Kelsey weszła cała w skowronkach i powiedziała, że Tom skacze z radości i będzie w domu jak najszybciej się da, ponieważ ma dla niej niespodziankę. Po chwili weszła Mich, z podobną wiadomością jak Kelsey. Teraz czas na Nataszę. Położyła się niepewnie, a ginekolog jej tylko pogratulował i powiedział, że ma bliźniaki. Prawdopodobnie chłopca i dziewczynkę. Nataszy i Sivie zależało na dzieciach i chcieli mieć bliźniaki. Ich marzenie się spełniło. Natasza na razie postanowiła nie dzwonić do Sivy, tylko zrobić mu niespodziankę. Do domu jechałyśmy cały czas się śmiejąc. Przy okazji podrzuciłyśmy Ann do domu. Ja jej podziękowałam za wszystko i uściskałam. Pojechałyśmy do domu, dziewczyny się poprzebierały, a ja posprzątałam. Była już 18.00, niedługo mieli zjawić się chłopacy. Tak też było. Tom i Max od razu podbiegli do dziewczyn, wzięli na ręce i kręcili w kółko. Nath do mnie podszedł i namiętnie mnie pocałował. Staliśmy z boku i się z nich śmialiśmy. ‘’ Też kiedyś będziemy tak robić ‘’ wyszeptał mi Nath, na co się uśmiechnęłam. Do Sivy podeszła Natasza ze smutną miną:
-Kochanie, byłam dzisiaj u ginekologa i…
-Iiii ?!
-no i… JESTEM W CIĄŻY ! BĘDZIEMY MIEĆ BLIŹNIAKI ! – wykrzyczała Natasza i powiesiła się na szyi Sivie. Siva tylko stał jak wryty i ją przytulał. Cieszył się jak małe dziecko i zaczął mówić do brzucha Nataszy. Wszyscy byli zadowoleni. Nagle Max, Siva i Tom wstali i ogłosili, że się wyprowadzają. Każda para będzie miała swój dom, a my z Nathanem i Jayem zostaniemy tutaj. Wszyscy się cieszyli i zaczęli pakować. Nath nie ukrywał swojej radości, bo wziął mnie na barana i zaczął biegać. Śmialiśmy się cały czas, a Nathan był zadowolony, że w końcu w tym domu będzie spokój. Już wiedziałam o jaki spokój mu chodzi… Poszliśmy do sypialni… Ale spokojnie, zabezpieczamy się jeszcze. * Kocham Go *…


***************************************************
Dziękuję tym, którzy czytają to kiepskie opowiadanie ; < Gdy tak czytam opowiadania innych, to to moje to jest jakąś masakrą. Ale i tak dziękuję za miłe komentarze pod niektórymi rozdziałami. : )

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 11.



Kolejny dzień nie należał do najlepszych. Chodzi o pogodę. Za oknem zachmurzone niebo i od czasu do czasu pada deszcz. Z Nathem postanowiliśmy, że dzisiaj nigdzie nie wychodzimy, tylko zaprosimy do siebie Ann i Adama. Nath dawno nie widział swojego kumpla, a ja chętnie pogadam sobie z Ann. Zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam sprzątać salon, a potem ogarnęłam trochę kuchnię. Po sprzątaniu postanowiłam zrobić chłopakom śniadanie, ponieważ dzisiaj Siva, Jay, Tom i Max wychodzą gdzieś z dziewczynami. Zrobiłam im jajecznicę i kanapki. Zeszli na dół, cali w skowronkach. Uśmiechnęłam się i zaprosiłam ich do stołu. Podziękowali mi za zrobienie śniadania i opowiadali śmiejąc się z Nathana, że w końcu wyrósł i zdołał oświadczyć się dziewczynie. Nath patrzył na nich z oburzeniem, a ja się do niego przytuliłam i dałam buziaka w policzek. Nagle odezwał się zaspany Max:
-Aaa, Amy, miałem Ci powiedzieć, że dzwoniła do mnie mama i się pytała co u Ciebie. Opowiedziałem jej, że jesteś zaręczona z Nathem. Z jej głosu stwierdziłem, że się ucieszyła. Pytała kiedy przyjedziecie do niej. – oznajmił Max
-Dzięki, że mi powiedziałeś. Potem do niej zadzwonię. Smakuje wam ?
-Tak, te kanapki są świetne ! – krzyknął Siva
-Najzwyklejsze kanapki na świecie.. – zarumieniłam się i uśmiechnęłam. Była godzina 12.00, chłopcy już wychodzili do dziewczyn, ja z Nathem zostałam i posprzątaliśmy po śniadaniu:
-Też bym musiał zadzwonić do swojej mamy i opowiedzieć jej – podszedł do mnie, złapał w talii i przytulił – jaką to mam wspaniałą, cudowną, niesamowitą, świetną, miłą i piękną narzeczoną..
-Nie za dużo tych komplementów ? Hm ? – pocałowałam go delikatnie, na co się tylko uśmiechnął
-Tak myślałem.. że może byśmy zrobili niespodziankę twoim i moim rodzicom i byśmy do nich wpadli w jakiś dzień ? Co ty na to ? – zaproponował Nathan
-Pewnie, świetny pomysł. Już o takim czymś myślałam. Jeszcze do tego wrócimy. - Oderwałam się od Nath’a, na co zrobił smutną minę, a ja mu pokazałam język i się uśmiechnęłam. Poszłam zadzwonić do mamy. Słyszałam jak Nath jest w kuchni i też dzwoni do swoich rodziców. Opowiedziałam mamie, wszystko, zaczynając od podróży samolotem kończąc na dzisiejszym dniu. Słyszałam, że jest zadowolona, że sobie radzę. Koniecznie chciała, abym przyjechała do domu razem z Nathanem i resztą chłopaków. Odpowiedziałam, że z Nathem już o tym myśleliśmy, tylko nie wiem jak będzie z resztą, ponieważ oni do swoich rodzin też muszą jechać i nie wiadomo czy będą mieli czas. Mama powiedziała, że możemy wpadać kiedy chcemy, w końcu mam klucze od domu i w każdej chwili mogę wejść. Zapewniłam ją, że na pewno przyjedziemy. Pożegnałyśmy się i poszłam zobaczyć jak idzie rozmowa Natha z jego rodzicami. Gdy wchodziłam usłyszałam jak wypowiadał moje imię. Uśmiechnęłam się do siebie i zaszłam Go od tyłu. Uśmiechnął się, pożegnał, rozłączył i odwrócił w moją stronę, tak, że patrzył mi w oczy. 
-Moja mama powiedziała, że mamy koniecznie ich odwiedzić. – oznajmiłam
-Eh.. chyba się zgadały, bo moja powiedziała to samo. Jeszcze chciała, żebyśmy przyjechali z resztą chłopaków. Przecież to jest niemożliwe, jechać z tą dziczą w jednym samochodzie przez 6 godzin ! Masakra.. 
-Coś wykombinujemy, mamy jeszcze trochę czasu – uśmiechnęłam się. Resztę dnia spędziliśmy na jednej kanapie, przytulając się, łaskotać i całując. W końcu wygoniłam Natha do sklepu po jakiś ‘’ prowiant ‘’  na dzisiejszy wieczór. W czasie gdy on był w sklepie, ja zadzwoniłam do Ann, aby wpadli dzisiaj do nas około 18.00. Powiedziała, że i tak by zamulali przed telewizorem, więc chętnie przyjdą. Zaczęłam sprzątać dom, a Nath wrócił ze sklepu. Szłam ze schodów i od razu do niego podeszłam patrząc co kupił. Kupił chipsy.. dużo chipsów, piwa i wódkę:
-Po co Ci tyle tych piw i 4 butelki wódki ? Z tego co wiem to Ann nie piję, ja raczej dzisiaj też nie, bo coś mnie brzuch boli. To zostajesz tylko Ty i Adam ?!
-No wiesz… nie widzieliśmy się długo ! Musimy pogadać, a wiesz, że przy alkoholu rozmawia się najlepiej.. – widziałam w jego oczach strach, jakby się bał, że zaraz go za to opieprzę. Zrozumiałam to, że rzeczywiście dawno się nie widzieli. Niech mu już będzie, ale czuję, że będę musiała go dzisiaj wciągać do sypialni..
-No dobrze, dobrze. Ale coś czuję, że dzisiaj będę Cię do sypialni wciągać ! – podeszłam do niego i przeczesałam ręką jego włosy. Zaśmiał się i uśmiechnął łobuzersko. Poszłam na górę się przebrać, a Nath zaczął szykować jedzenie. Za jakiś czas usłyszałam dzwonek do drzwi. Z racji tego, że byłam na górze, Nathan otworzył. Byli to Ann i Adam. Przywitali się. Nath Adama zaprosił do salonu, a Ann powiedział, że jestem na górze. Po chwili była już w naszym pokoju. Uścisnęłyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. Poprosiłam ją, aby opowiedziała mi o swoim życiu. Z chęcią to zrobiła. Gdy jej wysłuchałam, stwierdziłam, że nie miała łatwego życia, tylko gdy spotkała Adama zaczęło się układać. Choć nie zawsze, ponieważ zawsze stawało im coś na drodze do szczęścia. Ann była bardzo pozytywnie nastawioną do świata osobą i widać, że nie przejmuje się tym co było. Potem ja opowiedziałam jej co się działo w moim życiu. Na koniec nic nie powiedziała, tylko to, że musiałam być naprawdę ślepo zakochana w Josh’u, że nie widziałam jaki jest naprawdę. W ten oto sposób minęły już 3 godziny. Była 21.00. Potem zaczęłyśmy oglądac jakiś film, pod koniec którego całe moje łóżko było od chusteczek. Gdy leciały końcowe napisy, tylko się na siebie spojrzałyśmy i zaczęłyśmy śmiać. Ann poszła do łazienki, a ja w tym czasie, wytarłam swoją twarz chusteczką nawilżającą. Była już 24.00. Postanowiłyśmy, że pójdziemy na dół do naszych chłopaków. Gdy weszłyśmy do salonu, było czuć na kilometr smród alkoholu. Chłopacy tylko siedzieli, właściwie to leżeli na kanapach i się śmiali ze wszystkiego co popadnie. Gdy nas tylko zobaczyli, momentalnie pojawił się uśmiech na ich twarzach. Gdy posprzątałyśmy butelki po wódce i puszki po piwach, Ann wzięła Adama pod pachę, wyszli od nas i szli do domu. Ann tylko spojrzała na mnie porozumiewawczo, jakby to miało znaczyć * tak myślałam * , na co się uśmiechnęłam i jej pokiwałam. Weszłam do salonu i położyłam ręce na biodrach, myśląc * co ja mam z nim teraz zrobić ? *.. Dobra, postanowiłam, że wezmę go pod ramię i powoli zaprowadzę po schodach do pokoju, do łóżka. Tak też zrobiłam. Podniosłam Natha z kanapy i szłam już z nim po schodach, a on co jakiś czas pod nosem sobie coś mówił i się śmiał:
-Aaaśnaebaem. Ale, koochanie, wiesz, że ja cię kochaam  - chciał mnie pocałować, na co ja się od niego odsunęłam i też zaczęłam śmiać. W końcu go zaprowadziłam do łóżka. Położyłam go w całym „ opakowaniu ‘’ . On leżał u nas na łóżku, a ja skorzystałam z okazji, że chłopaków nie ma i poszłam się położyc do pokoju Maxa. Szybko zasnęłam. Na drugi dzień usłyszałam tylko wołanie:
-Amisiuuu, Jezu, wody ! błagam ! – był to Nathan. Zaśmiałam się i postanowiłam do niego iść.

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 10.


Nathan bardzo ostrożnie poprowadził mnie między przeszkodami, ale także przez wiele stopni. Kiedy doszło do ostatniego stopnia, kazał mi ostrożnie usiąść, ale nie zdejmować jeszcze z oczu opaski. W pewnym momencie poczułam, jak się unosimy. Myślałam, że zabrali nas na jakąś kolejkę górską, czy coś.
- Możemy już zdjąć opaski ? – zapytałałyśmy równo
- Tak, możecie.
Po tych słowach prędko zdjęłyśmy opaski. Nagle przed sobą zobaczyłam piękny widok na cały Londyn. Byliśmy na London Eye . Nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa. Z radości wtuliłam się w Natha. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, Londyn w nocy jest piękny. Jechaliśmy tak 40 minut i każda z nas była zachwycona. Widać było, że Jay się cieszy, że układa mu się w końcu z jakąś dziewczyną. Wszyscy zaczęli się przytulać. Gdy już wyszliśmy, chłopacy powiedzieli, że zabierają nas na kolacje. W sumie to i dobrze, bo byłyśmy głodne. Szybko zaprzyjaźniłyśmy się z Kate, jest bardzo życzliwa, ale też i szczera. Z jednej strony szczerość to dobra cecha. Szliśmy pod rękę i śmialiśmy się z dowcipów Toma i Sivy, były to naprawdę ‘’ zacne suchary ‘’ jak to oni mówią. Zauważyłałam, że Nathan co jakiś czas na mnie spoglądał, uśmiechał się i całował od czasu do czasu w czoło, szepcząc przy tym ‘’ Kocham Cię ‘’, odpowiadałam mu tym samym. Byłam z nim bardzo szczęśliwa. Gdy już zaszliśmy pod restaurację, w środku nie było nikogo, tylko co jakiś czas podchodzili do nas kelnerzy i podawali nam jedzenie, ale prędko znikali. Na środku stał fortepian. Gdy wszyscy już zjedli, Nath wziął mnie za rękę, usiadł przy fortepianie, a ja koło niego. Zaczął śpiewać mi piosenkę, patrząc mi się prosto w oczy. Gdy skończył, zarumieniłam się. Pocałował mnie, uklękł przede mną i wyciągnął z kieszeni pierścionek:
-Amy, masz dzisiaj urodziny i jesteś pełnoletnia, dlatego… zostaniesz moją żoną ? Kocham Cię !- patrzył mi się prosto w oczy i uśmiechał
Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, bo się rozpłakałam, nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Rzeczywiście ! Zapomniałam ! Przecież mam dzisiaj urodziny ! Pewnie o moje urodziny chodziło Nathanowi… W końcu wydusiłam z siebie:
-Nathan..  Zapomniałam o tym kompletnie, przepraszam Was, że ani tortu, ani nic… Wracając do Twojego pytania… Oczywiście, że tak ! Kocham Cię !
Usłyszałam jak Nathan wstaje z ulgą, przybliża mnie do siebie i namiętnie całuje:
-Amy, wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale bądźmy chociaż zaręczeni, nie musimy jeszcze brać ślubu, po prostu chce mieć pewność, że gdy spojrzysz na pierścionek, będzie Ci on przypominał mnie i nigdy mi nie uciekniesz. – Wzruszyłam się na te słowa. Byłam bardzo szczęśliwa. Pocałowałam Go :
-Nath, Kocham Cię ! – Miałam ochotę mówić mu to bez przerwy.
-No to teraz jesteś panią Amy George Sykes ! – zaśmiał się Max z chłopakami
-Mam bardzo ciekawe nazwisko ! Jestem z niego dumna – uśmiechnęłam się, a wszyscy zaczęli nam bić brawo. Kątem oka, widziałam jak dziewczyny wycierają chusteczkami łzy, a chłopacy je przytulają. Gdy kolacja się skończyła, wsiedliśmy do samochodu, ja z Nathem siedziałam na tyłach, przytulaliśmy się i całowaliśmy. Z przodu siedzieli Max i Michelle, trzymając się za ręce, a za nami Tom z Kelsey i Jay z Kate. Dzień zaliczam do mega udanych. Z resztą wszystkie dni spędzone tutaj były niesamowite. Cieszę się, że spełniło się moje przypuszczenie. Życie w Anglii zaczęło mi się układać. Nie musiałam isć do pracy, choć już rozglądałam się za nią. Chciałam być nauczycielką angielskiego. Jest jedna opcja, potem będę musiała ją rozpatrzyć. Weszliśmy do domu. Wszyscy byli tak zmęczeni, że poszli do swoich pokoi. Ja z Nathem też. Chyba nie muszę wam opowiadać co się potem działo… * Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi *.

***************************************************
Dziękuję za bardzo miłe komentarze ! *.*

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 9.


Gdy wyszłam z łazienki, zauwyżałam, że Nathana już nie ma. Zostawił włączonego laptopa, a wiem, że Nath jak zawsze ma coś zrobić, to zapisuje to w kalendarzu na pulpicie. Byłam ciekawa, czy dzisiaj będzie miał czas tylko dla mnie, czy ma coś w planach. W związku z tym, otworzyłam laptopa i weszłam w jego kalendarz. Miał zapisane : ‘’ urodziny, niespodzianka, kolacja. ‘’ Byłam ciekawa o kogo urodziny chodzi ? Może o Nataszy, bo dawno jej u nas nie było, a coraz częściej widzę chłopaków, którzy między sobą coś planują. No nic, może się o tym dowiem, a tymczasem lecę na dół coś zjeść, ponieważ nie najadłam się tym jabłkiem, które zjadł mi właściwie Nath. Gdy już wchodziłam do kuchni, zauważyłam w salonie jak chłopcy stoją i coś obgadują, gdy tylko mnie zobaczyli, od razu się odsunęli i zaczęli się czymś zajmować. Poszłam do kuchni nalać sobie mleka, a od tyłu podszedł mnie Nath. Pocałował i się spytał:
-Masz dzisiaj wolny wieczór ?
-A no mam, a coo ?
-Nieważne, tak tylko pytam.. – uśmiechnął się do siebie, a po chwili spojrzał na mnie
-Nath, o kogo urodziny chodzi i o jaką niespodziankę ? Czy któraś z dziewczyn ma urodziny ?! – gdyby któraś z dziewczyn miała urodziny, czułabym się niezręcznie, jeśli bym o nich zapomniała
-Nie ładnie to tak czytać, czyjś kalendarz ! – zaczął mnie pouczać
-Nath, nie zmieniaj tematu !
-No… yy.. chodzi o urodziny mojej siostry ! Zapisałem sobie, żeby nie zapomnieć, aby do niej zadzwonić. A ta niespodzianka to… bo chciałem jej kupić psa i muszę się rozejrzeć za jakimś. Właśnie o to chodzi – uśmiechnął się i pocałował. Czułam, że coś kręci, ale nie wnikałam w to, tylko się uśmiechnęłam i nie przerywałam pocałunku. Przez resztę dnia, właściwie to do 16.00 mieliśmy w planach oglądanie telewizji, ale wpadły dziewczyny Michelle, Kelsey, Natasza i Ann ! Bardzo się ucieszyłam na ich widok ! Wszystkie je przytuliłam, a najbardziej Nataszę i Ann, nie wiedziałam, że one się z nią przyjaźnią, ale potem mi wytłumaczyły, że kiedyś były dobrymi znajomymi. Zaproponowały mi wyjście na zakupy. Zgodziłam się, a po chwili już byłyśmy w centrum handlowym. Każda z nas kupiła sobie po 2 sukienki. Mich czerwoną i czarną, Kelsey białą i fioletową, Natasza różową i miętową, Ann kremową i czarną, a ja niebieską i kremową. Zadowolone odwiozłyśmy Ann do domu i podziękowałyśmy jej za miło spędzony czas. W drodze do domu, umówiłyśmy się dzisiaj o 19.00 w domu The Wanted. Miałyśmy założyć nowe sukienki i oczarować chłopaków, choć nie ma być im dzisiaj z nami tak łatwo. Obgadałyśmy nasz ‘’ złowrogi ‘’ plan i rozeszłyśmy się do domów. Gdy weszłam do domu, od razu podlecieli do mnie chłopacy i wypytywali się mnie, co u dziewczyn, a Nath zaczął mi grzebać po moich torbach z zakupami:
-Amy, przyjdą dzisiaj do nas dziewczyny ? –spytał Tom
-Tak, przyjdą, umówiłyśmy się o 19.00 tutaj – uśmiechałam się pod nosem
-Ooo, widzę, że jakieś ładne sukienki sobie kupiłaś ? To pewnie dla mnie, nie ? – przybliżył i przytulił się do mnie Nath
-Tak, tak. Każda z nas kupiła sobie po 2 sukienki. Udane zakupy. – uśmiechnęłam się i popędziłam na górę w celu przygotowania się, ponieważ jest już  godzina 18.00, a o 19.00 miały być dziewczyny. Założyłam kremową sukienkę, cieliste szpilki i czarną kopertówkę. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekką falę. Do tego makijaż. Schodziłam na dół, była godzina 18.50. Byłam w szoku, ponieważ zobaczyłam całą gromadkę w garniturach. Z wrażenia, aż wypuściłam szpilki z ręki.
-Amy, co Ty ? W garniturach nas nie widziałaś ? – spytał Tom
-Nie no, widziałam. Ale po co wam te garnitury ?
-A wam po co te sukienki ? – odpowiedział mi Siva
-Bo po prostu chcemy się wystroić dzisiaj.
-No to tak samo jak my. – powiedział Max. Wzruszyłam tylko ramionami i usiadłam na kanapie, między Nathanem, a Maxem. Korzystając z okazji Nath przyciągnął mnie do siebie i pocałował we włosy. Usłyszałam dźwięk dzwonka i popędziłam otworzyć drzwi. Były to dziewczyny. Wystrojone tak, że wyglądały jak jakieś gwiazdy. Wpuściłam je do środka, każda podeszła do swojego chłopaka i zaczęliśmy się migdalić. Siva ‘’ zakaszlał porozumiewawczo ‘’ i spojrzał na zegarek, pokazując go chłopakom. Od razu wszyscy się wzdrygnęli i wyciągnęli z kieszeni opaski na oczy. Podali nam je i powiedzieli, że mamy je założyć, na początku nie wiedziałyśmy czy są to żarty czy co.
-Załóżcie je, chcemy wam coś pokazać. Prosimy.-odezwał się Nath. Posłuchałyśmy ich, a oni nas trzymali za ręce tak mocno, jakbyśmy chciały im uciec. Przynajmniej taką moc miał Nathan. Wprowadzili nas do samochodu i ruszyliśmy. Kelsey się odezwała:
-Yy… moglibyście nam powiedzieć, gdzie jedziemy ? Boję się ciemności, a tak jakby nic nie widzę !
-Nie, uznajcie to za niespodziankę- wyjaśnił Tom. Wszyscy siedzieliśmy cicho, była godzina 22.00, więc było już dosyć ciemno. Stanęliśmy. Poczułam rękę Nathana którą kładzie mi w talii, a drugą trzyma za rękę. Domyślam się, że reszta zrobiła tak samo. Nawet Jay miał dziewczynę, niejaką Kate. Była bardzo miła i strasznie zazdrosna o Jay’a. Nie dziwie jej się, widac było, że Jay ma wobec niej poważne plany.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 8.


-Nie ma za co, ja Ci dziękuję, że mi zaufałaś – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zeszłam z niego i skończyłam ubieranie się. Zobaczyłam, że Nath’owi nie śpieszy się, bo nadal leżał w łóżku, więc powiedziałam mu, że idę na dół, coś zjeść i czy mu coś przynieść. Nic nie chciał. Uśmięchnęłam się do niego i weszłam do kuchni. W kuchni była Kelsey z Tomem, widziałam, że się przytulali i migdalili. Nie chciałam im przeszkadzać, więc tylko szybko wzięłam jabłko i wyszłam. Chyba mnie nawet nie zauważyli. Lubię na nich patrzeć, są ze sobą tacy szczęśliwi, z resztą podobnie jak Max z Mich i Siva z Nataszą. No i oczywiście ja z Nathanem. Cieszę się, że jestem z nim. Zapomniałam o wszystkich złych chwilach z Josh’em. Boli mnie tylko to, że niedawno moja najlepsze przyjaciółka, z którą rozmawiałam praktycznie codziennie, nie raczy teraz do mnie zadzwonić i przeprosić, podobnie jak Josh. Jaka ja byłam głupia, będąc z nim i nic nie zauważając. Było minęło. Coś się kończy, a coś zaczyna. W życiu nie ma powtórek, trzeba żyć chwilą. Przechodząc koło pokoju Maxa, usłyszałam śmiech Michelle, bo mój brat zaczął jej coś śpiewać, sama się zaśmiałam. *On jest nienormalny.* Dawno nie widziałam Nataszy, ale chłopacy wspominali, że dzisiaj chcą nam zrobić jakąś niespodziankę. Na pewno będzie fajnie, z nimi zawsze tak jest. Weszłam do naszego pokoju i zobaczyłam, że Nath dodaje jakiegoś posta na Twitterze. Położyłam się koło niego, chyba mnie nawet nie zauważył. Zauważyłam tylko jak pisze: ‘’ Jestem zajęty, kocham Ją, nikomu jej nie oddam ! ‘’ Po chwili uśmiechnął się, wyrwał mi z ręki jabłko i zaczął je jeść:
-Eeeeeej, moje jabłko ! Oddawaj ! – wzięłam z niego laptopa, usiadłam mu na kolanach i zaczęłam go łaskotać.
-I tak Ci go nie oddam, pomęcz się tro… hahahahahahaha, przestań !
-Ale oddasz jabłko ? Oddasz ?!
-Niee, ahahhahaaa, jak ja Cię zaraz… -złapał mnie i przewrócił tak, że był nade mną. Wyrzucił ogryzek od jabłka i zaczął całować. Nie protestowałam. Skapnęłam się, że całuje mnie, aby odwrócić moją uwagę od jego wędrującej ręki ku mojemu brzuchu, aby mnie połaskotać. Zareagowałam i w samą porę ją złapałam. Zaśmiał się, a ja go przewróciłam tak, że leżeliśmy na podłodze.
-Dobra Nath, koniec ! ubierz się w końcu ! a nie w samych bokserkach chodzisz. Ja idę wziąć prysznic do łazienki.
-Mogę z tooobą ? – zrobił maślane oczy
-W żadnym wypadku ! ubieraj się !
-No okej, okej – mówił zrezygnowany. Pokazał mi tylko język, ja jemu też i znikłam w łazience.

*****************************************
Króciutki.. ; <

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 7.


Dobiegał koniec filmu. Słyszałam jak Nathan mówi pod nosem ‘’ Nareeeszcie ‘’. Zaśmiałąm się. Szilśmy do góry po schodach trzymając się za ręce. Kiedy przekroczyliśmy próg jego pokoju, Nathan przywarł mnie do ściany całując moje usta. Bez przerwy całowaliśmy się, widziałam w jego oczach te iskierki. Wiem, że mnie pragnął, a ja jego . Aby dać mu znak na coś lepszego, rozpuściłam swoje włosy .Wtem oplótł je swoimi rękami, a ja oplotłam jego biodra moimi nogami. Całowaliśmy się stojąc tak pod ścianą. Wyglądałoby to dość dziwnie jakby ktoś wszedł, ale Nathan zakluczył drzwi. Oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech. Gdyby Nathana wzrok umiał rozbierać pewnie bym już była naga. Przygryzłam lekko wargę, co nie uszło mu w uwadze. Jego ręce opadły na moje pośladki, wywołując u mnie burzę motylków w brzuchu. Moje ręce świdrowały włosy Nathana. Nie przeszkadzało mu to, pochylił się nad moim uchem i wymruczał mi, muskając mój płatek ‘’pragnę cię ". Na te słowa, aż zrobiło mi się gorąco. Ja także pragnęłam tego, poczuć go w sobie. Nie odpowiedziałam , jednym słowem wpiłam mu się w usta. On jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie. Szedł tak ze mną na biodrach w stronę łóżka. Położył mnie na nim, ale ja nie puściłam swoich nóg które go oplatały. Przyciągnęłam go za koszulkę, aby był jeszcze bliżej mnie. Teraz stykaliśmy się ciałami. Jego ręce wiły się po moim ciele w górę i w dół, przyprawiając mnie o dreszcze. Wsadziłam swoje ręce w jego tylne kieszenie spodni, szczypnęłam go lekko na co on uśmiechnął się łobuzersko. Wyjęłam ręce z kieszeni, aby pozbyć się Nathana bluzki. Kiedy ją ściągnęłam, on nie pozostał mi dłużny, ściągnął moją w mgnieniu oka. Rzucając gdzieś za siebie. Wlepiałam swoje oczy w jego nagi tors. Błądziłam rękami po jego brzuchu z góry na dół, aż napotkałam na swojej drodze spodnie. Wyczuł moje ręce które zatrzymały się przy zamku, więc sam je ściągnął pochylał się nade mną w samych bokserkach. Nie powiem że mi się to nie podobało, bo mi się cholernie podobało. Z moimi spodniami Nath nie miał żadnych problemów. Wyprostował się na swoich rękach świdrując moje ciało wzrokiem. Wiem, że byłam w bieliźnie, ale jemu to najwidoczniej się podobało. Po chwili pozbyliśmy się swoich bielizn. Już niebawem leżał obok mnie, leżeliśmy twarzą do siebie. Objęłam jedną nogą jego, aby po chwili wszedł we mnie. On napierał na mnie, a ja podciągałam go nogą. Potem ja przejęłam kontrolę i już siedziałam na nim okrakiem, on trzymał mnie za biodra, a ja swoje ręce miałam oparte o jego klatkę piersiową. Nasze oddechy były przyśpieszone, a ja swoimi ruchami przejmowałam kontrolę. Nagle znalazłam się pod nim, miałam zgięte kolana a on umiejscowił się pomiędzy nimi. Już po chwili wydawałam ciche jęki, aby za chwilę zasnąć w jego objęciach. Obudziłam się pierwsza, spojrzałam na Nathana, który jeszcze spał, ale uśmiechał się przez sen. Śmiesznie to wyglądało. Gdy tak na niego patrzyłam, przypomniała mi się wczorajsza noc. Byłam zadowolona, że to zrobiłam i uważam, że to Nath był, jest i będzie odpowiednim chłopakiem. Mam nadzieję, że tak zostanie. Postanowiłam, że jeśli on jeszcze śpi, to się wygramolę z łóżka i zacznę ubierać. Siedziałam na łóżku i zakładam stanik, aż tu nagle poczułam jak Nath całuje mnie po szyi i mówi : ‘’ jesteś cudowna ‘’ na te słowa uśmiechnęłam i odwróciłam się do Natha, aby go pocałować, miałam zamiar dać mu tylko buziaka, ale jakimś cudem już na nim siedziałam. Wpatrywał mi się w oczy, a ja tylko powiedziałam:
-Dziękuję Ci za wczorajszą noc – uśmiechnęłam się

*******************************************************
Za ten rozdział dziękuję Karolinie :* i przepraszam ! :*