Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 42

-To powiesz mi dokładnie o co chodziło z tą policją?- Zapytałam się leżącego obok mnie nagiego Nathana.
-Robiliśmy sobie zdjęcia z fankami, one to były takie typowe plastiki. Ogólnie strasznie się do nas mizdrzyły itp. Ale wiesz my nie reagowaliśmy bo praca to praca. Ale ich chłopakom już się to tak bardzo nie podobało i rzucili się na nas. Ale wyszło na to że to oni dostali wpierdziel. To naprawdę wszystko potoczyło się szybko.- Spojrzał się na mnie takim przepraszającym wzrokiem.
-Ok rozumiem- Odparłam
-Naprawdę?- Spojrzał się na mnie zdziwiony
-No co? Chociaż w sumie tamtych facetów też trochę rozumiem, bo gdybyś na przykład ty pindrzył by się na przykład do takiej Lady GaGi.- Powiedziałam i się zaśmiałam. Jednak Nathan dość szybko zamknął mi usta swoimi pocałunkami. Potem wszystko potoczyło się szybko i oboje opadliśmy zmęczeni na łóżko. Później wzięliśmy wspólny prysznic i poszliśmy na dół na śniadanie.
-Cześć Max, witaj Nino- Przywitałam się gdy weszłam do kuchni.
-Cześć siostra, siema Nath- przywitał się smażąc naleśniki.
-Ciociu...- Podeszła do mnie dziewczynka
-Co się stało słoneczko?- Usiadłam obok niej przy stole
-Pójdziemy dzisiaj do parku?
-Jak tylko tatuś pozwoli- powiedziałam, Max powiedział że pójdziemy wszyscy. Chwilę później wszyscy jedli śniadanie, ale mój mąż i brat co chwila na mnie dziwnie zerkali.
-Co?- Zapytałam się gdy już nie mogłam wytrzymać tej atmosfery.
-Nic, po prostu...
-Po prostu co?- Nie wiedziałam o co im chodzi.
-Musiałaś przyjechać po nas na komisariat, a ty ani nie jesteś zła, ani nie wrzeszczysz
-Bo uważam że ta bójka nie była bez przyczyny- Odpowiedziałam w wróciłam do jedzenia.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą?
-Czy to naprawdę aż takie dziwne że nie krzyczę.
-Yyyyy... tak trochę
-No widzisz ludzie się zmieniają. Zjedliśmy i wyruszyliśmy całą trójką do parku. W którym świetnie się bawiliśmy. Nathan z Maxem zachowywali się jak pięcioletnie dzieci.
-Dobra co dzieciarnia powie na lody?- Podeszłam do piaskownicy.
-Ooooo... wróciła moja stara dobra siostra.- Zaśmiałam się i walnęłam go dla żartów. Resztę dnia spędziliśmy jak kochająca się rodzinka. Wróciliśmy do domu i zmęczeni poszliśmy spać. Obudził mnie ból w podbrzuszu.
-Nathan!!!
-Co się stało?
-Chyba musimy pojechać do szpitala.

4 komentarze:

  1. NIEE! CZEMU KONIEC W TAKIM MOMENCIE? ; OOO NIEEEE!
    stanowczo za krótki rozdział, ale i tak świetny.
    szybko next. ; )
    WENY weny weny. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Amy dodasz kolejny rozdział czy mam pisać?

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie kończyć ?!
    Pisz szybko następnyy . !
    Już się doczekać nie mogę ; p
    A tak w ogóle to zajebiste piszecie opowiadanie :)

    Zapraszam również do mnie : http://gladyoucame-storyofthewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się :)
    dawaj następny ;p
    weny :D

    OdpowiedzUsuń