Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 5.


Obudziłam się wtulona w Natha. Od razu się uśmiechnęłam. Czułam jego oddech na moim ramieniu i domyśliłam się że już nie śpi. Przekręciłam się w jego stronę i spytałam:
-Ile już nie śpisz ?
-Wystarczająco długo, aby się przekonać jaka jesteś wspaniała i delikatna, a ja mam ochotę się Tobą opiekować i być zawsze przy Tobie. Dzień i noc. Na zawsze…- na jego słowa jeszcze mocniej wtuliłam się w jego tors. Poczułam się wyjątkowo. Czułam, że jestem komuś potrzebna i że ten ktoś coś do mnie czuje tak samo jak ja czuje coś to niego. To coś to jest miłość. Zrozumiałam, że w końcu znalazłam odpowiedniego chłopaka. – Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, bo wiem jak skrzywdził Cię twój były chłopak i wyśmiewiał Cię, bo nie chciałaś się z nim przespać. Pamiętaj, że ja nie będę nalegał. Będę czekał, aż w końcu dasz mi jakiś znak. – Cieszyłam się z jego słów.
-Dziękuję Ci, jesteś wspaniały. – pocałowałam Go.
-Idziemy na śniadanie ?
-Idziemy. Zaczęliśmy się ubierać  i już po chwili byliśmy w kuchni. Było pusto, pewnie wszyscy jeszcze spali. Robiłam na patelni jajecznicę, nagle poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Był to Nathan. Odwróciłam się w jego stronę, on złapał mnie w biodrach i pocałował namiętnie. Wziął mnie na ręcę i posadził na blat w kuchni. Był w samych spodniach dresowych, dlatego mogłam się wtulić w jego nagi tors. Zaczął mnie całować po szyi, wziął na ręce i przeniósł do salonu na kanapę. Byłam pod nim całował mnie, dotykał. Czułam się świetnie. Nagle usłyszeliśmy ‘’tupot małych stóp’’ zbiegających po schodach. Oderwaliśmy się od siebie, usiedliśmy grzecznie i się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Amy… co tu tak śmierdzi ? – spytał Max
-Ooo.. fuck, jajecznica ! – zerwałam się z kanapy i podleciałam do patelni. – No pięknie, spalona ! Chciałam wam zrobić śniadanie, ale coś mi nie wyszło.
-Poradzimy sobie, mamy ogórek, pomidory i te sprawy. Tylko pokruj nam chleb, bo jak zrobimy to sami to tych kanapek raczej nie zjemy. – mówił śmiejąc się Siva.
-Dobrze, pokroję wam ten chleb – zaśmiałam się. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Tom po wszystkich posprzątał, a Nath wziął mnie za rękę i zaciągnął na kanapę.
-Mam nadzieję, że skończymy to co zaczęliśmy..Jeśli oczywiście tego chcesz-szeptał mi na ucho
-Chcę, z tobą chcę. Jestem na to gotowa. Kocham Cię. – odpowiedziałam mu i pocałowałam, czułam jak Nathan się uśmiecha. Zrobiłam to samo.
-A tak poza tym, to mam 2 wejściówki na mecz koszykówki. Orlando Magic – La Lakers. Słyszałem, że lubisz kosza. Idziemy ? – zaproponował Nath
-Pewnie, nigdy nie pytał na takim meczu ! Idziemy ! O której to ?
-o 14.00
-To mamy jeszcze 3 godziny !
-Mamy 3 godziny, żeby się trochę pobyczyć ! – powiedział Nathan
Objął mnie ramieniem i wspólnie oglądaliśmy telewizję. Po jakimś czasie dołączyła do nas reszta. Nathan co jakiś czas mnie całował, a ja słyszałam tylko ciche ‘’ uuu ‘’. Uśmiechnęłam się i widziałam, że Nath robi to samo. Fajnie tam z nimi było. Są strasznie mili. Była już 13.00, spytałam się Nathana czy idziemy na górę się ogarnąć, zgodził się, złapał mnie za rękę i poszliśmy do swoich pokojów. Tak, jesteśmy razem i mamy osobne pokoje, ale już wczoraj zauważyłam, jak Nath przenosi swoje rzeczy do mojego pokoju. Cieszyło mnie to, że mu na mnie zależy. Założyłam czarne rurki, czerwoną bejsbolówkę i czarne conversy. Pod to biały t-shirt. Włosy związałam w koka. Gdy Nath wszedł do mojego pokoju, objął mnie od tyłu w talii i zaczął całować. Odwzajemniłam to, gdy się do niego odwróciłam, zaczęłam się śmiać, ponieważ Nath był tak samo ubrany jak ja. Dosłownie. Czerwona bejsbolówka, czarne trampki, czarne rurki i biały t-shirt. Przynajmniej pasowaliśmy do siebie. Zaśmiałam się. On też.

2 komentarze:

  1. No i o takie cuda mi chodzi :)
    OMG właśnie odkryłam ósmy cud świata - twój blog
    Wiem kochana że masz tam coś napisane ten teges
    więc pisz następny
    buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. będę pisać, będę :) DZIĘKUJĘ ! :*

    OdpowiedzUsuń