Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 16.

Gdy przekroczyliśmy próg domu, nie było tam nikogo. W korytarzu stałam tylko ja, Nathan i Max. Skoro są oni zespołem, to pewnie pojechali na jakąś próbę, czy wywiad. W miarę pamiętałam ten dom. Kuchnia, jadalnia i salon połączone razem, były mi dobrze znane. Z pomieszczeniami na górze, było trochę ciężej, ale chyba się jakoś przyzwyczaję. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to ściana korytarza, od góry do tyłu, obwieszona zdjęciami, czy różnymi złotymi płytami. Nathan i Max, gdy zobaczyli, że się przyglądam fotografiom, podeszli do mnie:
-Na tym zdjęciu jesteście z waszymi rodzicami. Wasza pamiątkowa fotka z Natha mamą, gdy niespodziewanie pare mięsiący temu się u niej "godziliście" - wyjaśnił mi Max, tworząc w powietrzu cudzysłów. Zaśmiali się gdy to powiedział. Natomiast ja nie wiem o co chodzi.
-Hm.. a to porozdzierane zdjęcie? - zapytałam wskazując palcem.
-Rozdarłaś je, bo ono nie było dobrym wspomnieniem. Natomiast później, chciałaś aby tutaj wisiało. Byłaś wtedy w drugiej ciąży. - smutno odpowiedział Nathan.
-Ciąży? Pamiętam tylko tę pierwszą... o drugiej mi nic nie wiadomo... - posmutniałam.
-Amy.. teraz tylko nie możesz się od nas odwrócić. Musisz przyjmować naszą pomoc. Proszę.. kochanie. - niepewnie złapał mnie za rękę mój mąż. Tak, nadal brzmiało to absurdalnie. Szybko mu ją wzięłam.
-Ymm... to ja może pójdę do kuchni i zrobię kolacje. - krzywo się uśmiechnęłam i pognałam w stronę pomieszczenia.
-Max.. ja nie wiem czy dam radę. - Nathan  usiadł na schodach i schował twarz w dłoniach.
-Stary, musisz. Jak nie Ty, to kto? Wszystko jest w Twoich rękach. - poklepał go po ramieniu i ruszył schodami na górę.
Tygodnie leciały jak z bicza strzelił, a mi nie było łatwo. Probowałam się przekonać do Nathana, ale idzie mi to ciężko. Na pewno, jest już lepiej, ale nie najlepiej. Gdy rano robiłam śniadanie, podszedł do mnie i nie pewnie objął od tyłu.
-Dzień dobry, co robisz? - wzdrygnęłam się, gdy poczułam jego zimne ręce i oddech na mojej szyi. Ale chcę się przełamać. Nie ruszyłam się.
-Jajecznicę, zjesz? - nie pewnie odwróciłam głowę w jego stronę tak, by spojrzeć mu w oczy.
-Jasne. - uśmiechnął się i zasiadł do stołu. Rozmawialiśmy o wszystkim o czym mogliśmy, byleby mi coś przypomnieć.
W południe poszliśmy na zakupy i wróciliśmy do domu, był wieczór. Noce wyglądają tak, że ja śpię na łóżku, a Nathan na podłodze, ale dzisiaj stało się inaczej.
-Nathan - przebudziłam się zdenerwowana
-Co jest? - spytał zaspany.
-Burza... boję się. - zaśmiał się
-Zawsze się bałaś.
-Mógłbyś... położyć się ze mną? - spytałam nie pewnie
-Pewnie. - jak na zawołanie wszedł do naszego łóżka i objął mnie swoimi ramionami. Przypomniało mi się. Jego zapach, jego perfumy, jego 'taktyka' obejmowania. Trwaliśmy chwilę w ciszy.
-Kocham Cię. - powiedziałam wtulając się w niego, pewna swoich słów. Czekałam na reakcję, ale niestety... spał jak zabity.

2 komentarze:

  1. sykes! Ty pustaku!
    jak do cholery mogłeś zasnąć?
    Co za idiota! pff. ; //
    ale i tak się jaram tym, że Amy przypomniała sobie jego, aż taki słodki uśmieszek powstał na mojej twarzy.
    jejuu, aww, to takie słodkie. ^^
    uwielbiam Was, dziewczyny. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah !
    Przypomniała sobie ! ;)
    A on tam zasnął...
    Ale czym się tam przejmujemy ona mu to przecież rano powtórzy ;)
    Czekam na nexta ;p

    Zapraszam również do mnie:
    http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń