Gdy rano już się obudziłam obok mnie
już nie było Nathana. Czułam, że ponownie się w nim zakochałam.
Nie pamiętałam jeszcze większości, ale w tym momencie te
wspomnienia nie były mi potrzebne. Znaczy wiadomo fajnie by było
sobie z powrotem wszystko przypomnieć, ale zaczynałam odnajdywać
się w tym wszystkim na nowo.
Wstałam i podeszłam do szafki.
Chwyciłam za obrączkę, która na nim leżała i wsunęłam ją na
palec po raz pierwszy od wypadku.
Zeszłam na dół do kuchni, przy stole
z gazetą i kubkiem herbaty siedział Nath.
-Cześć- powiedziałam i z gracją
wpadłam do pomieszczenia.
-Hej, jak się spało?
-A bardzo dobrze.- Uśmiechnęłam się
zalotnie. Ja z nim flirtowałam, co było ciekawe biorąc pod uwagę,
że to mój mąż.- A tobie?
-Wreszcie wyspałem się w łóżku-
Odwzajemnił uśmiech.
-Gdzie jest Max?
-Pojechał zawieźć Ninę do Michelle.
-Aha- Odpowiedziałam i usiadłam do
stołu ze szklanką soku pomarańczowego.
-Zrobić ci coś do jedzenia?- Zapytał
się po chwili. Kiwnęłam głową i przypatrywałam się jak robi
jajecznicę. Zjedliśmy i posprzątaliśmy naczynia.
-Założyłaś obrączkę- Spojrzał
się na mnie.
-Tak... Nath ja...- Patrzył się na
mnie tymi swoimi zielonymi oczami.- Ja...
-Coś się stało?
-Pocałuj mnie- Zdziwiła go moja
prośba, mnie również.
-Ale...
-Po prostu to zrób- Więcej nie
musiałam powtarzać. Jego usta wpiły się w moje na początku był
delikatny, a potem bardziej nachalny. Poczułam się wspaniale, nie
pamiętałam, żeby wcześniej coś takiego miało miejsce, ale
pamiętam, że mi tego brakowało.
-Kocham cię Amy
-Ja ciebie też- po raz kolejny go
zszokowałam. Uśmiechnął się szeroko i podniósł i zaczął
kręcić kółka.
-Nath postaw mnie- Ledwo mówiłam
przez śmiech.
-Wreszcie nawet nie wiesz ile czekałem
na ten moment.
Tygodnie leciały za tygodniami. A ja
w zupełnie nowy sposób zakochiwałam się w Nathanie. Przestało mi
nawet przeszkadzać, że nie pamiętam ostatnich lat. Bo odnalazłam
przyjaciół we wszystkich na nowo.
-Przytyło ci się trochę- powiedział
w żartach Nathan i ścisnął moją fałdkę na brzuchu. Zdawałam
sobie sprawę, ze to był żart jednak trochę mnie to zabolało.
Przez kolejne dni jadłam coraz mniej i mniej. Z wagi coraz więcej
spadało. Pewnie ja sprzed wypadku nie wpędzałabym siebie świadomie
w chorobę, ale po części wciąż byłam zakompleksioną
siedemnastolatką.
Jakie to wspaniałe. <3
OdpowiedzUsuńten pocałunek, aww
ale niepokoi mnie końcówka,
Amy złotko nie możesz zachorować na anoreksje, bożee ten Nathan to jakiś zryty jest, nie mówi się takich rzeczy kobietą, idiota! pff, chyba trzeba mu przemówić do rozumu, którego chyba nie używa. palant.
+ jeju, dziękuje mi za wspaniały komentarz, nie wiecie jak mi sprawił radość. C:
do następnego, mam nadzieje że niebawem . <3