Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 35.

Po zjedzeniu śniadania, chłopacy zaczęli sprzątać, a ja z Niną poszłyśmy się ubrać, ponieważ planowałam iść z małą na zakupy. Ubrałam się w rurki, koszulę i botki. Włosy związałam w koka:
-Chodź Nina, teraz idziemy do Ciebie - mówiłam łapiąc ją za rączkę. Weszłyśmy do jej pokoju, Nina usiadła na łóżku, a ja zajrzałam do jej szafy
-Może to, hm ? - podeszłam do niej pokazując bluzę z małym znaczkiem adidasa i leginsy. 
-Tak, tak ! może być. A zrobisz mi takie kocka jak Ty masz, ciociu ? - zaśmiałam się, zaczęłam ją ubierać, no i zrobiłam jej tą upragnioną fryzurkę. Wyglądała słodko. Poszłyśmy jeszcze do łazienki, umyłyśmy zęby i zeszłyśmy na dół do kuchni. Wzięłam małą na ręce. Max z Nathanem rozmawiali o czymś opierając się o blat. Gdy tylko Nina zobaczyła tatę, od razu do niego podbiegła. Widać, że za nim tęskni, a on cierpi, ponieważ nie może nic z nią zrobić, bo ciągle jest obolały, ale mimo to, bawi się z nią, podnosi, czego nie powinien robić:
-No, no, śliczna jesteś królewno. - Max powiedział do Niny, dając jej buziaka. - Sama się ubierała ? - spytał się mnie.
-No pewnie ! Jakby inaczej, co nie ? - mówiłam puszczając oczko Ninie, na co się zaśmiała. Max poszedł z nią do salonu, a ja zostałam sama z Nathanem. Podeszłam do niego i się w niego po prostu wtuliłam. Ale zaczął coś mówić:
-Słuchaj, a Ty może powinnaś trochę przystopować ? Stres, zajmujesz się Niną, przy okazji nami, a nie zapomniałaś, że nosisz tam naszego małego piłkarza, hm ? - mówił do mnie z troską, dotykając mój brzuch, ale nie puszczał mnie z objęć.
-Daj spokój.. to jest dopiero 1 miesiąc, na razie jest dobrze. A poza tym, lubię się Wami wszystkimi zajmować. - pocałowałam Go. Staliśmy tak nie odrywając się od siebie, ale musiałam Go o coś zapytać:
-Słuchaj, mam nadzieję, że dzwoniłeś do naszych rodziców oraz do Jaya, Toma i Sivy, nie ? 
-Do rodziców tak, a do reszty próbowałem się dodzwonić, ale chyba nie ma ich w domu, bo cały czas jest sekretarka.
-Aha, no dobra. Koooocham Cię, wiesz ? - ponownie się w niego wtuliłam. Brakowało mi tych naszych czułości, ale rozumiałam to. Nath najpierw musi wyzdrowieć. Na pierwszym miejscu jest zdrowie.
-Ja Ciebie też kocham. Nie mogę się już doczekać, kiedy na świat przyjdzie mały. - pocałował mnie w czoło.
-Albo mała ! Nie zapominaj, że ja bym chciała dziewczynkę ! - mówiłam uśmiechając się do niego. 
-A na badania nie musisz żadne chodzić ? - znowu zaczął
-Nie, nie muszę. Dopiero zacznie się w 2 miesiącu. Spokojnie. Słuchaj, a może dałbyś radę przejść się dzisiaj ze mną i z Niną na zakupy, co ?
-Pewnie, daj mi tylko 5 minut. - zakomunikował i powoli wychodził z kuchni.
-5 minut ? Chyba z 20 z tą nogą, połamańcu ! - mówiłam śmiejąc się z niego
-Ej ! Uwaażaj sobie, młoda !
-Jaka młoda ? jaaaka młoda ? - mówiłam kpiąco. A on mi tylko posłał buziaka i wyszedł. Poszłam do salonu do Maxa i Niny. Spojrzałam na niego.. jest chyba szczęśliwy. Uśmiechnęłam się. 
-To co Nina, idziemy ?
-Tak, tak, idziemy ! Ale tatuś zostaje w domu ! - mówiła poważnie Nina
-Ależ oczywiście, że zostaje. Pójdziemy z wujkiem Nathanem.
-Amy.. na prawdę nie musisz..
-Ale Max.. daj mi się nią nacieszyć. Jest dobrze, a nawet jeśli coś się stanie, to Nath będzie ze mną. Mówię Ci, będziesz miał czas, żeby załatwić coś z rozwodem. Nie przejmuj się. - mówiłam puszczając mu oczko.
-Dobrze, dziękuję. - Wzięłam ją za rączkę i czekaliśmy za Nathem przed domem. W końcu wyszedł. Nath szedł z jednej strony, ja z drugiej, a Ninę trzymaliśmy w środku obydwoje za ręce. Gdyby ktoś nas nie znał, to mógłby pomyśleć, że jesteśmy szczęśliwą rodzinką. Przez całą drogę śmialiśmy się, wygłupialiśmy, Nath " biegał " z Niną po trawie, goniąc ją. Nath nie szczędził sobie również czułości, na co Nina się z nas śmiała. Doszliśmy do sklepu. Nath wziął małą na ręce, a mnie chwycił, splatając swoje palce z moimi. Czułam się świetnie. Byliśmy przy półce ze słodyczami, bo oczywiście Nathan i Nina uparli się na żelki. I co niby miałam z niby zrobić ? Musiałam im kupić. Eh.. no trudno. Jedna pani za ladą, próbowała nałożyć do torebki żelki, które Nina i Nath sobie zaczęli wybierać. Było widać, że już ma ich dosyć, bo cały czas wybrzydzali. Druga pani spojrzała na nich i zaczęła się śmiać razem ze mną. Szepnęła mi tylko:
-Cudowną ma pani córkę i męża ! Gratuluję. - mówiła uśmiechając się.. nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ucieszyłam się, bo wiedziałam, że niedługo będziemy tak wyglądać z naszym dzieckiem. Oczywiście Ninę, traktowałam jak własną córkę i to uczucie było również cudowne. 
-Dziękuję bardzo. Do widzenia ! - podziękowałam i w końcu się pożegnałam, bo Nath i Nina skończyli wybierać swoje upragnione żelki.
-Normalnie jak dziecko Nath, jak dziecko ! - mówiłam do niego śmiejąc się
-Łe jeju no.. fajnie jest. Nie wiedziałem, że zakupy z rodziną to coś tak fajnego. Nie wiem, jak kiedyś mogłem myśleć, że w ogóle nie chcę mieć dzieci. Jaki ja byłem głupi.
-Ważne, że teraz chcesz - pocałowałam go w policzek. 
********************************U MAXA***********************************
Wziąłem laptopa, bo muszę załatwić jakoś sprawy z rozwodem, a z racji tego, że nie mogę wychodzić na zewnątrz, muszę to załatwić w taki, a nie inny sposób. Moje zajęcie przerwał mi telefon. Od nieznajomego numeru, więc odebrałem:
-Max ?! Max, wróć do mnie ! Błagam ! On.. on mnie zostawił ! Nie mam się gdzie podziać i jestem we Francji ! Błagam ! Przecież wiesz, że ja Cię kocham ! - poznałem, że to Michelle
-Boże.. kobieto.. czy Ty w ogóle słyszysz, co mówisz ?! W dupie mam to, że Twój kochaś Cię zostawił ! I wiesz, co ? Dobrze Ci tak. Aha, i jeszcze jedno - za 2 dni rozwód. Powodzenia, żegnam ! - od razu się rozłączyłem. Jakoś nie specjalnie przejąłem się tym telefonem. Dobrze jej tak. Mam sam żal do siebie o to, jak mogłem się wiązać z takim kimś. Za 2 dni rozwód i w końcu będę miał z nią spokój. A z racji tego, że ona ugrzęziła tam w tej Francji i zapewne na rozprawie się nie stawi, sąd opiekę nad Niną przyzna mi. I bardzo dobrze. Teraz tylko pozostaje mi poszukać jakiegoś mieszkania, czy coś.. Nie mogę cały czas siedzieć Amy i Nathowi na głowie. Strasznie dużo dla mnie robią. Nie wiem co bym bez nich zrobił.. Muszę im się odwdzięczyć.


_______________________________________
Olga, nie ma sprawy mogłam napisać ten jakże, bezsensowny ? nudny ? nic nie wnoszący rozdział. 
Nie mam pomysłów, a Ty trzymaj się i wracaj do zdrowia ! : )

Czytajcie post na dole i ten rozdział. Proszę również o komentarze : )
Dziękuję Wam, jeszcze raz, na prawdę ! : *

4 komentarze:

  1. jeeeeest świetny nie marudź! ^^
    piszcie nexta.
    + zapraszam http://amrauu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww *.* koocham
    rodzinka ♥ przykładny tatuś zobaczył żelki i stał się dzieckiem :D
    Cudny nie beznadziejny -.-
    Czekam na nextaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest genialny! :)
    Czekam na kolejny! :)
    Weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny
    wspaniały
    czekam na następny
    zapraszam do mnie
    http://lol-smileandforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń