Siedziałam tak już dobre dwie
godziny ale żaden dobry pomysł nie wpadł mi do głowy.
Stwierdziłam że skoro ja i Nathan nie mogę dać sobie rady z
Max’em może reszta chłopaków sobie da. Zadzwoniłam kolejno do
Sivy, Toma i Jaya. Każdy z nich zadeklarował się że za godzinę
będzie. JA w tym czasie poszłam zrobić coś do jedzenia,
postawiłam na naleśniki. Akurat gdy skończyłam pojawili się
chłopcy.
-Cześć Amy- Przywitała się ze mną
cała trójka.
-Cześć, słuchajcie potrzebuję wszej
pomocy- zwróciłam się do nich
-Jasne mów co się dzieje z max’em.-
Powiedział Jay który był przejęty. Z resztą oni wszyscy
wyglądali na nieźle przejętych.
-Maxa przestaje wszystko interesować,
zaczął kolejno zaliczać panienki, wczoraj zorganizował imprezę i
zostawił Ninę bez opieki, ja już nie wiem co z nim robić.- Gdy
wypowiedziałam te słowa po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
-Hej Amy uspokój się my wszystko
załatwimy- przytulił mnie i zaczął pocieszać Jay, do niego
dołączył Siva i Tom.
-O hej co wy tu robicie?- Zapytał się
wchodzący Nathan.
-Zadzwoniłam po nich- Odpowiedziałam
mu. Zaczęliśmy jeść przygotowany prze zemnie posiłek i
czekaliśmy na Maxa który w końcu zaszczycił nas swoiją
obecnością.
-Siema stary- Wstał Jay
-Ni siema a co wy tu robicie?- Zapytał
się zdziwiony Max
-Amy po nas zadzwoniła- odpowiedział
mu
-A już siostrzyczko zdążyłaś się
poskarżyć- Wiem że nie powiedział mi jakoś specjalnie nie miłych
słów ale nie mogłam tego wytrzymać wybiegłam z kuchni.
***
Oczami Nathana
Amy wybiegła z kuchni,
chciałem za nią pobiec ale Tom mnie zatrzymał żebym został przy
tej całej rozmowie.
-Powiedz mi co ty do cholery
wyprawiasz?!- Zaczął Jay miał taki poważny ton głosu że serio
można było się przestraszyć.
-O co wam chodzi tylko się
bawię- Starał się odepchnąć zarzuty.
-A co ty kurwa masz 15 lat
żeby się bawić? Chłopie ty masz dziecko na utrzymaniu.- Wtrącił
się Tom
-Ale przecież z Niną ok-
Dalej mówił lekceważącym głosem.
-Proszę cię w jakim
wczoraj stanie Amy zastała Ninę?- Złość we mnie kipiała coraz
większa, ale jednocześnie bałem się o niego w końcu to mój
kumpel.
-Oj raz mi się zdarzyło
-Niema raz mi się zdarzyło,
czy ty się dobrze czujesz, twoja siostra jest w ciąży powinna dbać
głównie o siebie, a ma do niańczenia Ninę i jeszcze podstarzałego
rozpuszczonego bachora!!!- Oni też robili się coraz bardziej
zdenerwowani.
-Przecież sama
zaproponowała żebym tu został
-Bo cie kocha idioto, ale
ona też ma dość. Nie widzisz jak ją ranisz? Naprawdę jesteś aż
tak ślepy? Czy może po prostu jesteś głupi?- Siva też się
rozkręcał
-Ja...
-No co ty? Co masz zamiar
jeszcze nawywijać? Doprowadzasz własną siostrę do płaczu,
siostrę która jest gotowa oddać za ciebie życie.- Max’a coś
ruszyło, po jego policzku zaczęła spływać pojedyncza łza, a
potem kolejna i kolejna.
-Stary ogarnij się jeszcze
jej nie straciłeś ale jak dalej będziesz się tak zachowywał
stracisz i ją i dziecko bo uwierz mi Amy nie pozwoli by coś złego
stało się jej bratanicy- Już spokojniej powiedziałem do niego,
widać było za zaczyna rozumieć swoje błędy.
-Ja nie wiem co mam robić,
odkąd pamiętam byłem z Michelle nie umiem żyć sam.- Teraz trochę
bardziej zacząłem rozumieć jego zachowanie, myślę że chłopaki
też.
-Ale przecież nie jesteś
sam, masz nas, siostrę i wspaniałą córeczkę, a dziewczynę na
pewno sobie znajdziesz.- Teraz zaczęliśmy go pocieszać.
-Taką na którą
zasługujesz, nic nie wskórasz spotykając się z pustakami.
-Pierwsze co powinieneś
zrobić to pójść i przeprosić Amy- Powiedział Tom
-Tak zrobię- po chwili
znikną nam z pola widzenia.
***
Oczami Amy
Usłyszałam pukanie do
mojej sypialni, już zdążyłam się uspokoić ale wciąż byłam
zła.
-Proszę- Gdy to
powiedziałam w drzwiach pojawił się Max
-Amy...
-Wyjdź!!! Mam dość
użerania się z tobą- dawałam upust swoim emocjom.
-Ja przepraszam, teraz wiem
że źle robiłem- usiadł koło mnie i objął ramieniem-
Siostrzyczko proszę wybacz mi.
-Słuchaj mnie uważnie bo
nie będę się powtarzać, wybaczę ci pod jednym warunkiem, nigdy
ale to nigdy więcej nie zrobisz tego co zrobiłeś wczoraj.
-Obiecuję
-Jeszcze nie skończyłam,
masz się również więcej opiekować Niną bo na tym wszystkim to
najbardziej ona cierpi i to jest najgorsze i masz skończyć
zachowywać się jak skończony dupek
-Oczywiście obiecuję-
Przytuliłam go.
-To ostatni raz kiedy ci
wybaczam takie coś.
Uhh... dobrze,że wszystko sobie wyjaśnili.. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;]
Weny :D
BOŻE, OLGA ! *.*.*.*
OdpowiedzUsuńjaki świetny rozdział ! *.*.*.*
dziękuję bardzo, że go napisałaś ! a ja postaram się teraz coś napisać.