Rano musieliśmy się szybko ogarnąć i wyjechać z hotelu, ponieważ lot był jednak o godzinie 9.00. Dzisiaj obydwoje mieliśmy wyjątkowo dobre humory, wszystko nas rozśmieszało, ale to chyba jednak dobrze. Gdy już zajęliśmy swoje miejsca w samolocie, zaczęliśmy się wydurniać. Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli, ale jakoś nam to jednak nie przeszkadzało w dalszej zabawie. Z bolącymi brzuchami od śmiechu, na szczęście pasażerów-uspokoiliśmy się. Nath wyciągnął tablet, objął mnie ramieniem, ja się w niego wtuliłam i zaczęliśmy oglądać "Avatara". Film właśnie dobiegał końca, a po chwili obok nas znalazła się ta sama dziewczynka, co prosiła Natha o autografy w restauracji. Ucieszyła się na nasz widok, ponieważ znowu spotkała swojego idola. Nam i tak się zaczynało nudzić, więc pojawienie się jej wniosło na nasze twarze szerokie uśmiechy. Zaczęliśmy z nią rozmawiać. Mała czuła się już na tyle swobodnie, że wzięłam ją na ręce i posadziłam na fotelu pomiędzy nami. Nath zaczął nas obydwie łaskotać, ale ja już nie wytrzymałam, dlatego powiedziałam stop. Natomiast jemu i Lilce chyba taki pomysł do głowy nie przyszedł. Teraz zauważyłam, że jedynymi ludźmi, którzy nas nie wytykali palcami, byli właśnie rodzice Lilki. Bardzo serdeczni ludzie. Poczułam, że możemy się jakoś zaprzyjaźnić, dlatego pomachałam im i i gestem ręki zaprosiłam do nas. Resztę podróży rozmawialiśmy. W końcu dotarliśmy do domu. Max miał na początku wyrzuty, że nie daliśmy znaku życia, ale po chwili mu minęło i ukradł mi Nathana, pod pretekstem, że nikt nie chciał i nie chce się z nim napić. Stwierdziłam, że jak mus to mus, zaśmiałam się, dałam im buziaki w czoło i pognałam do pokoju Niny:
-Ciocia! Stęskniłam się! - mała do mnie podbiegła i przytuliła
-No hej! Ja za Tobą też rybko - ucałowałam ją za te wszystkie dni, przez które się nie widziałyśmy.
-Tatuś mówił, że obok w domku wprowadził się ktoś nowy. Pójdziemy zobaczyć? - Nina ochoczo klasnęła w dłonie.
-Serio? No pewnie, że idziemy.
Poinformowałyśmy, że idziemy, choć i tak wątpie, żeby coś zapamiętali, bo już byli dosyć wstawieni. No ale cóż, facet to facet. Zaśmiałam się do Niny, zapięłam bluzę i wyszłyśmy. Okazało się, że nowym sąsiadem jest Lilka! wraz ze swoimi rodzicami. Nie ukrywaliśmy zaskoczenia. Ale oczywiście tego pozytywnego. Mila i Peter to strasznie mili i gościnni ludzie. Lilka z Niną już się ze sobą bawiły i widać było, że się polubiły. Stwierdziliśmy, że będziemy mówić sobie na "Ty" ponieważ dziwnie to tak pan/pani. Zaprosiłyśmy ich do siebie i powiedzieli, że przy najbliższej okazji, bardzo chętnie skorzystają z zaproszenia. Chciałam nawet wziąć Lilkę do nas na noc, bo Nina mnie poprosiła, ale rzeczywiście było już późno, a Mila chciała już małą ułożyć do snu. Rozmawialiśmy na różne tematy, zaczynając od życia jeszcze w "starym świetle" , przez Nathana, przez całe TW, poprzez Ninę, kończąc na dzisiejszym przyjeździe. Również starałam się ich poznać i jakoś tak, nie czułam przy nich skrępowania. Nina już praktycznie zasypiała i do pokoju wniosłam już ją śpiącą. Teraz tylko do przetransportowania zostali mi Max i Nathan, którzy jutro nie będą już raczej nic pamiętać.
_____________________________________
bez komentarza po prostu..
Oj tam, oj tam :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że w następnym rozdziale będzie się dużo działo ;)
Czekam na nn ; pp
Zapraszam również do mnie:
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny:)
Nie było sexitime :(
Jak miło, że mają nowych sąsiadów. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.. :)