Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 7



Gdy udało mi się choć trochę uspokoić poszłam do Niny na górę. Wymusiłam uśmiech i bawiłam się z nią zabawkami do puki nie przyjechał Max z Jayem.
-Jak tam się mają nasze dziewczyny- Wpadł z uśmiechem Max, kiedy mnie zobaczył jego mina spoważniała.
-Amy co się stało?- Nie miałam siły odpowiadać i tylko wybiegłam z pokoju zostawiając ich w osłupieniu.  Poszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko. Cały czas płakałam i było mi potwornie źle z tego powodu że Nathan mi nie uwierzył. Przecież powinien wiedzieć że go kocham, i że nigdy bym mu czegoś takiego nie była w stanie zrobić. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Zostaw mnie w spokoju chcę być sama!!!
-Powiesz mi co się stało?- Zapytał się mnie wchodzący Max. Położył się obok mnie i obiją czule ramieniem. - Dobrze wiesz że możesz mi zaufać.
-Nathan się stał- odpowiedziałam i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
-Co młody znowu nawywijał?
-Uważa że go zdradziłam, bo przeczytał smsa od jakiegoś idioty- Przytuliłam się do mojego brata i czekałam aż coś powie.
-Pogodzicie się, on zrozumie że popełnił błąd nie wierząc ci.
-Tylko ze boli mnie fakt że on nie ma do mnie żadnego zaufania.- Dalej już nic nie powiedziałam tylko poderwałam się, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować do niej rzeczy.
-Co ty robisz?-Spojrzał się na mnie zdezorientowany.
-Potrzebuje odpoczynku by to wszystko przemyśleć.- Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i poszłam do łazienki je założyć.
-Nie uważasz że podejmujesz zbyt pochopną decyzję? Nie chciałbym żeby ci się coś stało
-Max jestem już dużą dziewczynką, dam sobie radę- Odpowiedziałam i wyszłam z pokoju ciągnąc walizkę za sobą.
-To może przynajmniej powiedz dokąd jedziesz?
-Napiszę jak będę na to gotowa- Powiedziałam i zniknęłam za frontowymi drzwiami. Max mnie nie zatrzymywał bo wiedziała że to nie ma najmniejszego sensu. Złapałam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Zobaczyłam tablicę odlotów, Paryż, Mediolan, Rzym, Madryt miałam dużą paletę do wyboru. Stwierdziłam że zrobię sobie małe wakacje i zastanowię się co dalej z moim związkiem z Nathanem i udałam się do Paryża.
*******Oczami  Nathana *********
Udałem się do pierwszego lepszego obskurnego baru. Od razu zamówiłem kilka głębszych i pozwoliłem żeby moje ciało przeszło przyjemne odrętwienie. Czemu ona mi to zrobiła? Jedyna myśl która w tym momencie krążyła po mojej głowie.  Usłyszałem dźwięk smsa dochodzący z mojej kurtki. Jednak to nie był mój telefon. Musiałem wziąć jej przez przypadek. Stwierdziłem że i tak nie mam już nic do stracenie więc przeczytam jej kolejną wiadomość.
„Nie odpisujesz szkoda, miałem nadzieję że się lepiej poznamy bo rozmowa z tobą była niesamowita. Zazdroszczę twojemu mężowi chciałbym mieć tak oddana piękną i mądrą żonę jaką jesteś ty. Życzę wam szczęścia i mam nadzieję że mimo wszystko spotkamy się tylko na zwykłą rozmowę tak jak wcześniej, i mam nadzieję że podczas niej przynajmniej poznamy swoje imiona”
-Kurwa- Ten sms mógł oznaczać tylko dwie rzeczy. Albo się z nim skontaktowała i kazał mu to wysłać. Albo mówiła prawdę i to ja wyszedłem na debila.  By mieć pewność odpisałem.
‘Może spotkamy się za piętnaście minut w barze McClarena?”. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
„jestem w drodze”. Nie piłem już. Chciałem choć odrobinę przetrzeźwieć do spotkanie z nim. Po jakiś dwudziestu minutach przysiadł się jakiś facet, wyraźnie się rozglądając. Jednak gdy nie znalazł tego czego szukał usiadł obok mnie przy barze.
-Czekasz na dziewczynę?- Zapytałem.
-Tak jakby- Odpowiedział.
-Jak to tak jakby? To obojnak?
-Nie to dziewczyna, ale tylko przyjaciółka. Znaczy ja chciałem żeby było coś więcej, ale ona ma męża i najwidoczniej kocha go bardziej niż mi się wydawało.
-Pisałeś do niej?- Zarys całej sytuacji był coraz bardziej jaśniejszy. Zacząłem się bać że ona mni teraz nie wybaczy.
-Tak rano wysłałam do niej głupiego smsa i chciałem się teraz wytłumaczyć.
-Cholera!- Krzyknąłem i wybiegłem z baru czym szybciej się dało. Wsiadłem do taksówki i pojechałem pod nasz dom. Wpadłem do niego i zacząłem się drzeć.
-Amy!!! Amy!!!
-Nie drzyj się Nina śpi- powiedział Jay który właśnie stanął obok mnie.
-Hej Jay  wiesz gdzie jest Amy?-Spytałem się go z nadzieją w oku.
-Uwierz mi że sam chciałbym to wiedzieć.
-Ale jak to?- Byłem rozkojarzony.
-Dobrze wiesz co Amy robi gdy zaczynają się kłopoty, ucieka, i to samo zrobiła tym razem. Spakowała kilka rzeczy i wyjechała nie biorąc telefonu i nie mówiąc gdzie jedzie.
-Boże jaki ze mnie jest idiota- złapałem się za głowę miałem ochotę sam sobie przywalić. Nie wiem jak teraz ja odzyskam.
****Oczami Amy****
Lot miną mi już spokojniej. Nawet całego nie przepłakałam. Udałam się do najbliższego hotelu i wynajęłam pokój. 
**********
Udało sie i mamy kolejny rozdział. 
Czekamy teraz na następny ze strony Amy. 
Przy okazji zapraszam na mojego drugiego bloga mojahistoriathewanted.blogspot.com 

2 komentarze:

  1. z niecierpliwoscia czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. niech Amy i Nath dalej będą razem. :)
    jest opcja informowania o nowych rozdzialach na tt? jezeli tak to informujcie mnie. @OliwiaaOfficial
    PS. zapraszam do mnie : www.sayitontheradio-thewanted.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń