Nathan zawołał mnie do góry, do naszej sypialni. W związku z czym, musiałam zostawić Ninę samą i powiedzieć jej co nieco:
-Słuchaj mała, idę na chwilę do wujka, zaraz będę, a Ty w tym czasie zjedz ładnie śniadanko, okej? - Nina przytaknęła głową, a ja pocałowałam ją w czoło i ruszyłam schodami na górę, zbierając z nich po drodze opaskę Niny, którą potem odłożyłam do jej pokoju. Gdy weszłam, zobaczyłam Natha siedzącego na łóżku, który chował twarz w dłoniach, a obok niego leżał mój smartfon. Stałam w drzwiach i nie wiedziałam co się dzieje. W końcu się odezwał. Jak na razie spokojnym tonem, ale nadal na mnie nie patrząc:
-Co to jest? Co to jest za sms? - mówił patrząc w podłogę. Po chwili doszło do mnie, od kogo mógł on być. Nie wiedziałam tylko, co jest w nim napisane:
-Nathan... to nie tak... - chciałam do niego podejść i ukucnąć, ale on wstał, wziął komórkę w rękę i w końcu patrzył mi się w oczy. Można było z jego twarzy wyczytać wyraz bezsilności:
-Tak... a niby jak? Masz mnie za głupiego?!
-Nath, nawet nie wiem co jest napisane w tym cholernym smsie - starałam się zachować spokój.
-Ooo, to nie wiesz o czym piszesz ze swoim kochasiem? Może opowiesz mi, na jakim już kurwa etapie jesteście, co?! Dlaczego to zrobiłaś?! - robił się coraz bardziej nerwowy.
-Człowieku, do jasnej cholery! Ten typ zaczepił mnie wczoraj w kinie. Prosił o numer telefonu, był wręcz nachalny! Wiesz dobrze, że jestem słaba i nie potrafię powiedzieć komuś 'spierdalaj', więc dałam mu go dla świętego spokoju, rozumiesz?! - podchodziłam do niego coraz bliżej i patrzyłam w oczy. Po policzkach zaczęły mi lecieć łzy:
-No to ciekawe, bo smsy nie wskazują na przypadkowe spotkanie!! Dlaczego mnie kurwa zdradziłaś?! - nie wierzyłam w to co powiedział... jak mógł?
-Sms od... tego kogoś, bo nawet nie wiem jak ma na imię, jest jeden jedyny! to raz, a dwa słyszysz co ja do Ciebie mówię?! Nie wiem w ogóle jak możesz myśleć, że Cię zdradziłam! - wyglądał jakby zwątpił w to, co powiedział przed chwilą. Podszedł do mnie, otarł łzy z policzka i pocałował:
-Nie wierzę Ci. - powiedział szeptem, odsunął się ode mnie, wziął swój portfel i chciał wyjść. Złapałam go za jego nadgarstek i przyciągnęłam do siebie:
-Nathan...
-Nie chcę Cię słuchać. Zostaw mnie. - mówił cały czas, o dziwo spokojnie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam:
-Jesteś żałosny, na prawdę! Powtarzam, jak możesz myśleć, że Cię zdradziłam?! Co, jak?! - podeszłam do niego bliżej i rzuciłam się na niego, bijąc go w klatkę piersiową:
-Jeden, pieprzony sms! Od kogoś, kto jest nikim! Co, takie masz do mnie zaufanie?! Skoro tak, to zajebiście po prostu!! - puściłam go, odeszłam parę kroków, rozbiłam nasze zdjęcie, które stało na komodzie w ramce i rozłożyłam ręce:
-Ulżyło Ci?! To rzeczywiście, zajebiście! - szedł w moją stronę, a to tylko dlatego, że stałam przy drzwiach, no a on chciał wyjść. Nie miałam zamiaru ruszać się z miejsca, dlatego też, gdy Nath próbował mnie minąć, ja... zaczęłam go całować. Coraz zachłanniej i ze łzami w oczach, ale on się ode mnie odsunął, minął i wyszedł. Patrzyłam z niedowierzaniem na każdy jego ruch. Łzy zaczęły mi się lać strumieniami. Wybiegłam na schody, ale usłyszałam tylko trzask drzwi zamykających się za Nathanem. Czułam się, jakbym zupełnie nie wiedziała co się przed chwilą wydarzyło. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zsunęłam się po ścianie, nakrywając koszulką Natha, którą miałam na sobie, swoje nagie kolana i schowałam twarz w dłoniach.
__________________________________________
Po 1. powrót Olgi! <3 cudowny rozdział, na prawdę :)
po 2. mój jak zwykle, krótki i beznadziejny, ale mimo wszystko proszę o Wasze komentarze, bo są one na prawdę motywacją do dalszej pracy :) Dziękuję :)
nie psuj ich zwiazku i pisz szybciutko nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej:)
Nie !
OdpowiedzUsuńOni nie mogą się pod żadnym pozorem rozstać, rozumiesz ?
W końcu oni tworzą taką piękną parę ...
Jestem pewna, że coś wymyślicie :)
Czekam na nn ; pp