Poszliśmy
na śniadanie. W powietrzu unosiła się przyjemna woń świeżo
smażonych naleśników.
-Uwielbiam
być u rodziców… te śniadania- rozmarzył się Nathan.
-Rozumiem
że moje ci nie odpowiadają- zażartowałam sobie.
-Dobrze
wiesz że to nie to samo.- Uśmiechnął się i dał mi buziaka.
Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole.
-O
jak dobrze że już wstaliście.- Uśmiechnęła się kobieta i
położyła przed nami talerze z pysznie przygotowanym jedzeniem.
Zaczęliśmy jak głupi zajadać się domowymi specjałami.- Bardzo
fajnie że się pogodziliście, jesteście dla siebie po prostu
stworzeni.
-Wiem-
powiedział Nathan- Amy jest miłością mojego życia i nic tego nie
zmieni.- Powiedział i posłał mi szeroki uśmiech. Zrobiło mi się
strasznie miło, ja też go kochałam. Bardziej niż mogłam to sobie
wyobrazić. Zrobiłabym dla niego wszystko, absolutnie wszystko.
Pomogliśmy
posprzątać po śniadaniu, a potem wtuleni leniuchowaliśmy na
kanapie oglądając głupie programy plotkarskie.
-Jeszcze
raz cię za to wszystko przepraszam, powinienem był ci w to uwierzyć
-Daj
spokój, przepraszałaś mnie całą noc, już wystarczy, przecież
ci wybaczyłam. Spojrzałam na niego i namiętnie go pocałowałam.
-Wiem,
ale mimo wszystko mam wyrzuty sumienia.
-Uznajmy
ten temat za skończony- powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-A
tak poza tym to nie możesz wybierać jakiś bliższych miejsc? Jak
nie USA to Francja
-Przecież
chodziło mi o to żebyś mnie nie znalazł, jednak zawsze o czymś
zapominam i ty mnie wtedy mnie odnajdujesz.
-Znajduję
cię dlatego bo cię kocham, i nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
- Pogodziłam
się już z tym A korzystając że jesteśmy w najpiękniejszym
mieście na świecie może pozwiedzalibyśmy trochę?- Poderwałam
się z kanapy.
-Chyba
wolę spędzić ten czas z tobą w łóżku
-No
choć… proszę
-No
nich ci będzie- Poszliśmy do pokoju się ubrać. Umalowałam się
delikatnie i uderzyliśmy na miasto. Cały dzień chodziliśmy i
zwiedzaliśmy te popularniejsze zabytki. Na deser zostawiliśmy sobie
wierzę Eiffla. Wjechaliśmy na górę i w tych wszystkich
światełkach pocałowaliśmy się. Był to jeden z tych wspaniałych
romantycznych pocałunków które pamięta się do końca życia.
Godzinę
później z powrotem byliśmy w domu.
-Powiem
ci że jestem z ciebie dumny- Powiedział i poszliśmy do naszej
tymczasowej sypialni.
-A
to niby czemu?- Spojrzałam się na niego podejrzliwie.
-Nie
zaciągnęłaś mnie do ani jednego sklepu.
-Hahaha…
bardzo śmieszne- Udałam focha. On podszedł i mnie pocałował.
Raz, drugi potem trzeci. Zaczęliśmy namiętnie się całować i po
chwili oddaliśmy się w przyjemne objęcia przyjemności.
Rano
wstałam pierwsza. Nie chciałam go budzić wiec po ciuchu zarzuciłam
na siebie pierwsze lepsze ubrania i wyślizgnęłam się z pokoju. Na
dole zaczął dzwonić telefon, nikogo prócz nas nie było w domu
wiec postanowiłam odebrać.
-Halo
-Dzień
dobry mogę pro… Amy?- Zapytał się lekko zdziwiony Max.
-Tak.
-Jest
z tobą Nath?
-Tak
tylko śpi
-Boże
nawet nie masz pojęcia jak się cieszę że się pogodziliście, ale
czy wy do jasnej cholery nie macie telefonów by zadzwonić i
powiedzieć że wam nic nie jest?
-Przepraszamy
zapomnieliśmy, byliśmy zajęci.
-Ja
już wiem czym by byliście zajęci- Uśmiechnęłam się mimowolnie-
Za ile wrócicie?
-Nie
wiem dokładnie, ale niedługo.
-Ok,
do zobaczenia.
-Pa-
odłożyłam słuchawkę. Zaczęłam krzątać się po kuchni.
Przyrządziłam jajecznicę. Nawet nie zauważyłam kiedy Nath
przyszedł i objął mnie od tyłu.
-Dzień
dobry kochanie
-Witaj-
Odwróciłam się i go pocałowałam. Jednak on miał ochotę na
więcej. Zaczął całować mnie po szyi i dekolcie. Ja odchyliłam
głowę do tyłu. Po chwili mnie podniósł i posadził na blat.
-Błagam
nie w mojej kuchni- Powiedziała jego mama która ni stąd ni zowąd
znalazła się w domu. Zrobiło mi się wstyd i zaczerwieniłam się.
Nath był również wyraźnie skrępowany.
-Część
mamo.
-Cześć-
Uśmiechnęła się promienie kobieta. -Kiedy wracacie do Anglii?
-A
co? Już się chcesz ans pozbyć?- Spojrzał się na nią mój mąż.
-Tak
trochę, miło było was widzieć i w ogóle, cieszę się że
przyjechaliście, ale mam plany.- Zaczęłam się śmiać widząc
zszokowanął minę Natha.
-Nigdy
nie myślałem ze wyrzucisz mnie z domu
-Ja
cię nie wyrzucam, ja chcę żebyś już sobie pojechał,
pogodziliście się jest wszystko dobrze.
Sprawdziliśmy
potem godziny odlotów. Mieliśmy farta że o 17:00 mieliśmy lot.
Spakowaliśmy się wyściskaliśmy z mamą i pojechaliśmy na
lotnisko.
Staliśmy
w kolejce po bilety i wtedy usłyszeliśmy.
-Nie
ma już biletów na ten lot, następny jest dopiero jutro w południe-
Nam obojgu to nie było na rękę.
-Jak
to nie ma? Na pewno nic nie da się zrobić?
-Przykro
mi- Zrezygnowani odeszliśmy od kasy.
-To
wracamy, czy idziemy do hotelu?
-Do
Hotelu, Bóg jeden wie co ona robi, wolę nie ryzykować- Zaśmiałam
się i poszliśmy do najbliższego Hotelu. Zameldowaliśmy się bez
problemu i udaliśmy się do apartamentu., gdyż normalne pokoje nie
były wolne.
Godzinę
później udaliśmy się do restauracji. Zamówiliśmy sobie posiłki
i czekaliśmy na ich przygotowanie.
-O
MÓJ BOŻE TO NATHAN Z THE WANTED!!!- Zaczęłam podskakiwać jakaś
mała dziewczynka. Uśmiechnęłam się na jej widok, i z poziomu
zafascynowania zespołem. Natomiast jej rodzice byli widocznie lekko
zakłopotani.- KOCHAM CIĘ JESTEŚ MOIM ULUBIONYM CZŁONKIEM
ZESPOŁU-Powiedziała i podbiegła się do niego przytuliła, nie
czekając na jakąkolwiek jego reakcje. Miała na oko z osiem lat. A
cała ta sytuacja wydała mi się strasznie komiczna.
-Dziękuję,
ja też kocham wszystkich naszych fanów- Odpowiedział i uśmiechnął
się do dziewczynki.
-Mamo
mogę zjeść kolację z nimi, proszę proszę proszę- Zrobiła minę
zbitego szczeniaczka. Rodzice byli coraz bardziej zakłopotani, i nie
wiedzieli jak się zachować.
-Pan
na pewno chcę odpocząć, chodźmy mu nie przeszkadzajmy.
-Przeszkadzam
ci?- Zwróciła się do Nathana. Patrzyła się na niego takim
wzrokiem ze nie było innej możliwości by odpowiedział inaczej niż
to zrobił.
-no
oczywiście ze nie, i byłbym zaszczycony móc zjeść z tobą
kolację.
-Dziewczynką
uśmiechnęła się do niego i za chwilę zajęła miejsce obok. Jej
rodzice zaczęli mnie przepraszać, ale ja zaczęłam się śmiać i
tłumaczyć ze nic się nie stało.
Gdy
skończyliśmy jeść, pożegnaniu nie było końca. Zrobili sobie
razem chyba z milion zdjęć i on złożył autograf na każdym
przyzwoity skrawku jej ciała i przy okazji na dwudziestu serwetkach.
Część ludzi zorientowała się że jest on sławny, i nie ważne
czy go znali czy nie, prosili o autograf czy zdjęcie.
Gdy
udało nam się wyrwać opadliśmy zmęczeni na łóżku.
-Ciężki
wieczór- powiedział. Chciałam z nim porozmawiać, ale po chwili
usłyszałam jego chrapanie. Pocałowałam go i również położyłam
się spać.
czekam na nexta!!!
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zwykle :)
Hehe, fajna akcja z tą dziewczynką... :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. ;]
Zarąbisty ten rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńChcę więcej !
Natychmiast :)
Zapraszam również do mnie :
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/