Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 9

Poszliśmy na śniadanie. W powietrzu unosiła się przyjemna woń świeżo smażonych naleśników.
-Uwielbiam być u rodziców… te śniadania- rozmarzył się Nathan.
-Rozumiem że moje ci nie odpowiadają- zażartowałam sobie.
-Dobrze wiesz że to nie to samo.- Uśmiechnął się i dał mi buziaka. Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole.
-O jak dobrze że już wstaliście.- Uśmiechnęła się kobieta i położyła przed nami talerze z pysznie przygotowanym jedzeniem. Zaczęliśmy jak głupi zajadać się domowymi specjałami.- Bardzo fajnie że się pogodziliście, jesteście dla siebie po prostu stworzeni.
-Wiem- powiedział Nathan- Amy jest miłością mojego życia i nic tego nie zmieni.- Powiedział i posłał mi szeroki uśmiech. Zrobiło mi się strasznie miło, ja też go kochałam. Bardziej niż mogłam to sobie wyobrazić. Zrobiłabym dla niego wszystko, absolutnie wszystko.
Pomogliśmy posprzątać po śniadaniu, a potem wtuleni leniuchowaliśmy na kanapie oglądając głupie programy plotkarskie.
-Jeszcze raz cię za to wszystko przepraszam, powinienem był ci w to uwierzyć
-Daj spokój, przepraszałaś mnie całą noc, już wystarczy, przecież ci wybaczyłam. Spojrzałam na niego i namiętnie go pocałowałam.
-Wiem, ale mimo wszystko mam wyrzuty sumienia.
-Uznajmy ten temat za skończony- powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-A tak poza tym to nie możesz wybierać jakiś bliższych miejsc? Jak nie USA to Francja
-Przecież chodziło mi o to żebyś mnie nie znalazł, jednak zawsze o czymś zapominam i ty mnie wtedy mnie odnajdujesz.
-Znajduję cię dlatego bo cię kocham, i nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
- Pogodziłam się już z tym A korzystając że jesteśmy w najpiękniejszym mieście na świecie może pozwiedzalibyśmy trochę?- Poderwałam się z kanapy.
-Chyba wolę spędzić ten czas z tobą w łóżku
-No choć… proszę
-No nich ci będzie- Poszliśmy do pokoju się ubrać. Umalowałam się delikatnie i uderzyliśmy na miasto. Cały dzień chodziliśmy i zwiedzaliśmy te popularniejsze zabytki. Na deser zostawiliśmy sobie wierzę Eiffla. Wjechaliśmy na górę i w tych wszystkich światełkach pocałowaliśmy się. Był to jeden z tych wspaniałych romantycznych pocałunków które pamięta się do końca życia.
Godzinę później z powrotem byliśmy w domu.
-Powiem ci że jestem z ciebie dumny- Powiedział i poszliśmy do naszej tymczasowej sypialni.
-A to niby czemu?- Spojrzałam się na niego podejrzliwie.
-Nie zaciągnęłaś mnie do ani jednego sklepu.
-Hahaha… bardzo śmieszne- Udałam focha. On podszedł i mnie pocałował. Raz, drugi potem trzeci. Zaczęliśmy namiętnie się całować i po chwili oddaliśmy się w przyjemne objęcia przyjemności.
Rano wstałam pierwsza. Nie chciałam go budzić wiec po ciuchu zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania i wyślizgnęłam się z pokoju. Na dole zaczął dzwonić telefon, nikogo prócz nas nie było w domu wiec postanowiłam odebrać.
-Halo
-Dzień dobry mogę pro… Amy?- Zapytał się lekko zdziwiony Max.
-Tak.
-Jest z tobą Nath?
-Tak tylko śpi
-Boże nawet nie masz pojęcia jak się cieszę że się pogodziliście, ale czy wy do jasnej cholery nie macie telefonów by zadzwonić i powiedzieć że wam nic nie jest?
-Przepraszamy zapomnieliśmy, byliśmy zajęci.
-Ja już wiem czym by byliście zajęci- Uśmiechnęłam się mimowolnie- Za ile wrócicie?
-Nie wiem dokładnie, ale niedługo.
-Ok, do zobaczenia.
-Pa- odłożyłam słuchawkę. Zaczęłam krzątać się po kuchni. Przyrządziłam jajecznicę. Nawet nie zauważyłam kiedy Nath przyszedł i objął mnie od tyłu.
-Dzień dobry kochanie
-Witaj- Odwróciłam się i go pocałowałam. Jednak on miał ochotę na więcej. Zaczął całować mnie po szyi i dekolcie. Ja odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili mnie podniósł i posadził na blat.
-Błagam nie w mojej kuchni- Powiedziała jego mama która ni stąd ni zowąd znalazła się w domu. Zrobiło mi się wstyd i zaczerwieniłam się. Nath był również wyraźnie skrępowany.
-Część mamo.
-Cześć- Uśmiechnęła się promienie kobieta. -Kiedy wracacie do Anglii?
-A co? Już się chcesz ans pozbyć?- Spojrzał się na nią mój mąż.
-Tak trochę, miło było was widzieć i w ogóle, cieszę się że przyjechaliście, ale mam plany.- Zaczęłam się śmiać widząc zszokowanął minę Natha.
-Nigdy nie myślałem ze wyrzucisz mnie z domu
-Ja cię nie wyrzucam, ja chcę żebyś już sobie pojechał, pogodziliście się jest wszystko dobrze.
Sprawdziliśmy potem godziny odlotów. Mieliśmy farta że o 17:00 mieliśmy lot. Spakowaliśmy się wyściskaliśmy z mamą i pojechaliśmy na lotnisko.
Staliśmy w kolejce po bilety i wtedy usłyszeliśmy.
-Nie ma już biletów na ten lot, następny jest dopiero jutro w południe- Nam obojgu to nie było na rękę.
-Jak to nie ma? Na pewno nic nie da się zrobić?
-Przykro mi- Zrezygnowani odeszliśmy od kasy.
-To wracamy, czy idziemy do hotelu?
-Do Hotelu, Bóg jeden wie co ona robi, wolę nie ryzykować- Zaśmiałam się i poszliśmy do najbliższego Hotelu. Zameldowaliśmy się bez problemu i udaliśmy się do apartamentu., gdyż normalne pokoje nie były wolne.
Godzinę później udaliśmy się do restauracji. Zamówiliśmy sobie posiłki i czekaliśmy na ich przygotowanie.
-O MÓJ BOŻE TO NATHAN Z THE WANTED!!!- Zaczęłam podskakiwać jakaś mała dziewczynka. Uśmiechnęłam się na jej widok, i z poziomu zafascynowania zespołem. Natomiast jej rodzice byli widocznie lekko zakłopotani.- KOCHAM CIĘ JESTEŚ MOIM ULUBIONYM CZŁONKIEM ZESPOŁU-Powiedziała i podbiegła się do niego przytuliła, nie czekając na jakąkolwiek jego reakcje. Miała na oko z osiem lat. A cała ta sytuacja wydała mi się strasznie komiczna.
-Dziękuję, ja też kocham wszystkich naszych fanów- Odpowiedział i uśmiechnął się do dziewczynki.
-Mamo mogę zjeść kolację z nimi, proszę proszę proszę- Zrobiła minę zbitego szczeniaczka. Rodzice byli coraz bardziej zakłopotani, i nie wiedzieli jak się zachować.
-Pan na pewno chcę odpocząć, chodźmy mu nie przeszkadzajmy.
-Przeszkadzam ci?- Zwróciła się do Nathana. Patrzyła się na niego takim wzrokiem ze nie było innej możliwości by odpowiedział inaczej niż to zrobił.
-no oczywiście ze nie, i byłbym zaszczycony móc zjeść z tobą kolację.
-Dziewczynką uśmiechnęła się do niego i za chwilę zajęła miejsce obok. Jej rodzice zaczęli mnie przepraszać, ale ja zaczęłam się śmiać i tłumaczyć ze nic się nie stało.
Gdy skończyliśmy jeść, pożegnaniu nie było końca. Zrobili sobie razem chyba z milion zdjęć i on złożył autograf na każdym przyzwoity skrawku jej ciała i przy okazji na dwudziestu serwetkach. Część ludzi zorientowała się że jest on sławny, i nie ważne czy go znali czy nie, prosili o autograf czy zdjęcie.
Gdy udało nam się wyrwać opadliśmy zmęczeni na łóżku.
-Ciężki wieczór- powiedział. Chciałam z nim porozmawiać, ale po chwili usłyszałam jego chrapanie. Pocałowałam go i również położyłam się spać.

3 komentarze:

  1. czekam na nexta!!!
    zajebisty jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, fajna akcja z tą dziewczynką... :)
    Czekam na kolejny. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty ten rozdział ! :)
    Chcę więcej !
    Natychmiast :)

    Zapraszam również do mnie :
    http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń