Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 12.

Obudziłam się na kuchennym stole, leżałam na Nathanie, Jay stał przy otwartej lodówce już jakieś dobre pół godziny, Max gdzieś na schodach, Siva i Tom jako jedyni leżeli na ławce na tarasie. Co się wczoraj działo? Chyba każdy z nas zadał sobie to pytanie. Ale odpowiedź była prosta: topiliśmy smutki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wątpie, żeby któreś z nas pamiętało wydarzenia z wczorajszego dnia i żebyśmy mogli wszystko poskładać w jakąś jedną, logiczną całość. Nina pewnie u Mili i Petera. W sumie dobrze. Nie musi nas oglądać. Każde z nas było w bieliźnie, ale nie specjalnie komuś to przeszkadzało. Wstałam i podeszłam do szafki po tabletki, uderzając przy okazji Jaya w potylicę:
-Obudź się, człowieku.
-Eeehmmm. - i stał dalej. Wzruszyłam ramionami i połknęłam lekarstwo. Stwierdziłam, że może dzisiaj pójdziemy jeszcze na imprezę. Skoro nie mamy żadnych dzieciaków na głowie, to trzeba wykorzystać okazję. Każdy po kolei zaczął się budzić. Jay w końcu oderwał się od lodówki. Pocałowaliśmy się z Nathanem i ruszyliśmy do sypialni, żeby się ubrać. Nie było problemu z wybraniem ubrań, więc uśmiechnięci zeszliśmy na dół, gdzie na stole stało już śniadanie. Płatki. W sumie nikt nie miał chyba ochoty na coś innego, więc byliśmy zgodni. Poinformowałam o imprezie. Chłopacy chyba też chcieli skorzystać z tymczasowej wolności, więc zgodzili się bez problemu. Chyba udało nam się poprawić humor Jaya. Jest tylko jedna rzecz, o której nie mówiłam nikomu... ale w tej sytuacji to już raczej nieważne. Dzień minął nam w sumie na sprzątaniu domu, ja tylko wyruszyłam jeszcze po jakąś sukienkę. Wróciłam szybko. Przebraliśmy się i o 21.00 wyszliśmy z domu. Szliśmy na nogach. Spodziewaliśmy się jak ta impreza się skończy, więc nie chcieliśmy kusić losu jadąc samochodem. Zabawa była super, chłopacy dbali o drinki, a nogi same rwały się na parkiet. Żadne z nas nie siedziało. Wszyscy się bawili. I o to w gruncie rzeczy chodzi. Nie chcieliśmy wychodzić, ale musieliśmy... byłam pijana jak nigdy. Przynajmniej tak mi opowiadali. A skoro nie pamiętam, to chyba serio musiało być grubo. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po sobie, że w 2 dni potrafię wlać w siebie taką ilość alkoholu. Ale nie byłam jedyna i to mnie broni. Wyglądaliśmy trochę dziwnie, gdyby tak na nas patrzeć. Jedna dziewczyna i pięciu dorosłych facetów. Natomiast my wszyscy już tak się przyzwyczailiśmy do swojej obecności, że nie mieliśmy nic przeciwko temu. Nogi zaczęły mnie boleć, więc zdjęłam szpilki i szłam na boso. Zaczął padać deszcz. Jeszcze tego nam brakowała. Ale jednak i w takiej sytuacji potrafiliśmy znaleźć coś pozytywnego. " Deeeeeeensing in de łreeeeeeeejn " Tak. Z pewnością takie słowa słyszała cała ulica:
-Wiesz co, Jay, ta Roxa to mi się od początku wydawała taka dziwna - mówiłam z butelką wódki trzymaną w dłoniach i opierając się o Nathana.
-Ale... co? - chyba nie za bardzo kontaktował.
-No bo popatrz... - chwiejnym krokiem do niego podeszłam, a reszta chłopaków szła z tyłu. Z tego co w tamtej chwili potrafiłam zrozumieć, to opisywali tyłki swoich dziewczyn. Tak. Na pewno. Nie ważne. - Jayu, mój kochany, bo jak jest biała dziewczyna i czarny chłopak, to bobas też będzie raczej czarny, nie? - spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. On też.
-Amy.. haha, no ale wiesz, ja jestem biały chyba - gestykulował rękami.
-Ale nie nie nie - machałam mu palcem przed twarzą - bo ona przecież z czarnym chłopakiem spała! w sensie no wiesz, murzynem. I to no nie byłeś Ty, no. - mówiłam, jakby to było oczywiste.
-Ale jak.. skąd wiesz.. byłaś z nimi? hah - zaczęliśmy się śmiać.
-W sumie.. zawsze chciałam patrzeć na osoby, które uprawiają seks, ale nie, chyba mnie nie było. Chyba mi to mówiła raczej. - niósł mnie na "baranach" już od jakiegoś czasu i  prawie zasypiałam.
-Hahaha, to świetnie. Czyli.. jak to się mówi, no ... wyleciało mi słowo... o ! zdradziła mnie? - spytał.
-Mhhhmmm - odpowiedziałam już praktycznie śpiąc na jego ramionach. Żadne z nas nie wiedziało, co przed chwilą powiedziało. Amy zdradziła sekret, który nie powiinien ujrzeć światła dziennego, a Jay nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.

7 komentarzy:

  1. Alkohol i od razu poczucie humoru... :D
    Czekam na kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ; d
    Czekam na nn .
    Zapraszam do mnie :
    http://opowiadanietw.blogspot.com/
    http://fanfictw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Tak sobie myślę i stwierdzam, że Jay następnego dnia nie będzie nic z tego pamiętał ;d
    To dość oczywiste ;pp
    Mam też nadzieję, że wszystko się jeszcze wyjaśni i to na dobre ;)
    Czekam na nexta ;)

    Zaprasza również do mnie:
    http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do The Versatile Blogger :)
    Więcej informacji u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam was ♥
    http://baby-you-should-be-happy.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam bloga do The Versatile Blogger Award zapraszam ! :)
    http://nathaly-the-wanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. hejka, hejka,
    nominowałam Cię http://amrauu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń