Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 24.


Obudziłam się. Przetarłam oczy, spojrzałam na swoją rękę w gipsie i rozejrzałam po sali. Zobaczyłam Nathana, który siedział, właściwie to spał, na krzesełku przy moim łóżku. Pogłaskałam go po głowie i doszło do mnie co wczoraj się wydarzyło. Straciłam dziecko.. ale jak ? Przecież zawsze się zabezpieczaliśmy… no dobra, może nie zawsze, ale jak to tak ? Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli. Modliłam się tylko o to, abym mogła mieć jeszcze dzieci. Żeby to wydarzenie, nie przekreśliło mojego życia. Zdałam sobie też sprawę, z tego, że wczoraj nakrzyczałam trochę na Nath’a, a przecież on nie jest niczemu winny. Powinnam się cieszyć, że znalazłam, kogoś takiego, kto się o mnie troszczy, dba o mnie, zależy mu na mnie i nie widzi świata poza mną. Głupio zrobiłam. Powinnam Go przeprosić. Myślałam tak, bawiąc się jego włosami, aż nagle się przebudził. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie z wyrazem twarzy ‘’ Przepraszam… Wszystko już dobrze ? ‘’. Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam jego usta. Odwzajemnił to, ale się nie odzywał:
-Nath.. przepraszam za wczoraj. To nie jest Twoja wina. Stało się jak się stało… przepraszam – mówiłam patrząc mu w oczy i spłynęła mi pojedyncza łza.
-Już.. dobrze. Nie płacz. Powinienem wtedy wyjść z Tobą, a nie puszczać Cię samą. Popełniłem błąd, a najgorsze jest to, że to już nie jest pierwszy raz, a ja nadal robię to samo. Też Cię przepraszam. Wiem, że wczoraj chciałaś zostać sama, ale w końcu musiałem do Ciebie zajrzeć i zauważyłem, jak śpisz, więc pozwoliłem sobie tu do Ciebie wejść i usiąść, aż w końcu usnąłem.
-Nie masz za co przepraszać. Kocham Cię. Mam tylko nadzieję, że niedługo będę mogła stąd wyjść… i, że będę mogła mieć jeszcze dzieci…
-Na pewno ! Nawet tak nie myśl, że nie będziesz mogła. Zobaczysz, będziemy mieli gromadkę dzieci. Trzech chłopców. Tak jak zawsze chciałaś – zaśmiał się, na mojej twarzy gościł coraz szerszy uśmiech. – Ty tu leż, a ja pójdę spytać się lekarza co i jak, dobrze ?
-Dobrze – uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Mam nadzieję, że Nath przyniesie same dobre wiadomości.
*************************  U NATHANA *************************************
Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i najważniejsze, że Amy jest uśmiechnięta. Mam tylko nadzieję, że lekarz będzie miał dobre wieści. Zapukałem, usłyszałem ‘’ proszę ‘’ i wszedłem do gabinetu.
-Witam, chciałbym się dowiedzieć czegoś o stanie zdrowia Amy George Sykes.
-Dzień dobry, proszę, niech pan siada. – zrobiłem co kazał – A więc tak.. stan pani Amy, ogólnie jest dobry, nie może tylko dźwigać ciężkich rzeczy, ani często wychodzić z domu. Wiadomo, że może wyjść, przewietrzyć się, ale tylko na krótkie spacery. Góra 15 minut, nie może się przemęczać i ważne jest, aby zawsze jej ktoś towarzyszył. Żeby po prostu nie zostawała sama, bo wiadomo, że jakiś uraz psychiczny zawsze w głowie zostanie, ale z czasem to minie. – wypowiedział się doktor. Ucieszyłem się na te wieści i przyrzekłem sobie w myślach, że będę o nią dbał i starał się, aby nie była sama.
-Świetnie, dziękuję za informacje. Do widze… - już miałem wychodzić, gdy przypomniało mi się jeszcze to, o czym mówiła Amy. Dzieci ?
-Przepraszam, mam jeszcze jedno pytanie. Czy po tym co się stało, Amy będzie mogła mieć dzieci ? – zapytałem ze strachem
-Ależ oczywiście. Jeśli bardzo tego chce.. a raczej chcecie, to nie ma żadnego problemu. Jest tylko jeden warunek. Co miesiąc przychodzić na badania. Po jakimś czasie, wszystko będzie w normie i nic nie stanie Wam na przeszkodzie. – mówił z uśmiechem doktor.
-Naprawdę dziękuję panie doktorze. Na pewno tego przypilnuję. Do widzenia ! – byłem zadowolony jak nigdy, cieszyłem się, że znowu nam się wszystko układa. Muszę tylko zapisać terminy  badań i wszystko będzie ok. Cały ucieszony wszedłem do Sali Amy. Czytała coś, gdy wszedłem od razu to odłożyła i pytała:
-I co ? I jak ? Wszystko dobrze ?
-….
-Nathan ! Mów !
-….
- Wiedziałam ! Nie mogę mieć dzieci i zdechnę w tym szpitalu ! – Zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie z miną ‘’ O co chodzi ?! ‘’
-Spokojnie. Amisiu, wszystko jest dobrze ! Już dzisiaj będziemy mogli wrócić do domu, z dzieciakami nie ma się o co martwić, będziemy mieli trzech chłopców i bajerancko !
-Nath ! Ja Cię kiedyś zabiję ! – mówiła śmiejąc się. – Jeju, jak ja się cieszę, że wszystko jest dobrze.
-Tak, będziemy musieli tylko przychodzić na co miesięczne badania, nie możesz dźwigać, ani często wychodzić na zewnątrz. A, i zawsze musi ktoś z Tobą być. Więc, już się ode mnie nie opędzisz.
-Dobrze, dobrze ! Na wszystko się zgadzam, bylebym była już tylko w domu i żebym była zdrowa !
-Kocham Cię, skarbku – pocałowałem ją.
-Ja Ciebie też. – uśmiechnęła się.
_______________________________________________________________________
A więc tak.. kompletna klapa, krótki, brak pomysłów. Liczę na pomoc  ze strony Olgi… ; )
Proszę o komentarze. : 3

5 komentarzy:

  1. zajebisty
    świetny
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak czytałam, jadłam makaron od zupki chińskiej i myślałam, jaki ten rozdział jest...ZAJEBISTY!
    KOCHAM CIĘ
    Mam nadzieję, że Olga będzie pisała równie dobrze jak Ty.
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm wiesz że zajebisty rozdział napisałaś
    nic dodać nic ująć
    weny
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz ! ;D
    Czekam na nn <3 xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka kalpa?!
    Genialny rozdzialik xD
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń