Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 31

Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Tej nocy już nie spędziłam w szpitalu ponieważ mój kochany Nathan mi nie pozwolił. Powolnie wstałam i zawlokłam się do łazienki wykonałam podstawowe czynności i ubrałam się w najzwyklejsze jeansy i jakąś bluzę Nathana. Chwyciłam za torbę, wsiadłam do samochodu i pojechałam do szpitala. Podczas drogi uświadomiłam sobie że muszę pójść do lekarza, umówiłam się do ginekologa który przyjmował w szpitalu w którym leżeli chłopcy. Skierowałam się do sali chłopców, pod nią siedział Siv z Nataszą oraz Tom z Kelsey.
-Cześć wam co u nich?- Zapytałam się gdy podeszłam do nich
-Nathan lepiej a Max na razie bez zmian, Amy twoi rodzice są w sali oraz rodzice Nathana, weź ich ogarnij bo oboje obwiniają drugiego za wypadek ich syna- powiedziała zmęczona Kelsey. Szczerze to nie miałam ochoty na kutnie, ale jak zwykle. Weszłam do sali, gdy otworzyłam drzwi usłyszałam
-To twoja wina Nathan, że Max jest w takim stanie- oczywiście słowa były wypowiadane przez moją mamę
-Dzień dobry!- powiedziałam gdy przekroczyłam próg sali- Cześć Kochanie- powiedziałam do Nathana którego po chwili pocałowałam. Było widać że jest zmęczony.
-Wszyscy wypad z sali!- powiedziałam stanowczym głosem
-CO?! Nie możesz nas wyrzucić- powiedziała równo moja mama jak i mama Nathana
-To się ogarnijcie i dajcie im odpoczywać, dopiero co mieli wypadek- Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli
-Ale jak to ewidentnie jego...- teraz mój tata się wtrącił ale szybko go uciszyłam
-Ja z Nathanem spodziewamy się dziecka- jak ta informacja ich nie uciszy to nie wiem co.
-Naprawdę? To wspaniale- Miałam rację wszyscy zapomnieli na chwilę o wypadku i zaczęło się głaskanie mojego brzucha. Na moje szczęście przyszedł lekarz który wszystkich wyprosił oczywiście oprócz mnie. Zbadał dokładnie Nathana a potem Maxa
-A więc pani Amy sprawa maluje się w oto ten sposób, pan Max najpóźniej jutro powinien się wybudzić, a co do pana Nahana to przewiduję jeszcze tydzień w szpitalu a później pewnie z dwa tygodnie poleży sobie w łóżku. Została tylko jedna sprawa o której chciałbym porozmawiać na osobności więc zapraszam do mojego gabinetu. Wyszłam z sali za lekarzem wszyscy się na mnie pytająco patrzyli, weszłam do gabinetu i zajęłam miejsce na krześle.
-Co się takiego stało?- Zapytałam na serio przerażona.
-Wiem co spowodowało wypadek, jednak nie chciałem tego zgłaszać na policję- zaczął całkiem poważnie lekarz. A ja byłam już na serio przerażona- Pan Max był pod działaniem środków halucynogennych.- OMG jak to w ogóle możliwe, nie byłam w stanie przyjąć tego do wiadomości.-I jedyną rzeczą która mnie powstrzymała przed telefonem na policję to fakt że pan Nathan nie był i to mógł być jednorazowy jego głupi wyskok.- Chyba powinnam coś teraz powiedzieć ale nie miałam pojęcia co.
-Dziękuję panu bardzo, obiecuję że wszystkim się zajmę- dalej nie mogłam dojść do siebie po tej informacji
-Mam taką nadzieję, a teraz przepraszam muszę się zająć pozostałymi pacjentami- Wyszłam z gabinetu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jednak zadzwonił mój telefon przypominając mi o wizycie u ginekologa. Lekarz na szczęście stwierdził że z dzieckiem wszystko na razie jest w porządku, przepisał mi tylko jakieś tabletki. Wzięłam oczywiście zdjęcie z USG dla Nathana i udałam się do jego sali. Zatrzymała mnie Jessica.
-Amy nie przejmuj się co mówią moi i twoi rodzice, dbaj teraz przede wszystkim o dziecko bo wiem jak Nathan go pragnie
-Oczywiście zrobię wszystko zarówno dla Nathana jak i dla dziecka- powiedziałam i weszłam do sali w której przesiadywali nasi rodzice.
-O co chodził tamtemu lekarzowi i co tak długo?- męczyli mnie już swoją obecnością, musiałam coś wymyślić bo przecież nie powiem im prawdy.
-Kazał mi podpisać zgodę na leczenie, a tak długo bo poszłam do ginekologa- podeszłam do Nathana i dałam mu zdjęcie
-Amy ja tak bardzo cię kocham, ciebie i nasze dziecko- powiedział a potem położył zdrową rękę na moim brzuchu. Po moich policzkach poleciały łzy byłam taka szczęśliwa, wszystko by było idealnie gdyby ni sprawa Max’a. Rodzice moi i Nathana zaczęli oglądać zdjęcie i gratulować. Dałam im klucze od domu a ja sama zostałam na noc towarzyszył mi Tom z Kelsey.



2 komentarze:

  1. Uhh nie spodziewałam się tego po Maxsie.
    Ohh nie dobry łysolek!
    Czekam na nexta:* Weny żeczę.

    Ahh i zapraszam do mnie:
    http://illbeyourstrenghttw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh ja ciebie... ;/
    Max... aż dziwnie to brzmi...
    Rozdział świetny! :D
    czekam na następny! :)
    Weny ;D

    OdpowiedzUsuń