Max rzucił się na Nathana z pięściami, ale ten próbował go powstrzymać i zaczął do niego mówić uspokajając Go. Nath dostał parę razy z pięści, ale za każdym razem próbował zachować spokój. Ja z Roxą stałyśmy z boku, ponieważ miałam jeszcze rękę w gipsie, a ona była w ciąży. Reszta dziewczyn, czyli Michelle, Kelsey i Natasza, podbiegły do mnie.. widocznie zobaczyły, że spływają mi po policzkach coraz większe łzy, a pozostali chłopacy, próbowali odciągnąć Nath’a i Maxa od siebie:
-Max ! Zo… zostaw Go ! Błagam ! – krzyczałam przez łzy
-Chłopie, opamiętaj się ! Uspokój się ! Wyjaśnimy wszystko ! – mówił do niego Nathan, próbując Go uspokoić. Max rzucił tylko każdemu gniewne spojrzenie i powoli puścił Nath’a.. Mówił coś tam jeszcze pod nosem, ale nie możliwe było, żeby to usłyszeć. Gdy zrobiło się trochę spokojniej, Kelsey zarządziła:
-Czy Wy zawsze musicie się lać ?! Max, nie można było tego załatwić w inny sposób ? Jak już chciałeś się z nim bić, to może wypadałoby najpierw wysłuchać tego, co ma do powiedzenia, co ? A teraz dalej, wszyscy do salonu ! Dalej, dalej !! – wszyscy się na nią spojrzeli, ale posłuchali jej. Idąc do salonu, widziałam tylko jak Jay podbiega do Roxy i się jej pyta, czy wszystko dobrze. Nath podszedł do mnie i mnie objął. Wtuliłam się w niego. Reszta zrobiła podobnie. Siedzieliśmy na kanapie razem z Jayem i Roxą, naprzeciwko nas siedział Max w fotelu, a obok niego, trzymająca go za rękę Mich, na następnej kanapie znajdowali się Tom z Kelsey i Siva z Nataszą.
-Dobra, to może wyjaśnicie nam od początku, dlaczego wróciliście wcześniej ? – Siva
-I co się właściwie tam wydarzyło ? – Michelle
-I jak tam było ? – Natasza
-I… i.. czy nam coś przywieźliście ?! – zapytał zmieszany Tom, widocznie tylko to mu przyszło na myśl. Wszyscy spojrzeli na niego karalnym wzrokiem, ale po chwili trochę się zaśmiali. Nath, wyszeptał mi: ‘’ To co, mówimy im ? ‘’ spojrzałam mu w oczy i kiwnęłam głową. Nath zaczął swoją wypowiedź:
-Jeśli chodzi o sam pobyt tam, to było naprawdę cudownie, plaża super, jedzenie dobre, apartament niczego sobie. Po prostu bajka. Można by było tam zamieszkać. Bawiliśmy się świetnie, aż któregoś dnia przyszedł mi do głowy głupi pomysł… mianowicie, żeby iść do klubu… - Nath nie skończył, bo przerwał mu mówiący pod nosem Max
-No dokładnie.. głupi !
-Max, spokojnie – uspokoiła go Mich. Nathan zaczął dalej mówić – żeby iść do klubu.. na początku było fajnie, od razu gdy weszliśmy poszliśmy na parkiet. Bawiliśmy się, piliśmy, aż w końcu podbiegło do mnie parę fanek, a Amy zrobiło się duszno.. – spojrzał na mnie – może teraz Ty opowiesz, hm ? - nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam mówić – uśmiechnęłam się na widok, atakującyh Nath’a fanek, więc nie chciałam mu przeszkadzać i wyszłam na zewnątrz się przewietrzyć. Usiadłam na schodkach i nagle usiadł koło mnie jakiś facet. Nie zwróciłam na niego uwagi i ruszyłam w stronę drzwi. Wtedy on złapał mnie za nadgarstki. Spytałam, czy mogę mu w czymś pomóc, a ten odpowiedział, że oczywiście i zaczął mnie ciągnąć na tyły klubu. Nie miałam tyle siły, aby mu się wyrwać. Dobierał się do mnie i rzucił mną o ścianę, poczułam ogromny ból i przed zamknięciem oczu, widziałam roześmianą twarz faceta… a potem.. potem to się obudziłam w szpitalu i zrobiłam małą awanturę.. – zaczęły mi spływać łzy, ponieważ wiedziałam, że teraz będzie najgorszy moment – pielęgniarka.. powiedziała mi, że… że straciłam dziecko.. – zaczęłam jeszcze bardziej płakać i wtuliłam się w Nath’a i spojrzałam mu w oczy - ..straciliśmy.. – momentalnie wszyscy siedzieli już z nami na jednej kanapie i nas przytulali. Zauważyłam tylko, jak Max, prosi Nath’a aby wstał, przeprosił Go i podał mu rękę. Uśmiechnęli się do siebie i puścili mi oczko. Ucieszyłam się faktem, że się pogodzili:
-Ej ! ej , ej ! bo mi ją udusicie. A sio stąd ! Już ! – Nath zaczął wyganiać ich ode mnie, a oni z minami zbitych psiaków wrócili na swoje miejsca. Zaśmiałam się i pocałowałam Nath’a. Była chwila ciszy, którą przerwałam:
-Roxa, Jay ? a wasz maluch ? chłopiec czy dziewczynka ?
-Jest jeszcze za wcześnie, żeby to stwierdzić.. ale ja to bym chciał chłopca.. – rozmarzył się Jay, na co dostał kuksańca w bok – ej, a ja to co ? ja chcę dziewczynkę. – Stwierdziła Roxa z powagą, na co wszyscy się zaśmiali. Znowu padło pytanie w moją stronę:
-Amy.. mam nadzieję, że możesz mieć jeszcze dzieci ? – spytała nieśmiało Kelsey
-Tak, tak, pytałam się o to. Jest wszystko w porządku – odpowiedziałam jej z uśmiechem. Resztę wieczoru spędziliśmy na gotowaniu i oglądaniu filmu. Byłam strasznie zmęczona, więc poprosiłam Nath’a, żebyśmy poszli już do sypialni. Wniósł nasze walizki, a ja nawet nie zauważyłam kiedy, a byłam już wykąpana i usypiałam u boku mojego bohatera.. Nathana.
___________________________________________________________________
Nuda… nuda… masakra. Bez sensu w ogóle. Olga, ratuuuj !
Komentarze mile widziane : )
ZAJEBISTY ROZUMIESZ
OdpowiedzUsuńzajebisttttttttttttttttttttttttttttttty
extra
czekam na następny
Zamknij się ten rozdział jest lepszy niż mój poprzedni. Piszesz świetnie. Może umówimy się tak ze na zmianę piszemy rozdziały?
OdpowiedzUsuńMega! :]
OdpowiedzUsuńczekam na następny! ;D
Weny! ;D
właśnie, mi sie podoba!
OdpowiedzUsuń+ zrobie sobie reklame i zapraszam :D http://kiedystrzebatoogarnac.blogspot.com/2012/08/prolog.html
świetny.
OdpowiedzUsuńWeny życzę!