Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 19.


Nath obudził się pierwszy, a zaraz po nim Amy. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się. Nath na nią patrzył i nie mógł się napatrzeć. Pocałowali się na przywitanie:
-Witam kochanie !
-Dzień dobry, od której już nie śpisz ?
-Przed chwilą się obudziłem. Wiesz, że jesteś taka.. piękna.. i moja ? – uśmiechnął się i pocałował Amy
-Dobra, dobra.. co potrzebujesz mój mężu ? – zaakcentowałam ostatnie słowo.
-No bo.. pomyślałem, że może byśmy dzisiaj obdzwonili wszystkich i byśmy się jakoś zebrali na plaży i zrobili ognisko czy coś. Nasi ‘’ rodzice ‘’ wezmą swoje dzieciaki, my zadzwonimy jeszcze po Ann i Adama. Fajnie by było. Co ty na to żono ?
-Świetny pomysł. Pobędziemy troche razem. Tylko by trzeba było to wszystko zorganizować, a mi się zbytnio nie chcę wstawać z tego ciepłego łóżeczka. – wtuliłam się w Nath’a i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, aby on to wszystko zrobił.
-Eh.. no dobra. Wstanę, zrobię Ci śniadanko i potem ich poinformuję. Ty się tylko ubierz i za 15 min zejdź na dół – cmoknął mnie w policzek, założył dresy i zszedł na dół. Ucieszyłam się, że nie muszę nic robić. Założyłam tylko spodnie dresowe i i top na górę. Zeszłam na dół, a na stole już były pyszne kanapeczki i sok w szklankach. Nie było Nath’a przy stole, pomyślałam, że pewnie jest w łazience. Gdy kończyłam jeść kanapkę wszedł Nathan:
-Patrz, co kupiłem ! Patrz, jakie malutkie ! – usiadł obok mnie i pokazał mi malutkie błękitne skarpetki dla dziecka. Zaśmiałam się.
-Jakie śliczne ! Nath.. czy Ty na poważnie myślisz o dziecku ? – spytałam. Bardzo chcę mieć dzieci i uważam, że Nath jest do tego odpowiedni. Skoro kupuje takie rzeczy, to widocznie jest już na to gotowy i mu zależy.
-Coraz częściej o tym myślę. Gdy tak patrzę na Maxa, Sivę czy Toma to wyobrażam sobie Ciebie i mnie z dwójką dzieci w tym właśnie domu. Zależy mi. Naprawdę. A Tobie ?
-Nath ! Nie myślałam, że kiedyś tak odmieni się moje życie. Nie myślałam, że spotkam Ciebie i resztę tych zwariowanych ludzi. Wszyscy jesteście kochani. Nigdy nie spodziewałam się, że będę gotowa na dzieci. Gdy byłam młoda w ogóle nie chciałam ich mieć. A teraz ? Teraz jest zupełnie inaczej ! Kocham Cię i chcę mieć z Tobą dzieci. – mówiłam to, patrząc mu w oczy. Uśmiechał się tylko coraz szerzej.
-To co ? Trzeba by było chyba robić to w ‘’ praktyce ‘’, nie ? – łobuzersko się uśmiechnął, wziął mnie na ręce i przenieśliśmy się na kanapę. Droczyliśmy się tylko i łaskotaliśmy. Gdy zaczęliśmy się coraz namiętniej całować nagle odezwał się dzwonek do drzwi. Nath tylko wzdychnął nerwowo, puścił mi oczko i poszedł otworzyć. Nagle usłyszałam krzyki i zobaczyłam wlatujących do salonu Maxa, Toma i Sive z dzieciakami na rękach. Siva miał na rękach tylko Ashley, a Natasza niosła Allan’a. Za Maxem i Tomem szły Mich i Kelsey. Przywitały się ze mną, wzięły dzieci od chłopaków i dosiadły się do mnie na kanapę. Rozmawiałyśmy o dzieciach i o tym co się u nas działo. Opowiedziałam im też, że z Nathem myślimy o dziecku. Dziewczyny nie mogły uwierzyć, że z takiego rozrywkowego i niezależnego Nathana stał się kochający mąż i niedługo raczej też ojciec. Śmiałyśmy się, to z niego, a to z chłopaków, którym odbija na punkcie swoich pociech. Faceci rozmawiali o dzisiejszym wypadzie na plażę. Max z Mich odpadają, ponieważ Nina jest jeszcze za mała, aby ją brać w takie miejsca. Natasza z Sivą raczej też, bo muszą się dzisiaj pakować, ponieważ planują wypad do swoich rodziców. Czyli zostaje Tom z Kelsey, Jay z Roxą no i Ann z Adamem. Do nich Nath już dzwonił i wszystko ustalone. Gdy wszyscy już się sobą nacieszyli i poszli, ja usiadłam spowrotem na kanapie, a Nath do mnie podszedł i zaczął całować po ramieniu i szedł coraz wyżej. Wtedy ja się od niego oderwałam, wstałam i powiedziałam:
-O nie, nie, nie kochany. Ty teraz szykujesz jedzenie na ognisko i te sprawy, a ja idę się trochę odświeżyć i ubrać. – Nath podniósł brew i do mnie podszedł, jakby myślał, że to co mówię jest żartem i znowu zaczął mnie całować – Powiedziałam coś ? Ja idę, powodzenia – wystawiłam mu język, a Nath mnie tylko klepnął w tyłek i powiedział – I tak Cię dzisiaj złapię, słońce ! – ruszył w stronę kuchni, a ja do sypialni.Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się, ubrałam, wzięłam torbę na plażę i wpakowałam tam jakieś bluzy moje i Nath’a na wypadek, gdyby zrobiło się zimniej. Zeszłam na dół, weszłam do kuchni, a Nath już kończył pakować jedzenie:
-Ooo, naszykowana ?
-Tak, tak. Wpakowałam też nasze bluzy w razie czego.
-Ok. Ja jedzenie też już zapakowałem, a o alkohol miał zadbać Adam.
-Ciuchy już Ci naszykowałam. Odśwież się i ubierz. – poinformowałam Go. Wchodził już na schody, gdy jeszcze go zawołałam:
-Nath! Poczekaj. Pójdziemy dzisiaj na nogach, bo wiem, że będziesz coś pił. Ale proszę Cię.. nie za dużo, dobra ? – podeszłam do niego, przytuliłam i patrzyłam w oczy
-No wiem przecież. – pocałował mnie w czoło, uśmiechnął się i poszedł na górę. Ja w tym czasie spiłowałam sobie jeszcze paznokcie i postawiłam torby przed drzwiami. Słyszałam, że Nath już wyszedł spod prysznica, więc poszłam zakładać buty. Po chwili dołączył się do mnie i byliśmy już gotowi. Wyszliśmy z domu, idąc za rękę. Nath się mnie pytał czy umiem pływać. Odpowiedziałam, że nie. Zrobił cwaniacką minę i się uśmiechnął pod nosem:
-Nath.. co ty kombinujesz ? Ja pływać nie umiem. Wody się boję !
-Spoookojnie. – uśmiechnął się i mnie pocałował. Doszliśmy już na plażę, gdzie byli Jay z Roxą, a z daleka było widać Ann i Adama. Toma z Kelsey jeszcze nie było. Po chwili Nath dostał sms, że jednak nie przyjdą. No trudno. Rozkładaliśmy jedzenie, a chłopacy rozpalali ognisko. Piekliśmy kiełbaski, opowiadając sobie historie. Zrobiło się już ciemno, ale były światła. Wszyscy byli już pod wpływem, więc śmialiśmy się z byle czego. Nagle Nath wziął mnie na barana i popędził w stronę jeziora:
-Naaaaaath ! Ja pływać nie umiem. Haha, zostaw mnie, głupku ! – Krzyczałam przez śmiech
-Zaufaj mi, nie puszczę Cię w wodzie – biegł dalej. Nagle byliśmy już w wodzie, Nath rzeczywiście mnie nie puścił, a ja się Go trzymałam i nie miałam zamiaru puszczać. Śmiał się ze mnie, że się do niego przyssałam. Fajnie było. Obiecał mi, że nauczy mnie pływać. Była już 01.00, więc wszyscy się zwinęli, a my mokrzy szliśmy spacerkiem w stronę domu.


_____________________________________________________
Pff, zupełnie bez sensu jest ten rozdział. ; / Nie wiem kiedy będzie kolejny, ponieważ zupełnie nie mam żadnych pomysłów ! Nic. Zero. Pustka. Jeśli któraś z was ma jakieś pomysły, jak można rozwinąć akcję, proszę o komentarze. Jeśli nie macie, to i tak komentujcie, miśki ; 3 Kocham Was.

2 komentarze:

  1. Niestety nie mam pomysłu...
    Ale rozdział mi się bardzo podoba! ♥
    Z niecierpliwością czekam na więcej :D
    weny, weny, weny! ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski *.*
    Na razie nie mam pomysłu, ale jkby mi coś wpadło to napiszę :>
    Weny <3 :*

    OdpowiedzUsuń