Na drugi dzień obudziłam się sama w łóżku. Szybko założyłam koszulkę Natha i zeszłam na dół. Poczułam zapach przygotowywanej jajecznicy. Weszłam do kuchni i ujrzałam Nathana w dresach pichcącego ją. Zaszłam go od tyłu i powiedziałam:
-Dzień dobry, kochanie. Jak się spało ?
-Dobrze, bardzo dobrze. Z Tobą zawsze się świetnie śpi. – obrócił się do mnie i spojrzał w oczy. Uśmiechnął się do mnie – Pomyślałem, że może byśmy dzisiaj wyszli do klubu, aby odreagować wczorajsze wydarzenia ? Potańczymy trochę ? Co ? Fajnie będzie – zaproponował
-Świetny pomysł jestem za ! – pocałowałam Go. Przyciągnął mnie do siebie mocniej i zaczął namiętnie całować, próbowałam się od niego oderwać, ale nie potrafiłam. Mówiąc przez pocałunki udało mi się go poinformować:
-Na.. Nath.. Jajee.. Jajecznica ! – oderwał się ode mnie i szybko odwrócił w stronę patelni. Zaczęłam się z niego śmiać, a on zapewnił mnie, że wszystko w porządku. Możemy jeść. Jedząc jajecznicę nie obyło się bez śmiechu. Następnie Nath poszedł na zakupy, ja zaczęłam sprzątać, a potem szykować na imprezę. Założyłam świecącą cielistą sukienkę i do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam. Nathanowi też już naszykowałam ciuchy. Wrócił z zakupów, ja je rozpakowywałam, a on poszedł się przebrać. Była już 18.00, więc wyjechaliśmy z domu. Podjechaliśmy pod klub, a Nath objął mnie ramieniem i w ten sposób weszliśmy do środka. Od razu od wejścia pobiegliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy ze sobą cały czas, aż w końcu Nath spotkał jakiegoś kumpla, a ja zaproponowałam, że pójdę po drinki. Gdy już niosłam napoje, aby wręczyć je chłopakom, od tyłu w talii złapał mnie jakiś zalany chłopak. Zaczął mnie obmacywać i całować. Nie mogłam się wyrwać z jego uścisku, więc drinki, które miałam w rękach rzuciłam na niego.
-Ooo, lubię na ostro ! – zaczął się cwaniaczyć
-Zostaw mnie ! Puszczaj ! – Wyrywałam się, ale on złapał moje dłonie w jedną i zaczął do siebie przybliżać. Już mi odpinał sukienkę gdy przyleciał Nath:
-Koleś, nie za dobrze Ci ?! Zostaw ją ! – Nath Go ode mnie odepchnął i przywalił mu z pięści. Facet tylko się pozbierał i odszedł szybkim krokiem, ponieważ Nathan go co jakiś czas popychał.
Nath chwycił lewą dłonią moją twarz i spojrzał na mnie opiekuńczo:
― Nic Ci nie jest ?!
― Nic mi się nie stało, jak widać… Dziękuję, gdyby nie Ty to pewnie… ― nie zdążyłam dokończyć, bo Nathan pocałował mnie namiętnie.
Nie potrafiłam mu odmówić. Narzeczony objął mnie lewa ręką i przytulił do siebie. Cos było nie tak… Czułam to. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na jego prawą rękę. Chował ją. Coś mu się stało!
― Nathan pokaż prawa rękę !
― Nic mi nie jest.
-Pokaż mi swoją rękę! ― powiedziałam prawie krzycząc.
Chłopak nie był zadowolony, ale gdy wymieniliśmy kilka złowrogich spojrzeń, uległ i wyciągnął rękę w moją stronę. Jego dłoń była cała sina ! Spojrzałam na twarz chłopaka, a on tylko się uśmiechnął…:
― To nic takiego… Pojedziemy do domu, to coś z tym zrobię… ― zwrócił się do mnie.
― Ty chyba śnisz ! Nigdzie z tą ręką nie pojedziesz ! Nie pozwolę Ci prowadzić ! ― powiedziałam stanowczo.
― Ale… ― Nathan urwał, bo podeszłam do niego i zaczęłam przeszukiwać jego kieszenie.
Nie zwracałam uwagi na minę chłopaka. Po chwili znalazłam kluczyki od samochodu, które chwyciłam w rękę oraz telefon Nathana. Dalej nie patrząc na niego, zaczęłam szukać jednego kontaktu. Nathan przyglądał mi się z zaciekawieniem, ale nie przerywał. W końcu znalazłam to, czego szukałam ! Wybrałam numer i czekałam na odpowiedź. Po dwóch sygnałach usłyszałam:
― Hej młody, co tam? ― zawołał Max.
― Max to ja Amy… ― zaczęłam.
― Hej Amy… Czy coś się stało? Dlaczego dzwonisz z telefonu Nathana? ― zapytał zdziwiony Max.
― To trochę długa historia. Opowiem Ci ja później. A teraz mam prośbę… Czy mógłbyś przyjechać pod klub i zabrać Nathana ? A przy okazji też mnie ? ― wyjaśniłam krótko.
― Ale przecież Nath zawsze jeździ samochodem. ― Max był coraz bardziej zdezorientowany, a Natha cała ta sytuacja bawiła, bo zaczął się uśmiechać.
― Tak, Nathan właśnie tu stoi i szczerzy się do mnie… Ale niestety nie jest w stanie prowadzić… ― mówiąc to, wystawiłam chłopakowi język.
― Dobra zaraz tam będę.
Rozłączyłam się i podałam Nathowi telefon. Chłopak włożył go do kieszeni i złapał mnie za dłoń, przyciągając bliżej siebie.
― Nie musiałaś tego robić. Jestem już duży.― uśmiechnął się do mnie zniewalająco.
― Ja uważam wręcz przeciwnie… Nie można Cie zostawić samego, bo może Ci się cos stać… ― ponownie wystawiłam mu język.
Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i spojrzał w oczy z powagą.
Nathan chwycił mój podbródek i podniósł głowę, tak bym spojrzała mu w oczy. Chwilę przyglądał mi się, a następnie dotknął lekko moje usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się, na co chłopak odpowiedział tym samym i zaczął mnie całować. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.. To uczucie jego bliskości.. Marzyłam, żeby nigdy więcej nie wypuścił mnie ze swoich ramion:
-Nath.. obiecaj mi coś
-Hm ?
-Że nigdy nie pokochasz innej..
-Nie mogę.
-Jak to ?!
-Bo na pewno pojawi się inna.. tylko ona będzie wołać do Ciebie ‘’ mamusiu ! ‘’ – Nath wyszczerzył się do mnie, a ja walnęłam go w ramię i wtuliłam w niego.
-No… byśmy musieli o dzieciach pomyśleć…
-Spookojnie. Mamy dopiero 19 lat. Ja właściwie 18. Ale cieszę się, że zależy Ci na tym.
-Z Tobą wszystko kochanie. – Zaczął mnie namiętnie całować.
― No nareszcie! ― usłyszałam głos Maxa.
Odsunęłam się od Nathana speszona, ale ten przyciągnął mnie z powrotem do siebie. Zobaczyłam, jak Max wysiada z samochodu i uśmiecha się do mnie, a za nim wychodzi jeszcze Siva i Tom. Cała trójka podeszła do nas. Uwolniłam się delikatnie z uścisku Nathana, a Max podszedł do mnie i przytulił. ― To w końcu, co się stało ? Myśleliśmy, że Nathan jest pijany, czy coś… ― zaśmiał się Tom.
― Nie, ale w sumie, to to chyba też… ― spojrzałam na Natha zaśmiana
― Bardzo zabawne… Nie jestem pijany! ― Nathan przyciągnął mnie do siebie.
― To co się stało, że nie możesz jechać? ― zapytał Jay.
― Nic. To Amy twierdzi, że nie jestem w stanie prowadzić. ― Nathan uniósł brew.
Złapałam Go za rękę i wyciągnęłam, żeby chłopcy zobaczyli ją. Była teraz cała czerwona, a Max, Tom i Jay wytrzeszczyli oczy:
― Co Ci się stało?! ― zapytał szybko Max.
― Nic takiego… ― odpowiedział wymijająco Nath.
Spojrzałam na niego znacząco i zaśmiałam się.
― No pochwal się co zrobiłeś… ― puściłam do niego oczko.
― Po prostu jakiś napalony koleś zaczął się dobierać do Amy.. no to jak miałem zareagować ?! ― Nathan udał oburzenie.
― Mój bohater ! ― pocałowałam Go w policzek, a on zaczął mnie gilgotać.
Próbowałam się wyswobodzić, ale nawet z opuchniętą ręką był silniejszy. Naszą „zabawę” przerwał Jay:
― Dobra koniec migdalenia się… Jedziemy do domu i tam nam wszystko opowiecie.
Nath spojrzał na mnie i mi wyszeptał:
-Świetne odreagowanie wczorajszego dnia. Przepraszam..
-Nie ma za co. Powinnam się tym martwić, ale cieszę się, że nie doszło do niczego innego między mną, a tamtym kolesiem. I to dzięki Tobie. Kocham Cię ! – pocałowałam Go, a on się uśmiechnął. *Nie było jeszcze chwili, abym czuła się źle przy Nathanie. Mam nadzieję, że tak już będzie. Zdziwiło mnie dzisiaj jeszcze tylko to, że Nath zaczął temat o dzieciach… Może rzeczywiście powinnam o tym pomyśleć. Ale nie, najpierw jeszcze ślub. Jesteśmy zaręczeni, ale ślubu nie było. Muszę to wszystko przemyśleć. *
_____________________________________________________
Dziękuję za wczorajsze 4 wspaniałe komentarze ! Kocham was, misiaki ; 3 OBY TAK DALEJ !
Rozdział wyśmienity! ♥♥
OdpowiedzUsuńkocham to! ;D
Pisz dalej!
Weny! ;]
awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww. pisz następny! ♥.♥
OdpowiedzUsuńdzieci tak szybko dorastają (coś o tym wiem heh)
OdpowiedzUsuńNathan -bohater ♥
rozdział cudeński , anielski i wiele wiele pozytywnych opinii na ten temat
next pisaj kochana :**
Boski rozdział *o*
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz :*
Jestem ciekawa co będzie dalej *.*
Weny Kochana <3 :*