Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 12.


Gdy zajrzałam do pokoju, zobaczyłam porozwalane ciuchy Natha po całym pokoju. Widocznie musiał się w nocy rozbierać. Usiadłam koło niego na łóżku, a on mnie pocałował i poprosił:
-Kochanie, błagam Cię, przyniesiesz mi wodę ? – mówił zachrypniętym głosem. Zaśmiałam się, poszłam do kuchni i przyniosłam mu butelkę wody.
-Masz, 2 litry wystarczą ?
-Mam nadzieję, że tak. Matko, ale mi łeb rozwala..
-Pomyślałam o tym. Masz tu tabletki. Bierz jedną co 2 godziny. – wręczyłam mu tabletki, a on od razu połknął jedną.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił ?
-Nie wiem, zginął byś marnie. – Wzruszyłam ramionami, dałam mu buziaka, uśmiechnęłam się i wyszłam. Zerkałam do każdego z pokoi po kolei i zobaczyłam, że chłopacy razem z dziewczynami już wrócili. Jay, Max, Tom i Siva się ubierali, a Kelsey, Michelle i Natasza były w łazienkach. Długo nie wracały, więc postanowiłam zapukać do jednej, w której znajdowała się Mich. Weszłam. Wymiotowała. Podeszłam do niej, podałam jej ręcznik i kazałam opowiedzieć co się stało. Powiedziała, że wczoraj chłopacy zabrali je do restauracji i że było naprawdę super. Potem pojechali do hotelu… reszty już mi nie musiała opowiadać. Wszystkie wymiotowały i się źle czuły. Cały czas po głowie krążyła mi myśl, że mogą być w ciąży, a raczej w ‘’ ciążach ‘’, ale nie chciałam im na razie nic mówić. Chłopacy musieli jechać do jakiegoś studia na wywiad. Nie chcieli jechać, widząc co się dzieje. Zapewniłam ich, że mogą być spokojni, bo się nimi zajmę, a w razie czego zadzwonię jeszcze po Ann. Nath żegnał się ze mną chyba z pół godziny. Reszta robiła to samo. W końcu wyszli. Kate poszła razem z nimi, a oni ją podrzucili po drodze do domu. Ona mogła iść, ponieważ czuła się dobrze. Chyba jako jedyna zabezpieczyła się z Jayem… Zaprowadziłam wszystkie dziewczyny do jednego pokoju w którym było 5 łóżek. Przynajmniej miałam je w jednym pokoju, a nie musiałam latać od jednego do drugiego.  Każda zajęła jedno łóżko i miała przy nim miskę. Przynosiłam im wody, paluszki i soki do picia. Muszą coś jeść, bo się odwodnią. Były osłabione i senne. Zadzwoniłam po Ann, bo gdyby coś się stało, to sama sobie z nimi nie poradzę. Ann była już po 10 minutach. Przywitałyśmy się i idąc po schodach opowiedziałam jej całą historię. Powiedziała, że chętnie mi pomoże. Przyszło jej do głowy to samo co mi… mogą być w ciąży. Ale postanowiłyśmy, że na razie nie będziemy nic mówić, ale jak będą nadal wymiotować, to zaprowadzimy je do ginekologa. Była godzina 15.00, a z dziewczynami coraz gorzej. W końcu powiedziałam:
-Dziewczyny.. zrobicie co chcecie, ale może warto byłoby iść do ginekologa… Żeby chociaż się upewnić ?
-No ale przecież to jest niemożliwe.. bierzemy tabletki i przyklejamy plastry.
-Plastry, plastrami. Wiesz jak to jest. Jechać na badania, żeby chociaż się upewnić ? Hm ? Dalej, dzwonie po taksówkę. Szykujcie się. – Nic się nie odzywały, chociaż widziałam, że się denerwują. Jeśli to będzie prawda, to mam nadzieję, że się ucieszą na tę wiadomość. Pod dom podjechała taksówka, razem z Ann pomogłyśmy dziewczynom zejść po schodach i wsiąść do taksówki. Pojechaliśmy prosto do szpitala. Było akurat 3 ginekologów i przyjęli je wszystkie w jednym gabinecie. Razem z Ann pozwolili nam wejść do środka. Badali każdą po kolei. Na pierwszy ogień poszła Kelsey. Okazało się, że jest w trzecim tygodniu ciąży, a ginekolog wytłumaczył jej, że te plastry nic nie dawają. Kelsey była w lekkim szoku, ale potem zaczęła się cieszyć i głaskać swój brzuch. Od razu poszła zadzwonić do Toma. W tym czasie na krzesło usiadła Mich. Ginekolog się zdziwił i spytał Michelle, dlaczego nie przyszła na badania i jakim cudem nie zauważyła tego, że jest już w 2 miesiącu ? Mich zrobiła wielkie oczy, uściskała lekarza i nas po kolei. Cieszyła się i też zadzwoniła do Maxa. Kelsey weszła cała w skowronkach i powiedziała, że Tom skacze z radości i będzie w domu jak najszybciej się da, ponieważ ma dla niej niespodziankę. Po chwili weszła Mich, z podobną wiadomością jak Kelsey. Teraz czas na Nataszę. Położyła się niepewnie, a ginekolog jej tylko pogratulował i powiedział, że ma bliźniaki. Prawdopodobnie chłopca i dziewczynkę. Nataszy i Sivie zależało na dzieciach i chcieli mieć bliźniaki. Ich marzenie się spełniło. Natasza na razie postanowiła nie dzwonić do Sivy, tylko zrobić mu niespodziankę. Do domu jechałyśmy cały czas się śmiejąc. Przy okazji podrzuciłyśmy Ann do domu. Ja jej podziękowałam za wszystko i uściskałam. Pojechałyśmy do domu, dziewczyny się poprzebierały, a ja posprzątałam. Była już 18.00, niedługo mieli zjawić się chłopacy. Tak też było. Tom i Max od razu podbiegli do dziewczyn, wzięli na ręce i kręcili w kółko. Nath do mnie podszedł i namiętnie mnie pocałował. Staliśmy z boku i się z nich śmialiśmy. ‘’ Też kiedyś będziemy tak robić ‘’ wyszeptał mi Nath, na co się uśmiechnęłam. Do Sivy podeszła Natasza ze smutną miną:
-Kochanie, byłam dzisiaj u ginekologa i…
-Iiii ?!
-no i… JESTEM W CIĄŻY ! BĘDZIEMY MIEĆ BLIŹNIAKI ! – wykrzyczała Natasza i powiesiła się na szyi Sivie. Siva tylko stał jak wryty i ją przytulał. Cieszył się jak małe dziecko i zaczął mówić do brzucha Nataszy. Wszyscy byli zadowoleni. Nagle Max, Siva i Tom wstali i ogłosili, że się wyprowadzają. Każda para będzie miała swój dom, a my z Nathanem i Jayem zostaniemy tutaj. Wszyscy się cieszyli i zaczęli pakować. Nath nie ukrywał swojej radości, bo wziął mnie na barana i zaczął biegać. Śmialiśmy się cały czas, a Nathan był zadowolony, że w końcu w tym domu będzie spokój. Już wiedziałam o jaki spokój mu chodzi… Poszliśmy do sypialni… Ale spokojnie, zabezpieczamy się jeszcze. * Kocham Go *…


***************************************************
Dziękuję tym, którzy czytają to kiepskie opowiadanie ; < Gdy tak czytam opowiadania innych, to to moje to jest jakąś masakrą. Ale i tak dziękuję za miłe komentarze pod niektórymi rozdziałami. : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz